Demokracja jest zagrożona i ma się co raz gorzej. Jednak ani mi w głowie, żeby wstąpić do „Komitetu Obrony Demokracji”. Z drugiej strony, ciężko zgodzić się ze stwierdzeniem, że: „naród wybrał w demokratycznych wyborach „Nas” więc możemy wszystko”. Pomijając słuszność argumentów z jednej i drugiej strony, trzeba stwierdzić, że ani wybory, ani Trybunał Konstytucyjny, którego szczególnym obrońcą jest KOD, nie są miernikiem demokracji. Przecież w PRL był zarówno TK jak i wybory i wcale nie służyło to wolności.
Demokrację cenimy tak bardzo, bo jest ustrojem ludzi wolnych. Przeciwieństwem są niewolnicy, których dysponentem życia i działania jest ich „pan”. Przez wolność rozumiem wolność słowa i wolność działania. Między człowiekiem wolnym, a niewolnikiem jest wiele stanów pośrednich, zbliżonych bardziej w jedną bądź drugą stronę. Mieliśmy kiedyś podległości feudalne, chłopów pańszczyźnianych, kasty, ale mieliśmy i mamy SOCJALIZM. To ideologia socjalistyczna jest głównym zagrożeniem demokracji. Co więcej stoi w sprzeczności z demokracją, jest jej zaprzeczeniem. Im więcej socjalizmu tym mniej demokracji.
Czym jest socjalizm? Jest podporządkowaniem milionów celów życiowych i dążeń ludzkich pod jeden cel ogólny - zwany dla niepoznaki: dobrem wspólnym. Socjalizm jest odebraniem ludziom ich własności, ale również kompetencji (władzy). Państwo wciela się w rolę „pana” i pod przymusem przejmuje od swoich obywateli dużą część ich zarobku i uniemożliwia wiele działań. Temu procesowi towarzyszy przesąd, że państwo lepiej zadba o dobro swoich obywateli, niż Oni sami. Tak więc władza dla naszego dobra i bezpieczeństwa zabiera nam ponad połowę naszych zarobków.
Państwo dysponuje naszymi pieniędzmi w naszym interesie – ale tylko w teorii. Okazuje się bowiem, że częstokroć rządzący „wspólnego grosza” nie używają dla naszego dobra, ale w interesie wielkich korporacji i banków. Człowiek zniewolony socjalizmem przez swoje Państwo staje się również zakładnikiem wielkich korporacji. „Banksterzy” od lat starają się, aby państwa miały jak największe kompetencje, tym samym jak największy budżet i jak największy deficyt oraz ciągle rosnący dług publiczny i rosnące od niego odsetki. W tym systemie jesteśmy jak owce strzyżone przez pasterzy, działających na zlecenie i w interesie właścicieli stada. W tej sytuacji wybory są jedynie możliwością zmiany pasterzy.
Obrońcy socjalizmu troszczą się o biednych. Chlubią się tym, że nagradzają zasiłkami niepracujących, jednocześnie każąc pracujących podatkiem tym większym im lepiej pracują. Wszystko pod pięknym pojęciem dobroczynności. Tyle, że dobroczynność od socjalizmu różni się tym, czym noc poślubna od zbiorowego gwałtu. Socjalizm nie ma nic wspólnego ani z dobroczynnością, ani z solidarnością, które przecież z założenia są dobrowolne. Pomoc pod przymusem czyli tzw. „solidaryzm społeczny” ma to do siebie, że pomaga tym, którzy niekoniecznie pomocy potrzebują, zaś „dobroczyńcami” są ci, których na taką pomoc nie stać. Wszystko to powoduje rosnące zadłużenie obywateli i państwa
Wielu uległo złudzeniu, że jeżeli zorganizujemy coś wspólnie państwowo, to będzie to lepsze i efektywniejsze. Niektórzy mają wizje jak powinno być, uważają, że ich pomysł będzie dobry dla wszystkich. Z czasem jednak okazuje się, że Państwo nie realizuje tej słusznej wizji, o której dany człowiek myślał, ale zupełnie inną, a on sam zostaje zmuszony do uczestniczenia w czymś, czego nigdy nie chciał. Przykładem może być obszar edukacji, gdzie trwały spory o wiek rozpoczęcia nauki szkolnej, treść podręczników, czy ilość lekcji historii. I tak, np. opowiadając się za zwielokrotnieniem lekcji historii we wszystkich szkołach, co uważam za słuszne, od razu narażamy się, że za jakiś czas przyjdzie inny minister i będzie mógł historię w ogóle wyłączyć z programu nauczania. Problem nie polega na słuszności tych czy innych pomysłów, ale na tym, że zgadzamy się, iż to państwo, a nie my będzie decydować o nauczaniu naszych dzieci. Jest to jedna z kompetencji jaką utraciliśmy.
Przywołam tu przykład patologii obecnego systemu. Od lat społeczeństwo gromko popiera publiczną służbę zdrowia, jednocześnie lecząc się u prywatnych lekarzy specjalistów… W moim rodzinnym mieście tuż obok szpitala państwowego działa prywatna klinika. Szpital jest niedochodowy bo wykonuje zabiegi nisko wyceniane przez NFZ, zaś dochodowe usługi w ramach funduszu wykonuje klinika. Szpital co roku zadłuża się, zaciąga kredyty, płaci odsetki i jest dotowany. Klinika z kolei swoim klientom w zamian za zbędne badanie w ramach funduszu oferuje niższą cenę za wizytę u specjalisty. A jeśli dodamy do tego refundowane leki, które kosztują państwo więcej niż na wolnym rynku, zobaczymy, że korzyść z takiej sytuacji odnoszą wielkie korporacje medyczne, banki w których zadłużone są szpitale i przy okazji właściciel prywatnej kliniki. Najgorzej na tym wychodzi obywatel, czyli ten dla którego ta cała machina została stworzona. Tak więc podatnik płaci za szpital, płaci za jego długi i dotacje. Z drugiej strony przepłaca prywatnej klinice za niepotrzebne badanie i na końcu płaci jeszcze za wizytę u specjalisty.
Ojcowie socjalizmu tacy jak Henri de Saint Simone, Charles Fourier, Robert Owen czy w końcu Karol Marks traktowali ludzi jako bez uczuciową masę, którą trzeba ukształtować w nowy sposób. Wnosili, aby wszyscy byli tak samo ubrani, i aby byli wychowani w jeden sposób. Wszyscy mieli zdążać w tym samym kierunku. Zaś nad tak ukształtowaną masą ludzką miała panować światła elita, która wyznaczałaby wspólne cele. W świecie socjalizmu moralność chrześcijańską zastępuje ocena użyteczności człowieka względem wyznaczonego celu. I tak mieliśmy stachanowców: bohaterów socjalizmu, wykonujących wielokrotność normy - ludzi moralnych względem systemu. Innym przykładem są Niemcy, którzy mordowali Żydów w imię wyższego wspólnego celu, czyli wielkiej III Rzeszy. Niemoralni byli ci, którzy na wspólny cel pracować nie chcieli, czyli sabotażyści, imperialiści, Żydzi i inni wrogowie systemu.
Warto pamiętać do czego prowadzi socjalizm. Jest to prosta droga do zniewolenia. Dziś w świecie, a szczególnie w Unii Europejskiej, idziemy właśnie tą drogą. Aby wydobyć się z niewolnictwa XXI w. potrzeba nam zerwać zależności z wielkimi korporacjami. Trzeba skończyć z corocznym deficytem, zmniejszyć budżet, oddać ludziom ich kompetencje i ich pieniądze. Demokracja jest zagrożona socjalizmem. Musimy zrozumieć, że stoimy przed wyborem: bezpieczeństwo socjalne czy odpowiedzialność, niewolnictwo czy wolność. Przed laty na to pytanie odpowiedział Król Stanisław Leszczyński, który nad swoim biurkiem zawiesił taką oto maksymę: „Wolę niebezpieczną wolność od bezpiecznego poddaństwa”.
Inne tematy w dziale Polityka