SYNDROM BLIZNIAKA
czy mam zwidy ;) ?


Posłanka Jolanta Szczypińska w Katyniu, po otrzymaniu wiadomości o katastrofie
Źródło: Fotorzepa fot. Jakub Ostałowski
Pani Szczypinska podczas uroczystosci na pl.Pilsudskiego



polki.pl/viva_artykul,10018551,0.html
A później chodziłam po cmentarzu, robiłam zdjęcia, żeby pokazać je mamie, szukałam grobów z nazwiskami, które znałam. Byłam tak wypełniona nadzieją na pojednanie i wybaczenie. W pewnym momencie Antoni Macierewicz idący obok mnie odebrał telefon komórkowy i bardzo zbladł. Zaniepokoiłam się, choć nie podejrzewałam, że stało się coś tak strasznego.
– To Antoni Macierewicz powiedział Pani o wypadku?
Jolanta Szczypińska: Tak. Media jeszcze o nim nie wiedziały. Nie było jak potwierdzić tej informacji. Ale na cmentarzu zrobił się dziwny ruch. Przyjechała milicja z napisem: OMON, a potem odjechała na sygnale. Gdy sobie teraz to analizuję, to myślę, że właśnie wtedy spadł polski samolot. Bo wpuszczono nas na cmentarz bez żadnych formalności, bez okazywania dokumentów. Macierewicz powiedział mi, że był wypadek, ale jakby ze znakiem zapytania. Chyba nie wierzył, że to się zdarzyło. Ale przecież to nie było miejsce nastrajające do żartów. Lecz ja też nie uwierzyłam. W coś takiego nie można uwierzyć. Dopiero chwilę później zaczęłam dostawać SMS-y, telefony, że samolot płonie, że katastrofa, wybuch. Nikt nie wiedział nic pewnego. A my cały czas czekaliśmy na pojawienie się Pana Prezydenta.
Inne tematy w dziale Polityka