Słuchając wczoraj Pana Pompeo, który upominał się o haracz dla Żydów i nastręczał nam niby polsko-izraelskiego bohatera niejakiego Blaichmana, rodem z UB… generalnie szlag mnie trafił. Do tego w Stanach jakaś tam „pożal się Boże” dziennikarka opowiada jak to Żydzi w getcie zrobili powstanie przeciw polskim antysemitom. Wszystko to niweluje godne zachowanie Jasia Fasoli światowej dyplomacji, naszego Pana Jacka Czaputowicza. Zna trzy języki, a w żadnym nic nie powiedział, stał jakby miał dwa kołki jeden w gębie, drugi w … normalnie geniusz.
Naszły mnie trzy refleksje. Po pierwsze jakoś przyjemniej się klęczało na niemieckim klęczniku. „Aniela” Merkel jak przyjechała to i po plecach poklepała i pochwaliła, Tusk nagrody dostawał… a teraz? Nie dość, że płacimy za gaz i uzbrojenie to jeszcze staliśmy się współsprawcami holocaustu i mamy bulić Żydom.
Po drugie okazało się, zresztą jak już wiele razy wcześniej, że te tzw. „oszołomy” typu Grzegorza Brauna czy Stanisława Michalkiewicza mieli rację. Sam wielokrotnie myślałem, że przesadzają, że Żydzi nie mogą chcieć od nas kasy za nic, że nie możemy stać się głównymi winowajcami holocaustu, bo to wbrew rozumowi i prawdzie, a jednak…
Po trzecie, dochodzę do przekonania, że skoro nasz Prezydent i Premier nawet się nie zająknęli w sprawie roszczeń, a przecież są bezpodstawne, to znaczy że chcą te 300 miliardów dolarów w ten czy inny sposób zapłacić. Ale cichosza!
Przypomnę tylko, że to Amerykanom zależy na sprzedaży do nas gazu i sprzętu wojskowego. To oni chcą tych baz. Więc nie możemy w kółko opowiadać jak to my bardzo pragniemy Fort Tramp, bo Amerykanie to nie dzieci, wykorzystają nas i zostawią z dzieckiem.
Do tego jeszcze nasz piękny sojusz z Izraelem. Nawet szczyt Grupy Wyszehradzkiej odbędzie się w Jerozolimie. Będę musiał kupić coś przeciwbólowego, oczywiście nie w żydowskiej sieci aptek Super-Pharm, którą od dziś postanowiłem bojkotować. Chyba, że przestaną nas szkalować na arenie międzynarodowej i wycofają swojej niedorzeczne roszczenia.
