MłodaRP MłodaRP
159
BLOG

Taki sam Polak jak Ty czy ja

MłodaRP MłodaRP Polityka Obserwuj notkę 10

W lipcu 2000 roku Emmanuel Olisadebe otrzymał od Aleksandra Kwaśniewskiego polskie obywatelstwo. To było coś. Był to bowiem pierwszy tak głośny przypadek naturalizowania sportowca w naszym kraju. Wtedy jednak sprawa nie wywołała aż takiej dyskusji jak decyzja Lecha Kaczyńskiego sprzed kilku dni – przyznanie polskiego paszportu Rogerowi Guerreiro, piłkarzowi warszawskiej Legii. Dziwna sprawa.

Sprawa Rogera pojawiła się około trzech miesięcy temu. Pomysł naturalizowania Brazylijczyka narodził się w głowie Leo Beenhakkera. Wtedy nikt specjalnie nie krzyczał, znaczna część „obrońców polskości” pojawiła się dopiero po fakcie. PZPN ideę podchwycił i przy współpracy z Kancelarią Prezydenta sprawił, że w ultraszybkim tempie Roger stał się Polakiem. Aż dziw bierze, że Kancelaria Kaczyńskiego potrafi tak sprawnie działać. 17 kwietnia w Pałacu Prezydenckim zorganizowano fajną uroczystość, podczas której Roger dostał polskie obywatelstwo. Prezydent uśmiechnięty, w dobrej formie, pożyczył brazylijskiemu Polakowi (albo polskiemu Brazylijczykowi, chyba bez różnicy) sukcesów i wymienił się z nim koszulkami. Niby nic, a jednak stało się coś, co wywołało ogólnonarodową dyskusję.

Po raz kolejny okazało się, że w Polsce piłką nożna interesuje się 40 milionów ludzi. Górnik postrzelony w stanie wojennym oddaje prezydentowi order z powodu Rogera. Publicyści rozpisują się o tym czy Roger może być Polakiem czy też nie. Szał. Postanowiłem więc wtrącić swoje trzy grosze, bo piłką interesuje się odkąd pamiętam i uważam, że mam pewne prawo się wypowiedzieć na temat Rogera.

Najpierw zajmę się względami formalnymi. Oczywiście prezydent Kaczyński miał prawo nadać obywatelstwo Rogerowi, mimo że piłkarz nie mieszka w Polsce długo (niecałe 3 lata) i nie ma absolutnie żadnych związków z naszym krajem. Jednak ustawa o obywatelstwie polskim z dnia 15 lutego 1962 roku określa (artykuł 8 ustęp 2), że w przypadkach szczególnie uzasadnionych można cudzoziemcowi nadać obywatelstwo polskie nawet jeśli nie mieszka w Polsce przez co najmniej pięć lat. Z tego szczególnego zapisu skorzystał kilka lat temu Aleksander Kwaśniewski przy sprawie Olisadebe, a teraz wykorzystał go Lech Kaczyński. Nie ma w tym nic zdrożnego. Zresztą w ciągu ostatnich kilku lat nie naturalizowano jedynie Oliego i Rogera. Sporo osób wypowiadających się na temat nadania obywatelstwa piłkarzowi Legii nie wie, że naturalizowanie sportowców w naszym kraju nie jest już czymś aż tak nadzwyczajnym. Kilka przykładów na potwierdzenie takiej tezy. Po pierwsze, Rune Holta. Jest to żużlowiec (pochodzący z Norwegii), który kilka lat temu otrzymał polskie obywatelstwo zdążył już w naszych barwach dwa razy zostać drużynowym mistrzem świata, wywalczył dwa tytuły indywidualnego mistrza Polski, a Lech Kaczyński odznaczył go nawet Złotym Krzyżem Zasługi. Po drugie, polskie reprezentacje w tenisie stołowym. W męskiej występuje Zeng Yi Wang. W żeńskiej zaś Qian Li i Jie Xu. Oczywiście wymieniona przeze mnie trójka to naturalizowany Chińczyk i Chinki. Holta, Wang, Qian i Xu to etatowi reprezentanci Polski. Kolejną grupą naturalizowanych sportowców są koszykarze, z których część zaliczyła przygodę z naszą narodową kadrą – Joe McNaull, Jeff Nordgaard, Lewis Lofton, Eric Elliott. Niedługo do naszej kadry koszykarskiej może trafić Dan Dickau z Los Angeles Clippers, ale to inna historia, bo ten koszykarz ma polskich przodków. Wróćmy jednak do naturalizowania sportowców nie mających nic wspólnego z naszym krajem. Znowu wracam do piłki nożnej, tym razem jednak zapraszam do Krakowa. W tamtejszej Wiśle występuje Mauro Cantoro, od kilku miesięcy także Polak. Leo Beenhakker również powołałby go do narodowej kadry, ale przepisy FIFA zakazują Cantoro występować w polskiej kadrze, gdyż w młodości wystąpił podczas Mistrzostw Świata U-17 w barwach Argentyny. A szkoda, bo Cantoro to dobry zawodnik. Żeby nie było – nie jestem zwolennikiem robienia z narodowych reprezentacji drużyn klubowych i powoływania do np. polskiej kadry jedenastu Brazylijczyków albo Argentyńczyków. Jednak nie przesadzałbym też w drugą stronę.

To tyle przykładów z naszego podwórka. Jak się więc okazuje – nie ma się czym bulwersować, bo naturalizowanie sportowców to żadna nowość, a sprawa Rogera to nie zbrodnia, zdrada czy hańba. W dzisiejszym świecie tak już jest. Na blogu Igora Janke wyczytałem coś takiego – „Mistrzostwa Europy to turniej narodowych reprezentacji i nie drużyn, które skupują najlepszych zawodników skądkolwiek. To piękne emocje Niemców, Włochów, Polaków, Rosjan a nie rynkowa akcja przedsiębiorstw FCB czy Liverpool kupionych przez tego, czy innego milionera”. Dobrze, że autor przyznał się w tekście, że jest kibicem okazjonalnym. Przywołani przez niego Niemcy są najlepszym przykładem na to jak postępuje globalizacja i naturalizowanie sportowców. Na EURO w kadrze naszych zachodnich sąsiadów pojawią się zapewne m.in. Polacy Łukasz Podolski i Mirosław Klose, Brazylijczyk Kevin Kuranyi, Nigeryjczyk David Odonkor, Ghanijczyk Gerald Asamoah czy Szwajcar Oliver Neuville. A to nie wszyscy nie-Niemcy, których na turniej w Austrii i Szwajcarii może zabrać Joachim Low. Austriacy też mają sporo naturalizowanych graczy, a gwiazdą reprezentacji Chorwacji – naszego trzeciego grupowego rywala na EURO – jest Brazylijczyk Eduardo, który na Mistrzostwach nie zagra z powodu kontuzji. Czy więc jest jakiś sens w tym co się dzieje u nas przy okazji naturalizowania Rogera?

Nie sądzę. Niestety taka sytuacja nie nastraja zbyt optymistycznie. Podnosząc raban w związku z nadaniem obywatelstwa Rogerowi Polacy mogą być odbierani jako ksenofobowie czy rasiści. A Polacy powinni nieść kaganek wolności i pozytywnej globalizacji innym. Rogera przyjmujemy chlebem i solą. Dajmy mu szansę pokazać co potrafi. Polakiem nie trzeba się urodzić, nie nam oceniać kto jest lepszym, a kto gorszym Polakiem. Jeśli Roger będzie godnie reprezentował biało-czerwone barwy to bardzo się ucieszę. Zresztą nie tylko ja, bo wtedy okaże się, że wszyscy byli kibicami Rogera i zwolennikami nadania mu obywatelstwa. A jeśli nasz nowy rodak się w kadrze nie sprawdzi to cóż. Będzie po prostu kolejnym ligowym piłkarzem, a Legia będzie mogła zatrudnić następnego zawodnika spoza Unii Europejskiej. Ale trzymam kciuki, żeby Rogerowi się udało. Żeby udało się Polsce, a Polska to już także Roger. Taki sam Polak jak Lech Kaczyński, Igor Janke, Ty czy ja. Bo na polskość nie powinniśmy się licytować.

Marcin Żukowski 

MłodaRP
O mnie MłodaRP

Naszymi celami są m.in. wspieranie przedsiębiorczości, dialogu oraz aktywności młodych ludzi. Więcej na naszej stronie - www.MlodaRP.org

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Polityka