"10 kwietnia 2011 - to będzie akurat niedziela. Nikt się nie będzie wykręcał brakiem czasu. Do stolicy są łatwe dojazdy - samochodem, pociągiem, autobusem. Nie pozwólmy wmówić rodakom, że to jest sprawa tylko Jarosława Kaczyńskiego - niech staną przeciwko najpodlejszemu rządowi wszyscy patrioci i obrońcy Rzeczypospolitej."
"Rodacy! O miano "prawdziwej prawicy" pokłócimy się później, niech Korwinowcy wyzwą PiSowców od socjalistów, niech PiSowcy UPR-owców od liberałów, niech narodowcy wygwiżdżą Kaczyńskiego - ale dopiero po zwycięstwie nad Tuskiem i Platformą."
"Bo naturalnym odruchem powinno być połączenie sił - chociaż na ten jeden dzień. Czy ktoś, poza prowokatorem i głupcem, może zrównać Kaczyńskiego i Tuska w obliczu sytuacji, gdy jeden z nich zginął w niewyjaśnionych okolicznościach, a drugi do tej mgły informacyjnej rękę przykłada?"
Odpowiadam: NIE! Nie będę uczestniczył w marszu na Warszawę. Dlaczego?
Marsz jest partyjnym wiecem poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości czyli partii układu rządzącego Polską ponad 20 lat. PiS jest członkiem tzw. bandy czworga czyli PO, PiS, SLD, PSL który zadłuża kraj do samego dna umacniając ustrój społecznej gospodarki rynkowej czyli socjalizmu z ludzką twarzą. Układ ten wzmacniany przez służby specjalne kontroluje i okrada obywateli Rzeczpospolitej z pomocą propagandy sączonej w telewizjach opanowanych przez bezpieczniaków. Od ponad 20 lat te same gadające głowy zajmują się rządzeniem zmieniając tylko szyldy partyjne, dzieląc się i mnożąc oraz prowadząc ze sobą wojny (o kontrolę nad mediami, o kontrolę nad służbami, o krzyż, o stołki, o większą ilość inwektyw skierowanych w stronę przeciwnika itd.) mające za zadanie odwrócić uwagę opinii publicznej od spraw ważnych.
Fragment programu PiS z 2009 roku:
"Polskie media publiczne muszą być zdolne współtworzyć i upowszechniać, także poza granicami naszego kraju, nowe wartości kultury i atrakcyjny obraz naszego kraju. Polskie elity polityczne i kulturalne nie mogą sprowadzać swojej roli do naśladowania cudzych mód i posłusznego wykonywania koncepcji ustalonych przez obce autorytety, lecz powinny mieć ambicję twórczego wpływania, w wymiarze globalnym i europejskim, na kształt cywilizacji, politykę i kulturę zgodnie z naszymi doświadczeniami i interesem narodowym. "
Oznacza to nic innego jak po prostu przejęcie mediów publicznych. Jeśli politycy bandy czworga chcą władzy nad telewizją proponuję, aby zmienili zawód i poszli szukać pracy na rynku medialnym. Kto wie być może są wśród nich ukryte talenty które stworzą polskie Hollywood.
"Zdecydowanie trzeba przeciwstawić się tendencjom do osłabiania spójności Narodu Polskiego i naszego państwa, zagrażającym demokracji. Szczególnej ochrony i pomocy wymagają tradycyjne i nowe instytucje spajające naród i zdolne rozbudzać motywacje patriotyczne, takie jak polskie media publiczne, polska szkoła oraz instytucje edukacji historycznej."
Czyli jeszcze więcej pieniędzy podatników na kolejne instytucje rządowe i quasi-rządowe.
Prawo i Sprawiedliwość jest partią lewicową. Wystarczy przeczytać program PiS. Oto kolejny fragment:
"Dla Prawa i Sprawiedliwości największym wyzwaniem na najbliższe lata jest poprawa jakości życia wszystkich polskich rodzin, zrealizowanie minimum cywilizacyjnego dla każdego. Składa się na nie posiadanie własnego mieszkania, dostęp do nowoczesnych urządzeń komunalnych, infrastruktury i ochrony zdrowia, a także bezpieczeństwo osobiste, bezpieczeństwo mienia i bezpieczeństwo obrotu prawnego.
Opóźnienia i przeszkody na drodze do realizacji tego celu mają charakter zbiorowy i wymagają zbiorowych wysiłków, stymulowanych i koordynowanych przez państwo spójne w wymiarze narodowym i instytucjonalnym. Jednym z koniecznych warunków takiej spójności jest nowoczesność w różnych dzie- dzinach."
Szczytem hipokryzji jest obiecywanie poprawy jakości życia dla każdego. Ja też chciałbym, aby każdy żył w dobrych warunkach jednak nie udało się to w czasach realnego socjalizmu czyli w PRL, nie udało się to również przez ostatnie 20-lecie. Śmiem więc twierdzić, że państwo nie jest w stanie zapewnić każdemu michy i własnego mieszkania oraz "godnego życia" gdyż nie udało się to jeszcze żadnemu państwu świata od zarania dziejów. Państwo może jednak nie przeszkadzać w rozwoju i przestać hamować rozwój oraz zadłużać się poprzez "stymulowanie" ponieważ zwykle oznacza to różne pakiety stymulacyjne dla gospodarki nie przynoszące żadnych efektów (patrz Barak Obama). Natomiast program "3 miliony mieszkań" chyba nikt już nie traktuje poważnie. PiS rządził i nic z tego stymulowania budownictwa nie wyszło. Kwaśniewski również obiecywał mieszkania. Krzaklewski także. Chyba wystarczy tej obłudy. Jeśli każdemu należy się mieszkanie to dlaczego od razu nie dom?
"Dla studentów wprowadzimy kupony rabatowe na zakup komputera"
Tu się różnimy jeszcze bardziej. Kupony rabatowe to może sobie prywatny sklep wprowadzać, a nie państwo za moje podatki. Już Waldemar Pawlak obiecywał każdemu dziecku iPad'a podczas kampanii prezydenckiej. Dostał 1% i słusznie.
"Publiczny szerokopasmowy dostęp do Internetu w szkołach, na uczelniach, w bibliotekach publicznych itp. będzie finansowany przez państwo i samorząd"
A publiczne telefony komórkowe to już nie łaska? Jak iść na całość to przynajmniej zapewnić rodzicom bezpłatny kontakt z dziećmi. Co jeszcze będzie "bezpłatnie" finansowanie przez podatnika? A może zamiast tego nie odbierać dzieci rodzicom którzy chcą uczyć je w domu bez programu dyktowanego przez Ministerstwo Edukacji?
A teraz prawdziwa perełka:
"Nie przewidujemy finansowania polityki rozwoju przez wzrost podatków."
Nie przewidujemy i koniec! I co nam Pan zrobi?
"W przypadku podatku od towarów i usług (VAT) utrzymane zostaną obniżone stawki wszędzie tam, gdzie jest to zgodne z przepisami UE. koniecznie należy utrzymać obniżoną stawkę na żywność, leki i artykuły dla dzieci."
Teraz przetłumacze z języka pisowskiego na polski: Nie przewidujemy obniżki stawki podstawowej (23%)
Od zawsze jestem atakowany na salonie i oskarżany o kłamstwo kiedy piszę, że PO i PiS chce wprowadzenia euro, różnica między Tuskiem i Kaczyńskim polega tylko na tym, że Kaczyński chce to zrobić z opóźnieniem. Odpowiadając więc ostatecznie na zarzuty wklejam fragment programu PiS:
"Przygotowania do przyjęcia euro narzucałyby bardziej rygorystyczną politykę budżetową - minimalizację lub likwidację deficytu budżetowego, to zaś bezpośrednio koliduje z zadaniem, jakim jest gromadzenie środków potrzebnych do prowadzenia polityki rozwoju."
Jestem przeciwnikiem euro, ale likwidacja deficytu i bardziej rygorystyczna polityka budżetowa powinna być realizowana nawet jeśli nie zamierzamy euro wprowadzać. Jednak dla PiS zadłużanie państwa jest elementem "prowadzenia polityki rozwoju", a więc dlatego przygotowania do wprowadzenia euro powinny się nieco opóźnić:
"Prawo i Sprawiedliwość uważa, że wejście Polski do strefy euro należy odłożyć przynajmniej do momentu, w którym będą spełnione trzy warunki: stabilna sytuacja gospodarcza, osiągnięcie przez nasz kraj co najmniej 80% przeciętnego w UE poziomu PKB na głowę mieszkańca, kurs euro do złotego bardzo zbliżony do relacji siły nabywczej obydwu walut."
Czyli Kaczyński chce wprowadzenia euro. Kropka. Mam jednak dobrą wiadomość: UE chętnie przymknie oko, bo żaden kraj strefy euro i tak nie spełnia tych wszystkich kryteriów. Teraz liczy się tylko aby uzyskać kolejnego naiwniaka do spłaty długów greckich, portugalskich, hiszpanskich itd. Na przykład Słowacy już dawno mają nieciekawe miny, a Estończycy dopiero od kilku dni "cieszą się" euro - miesiąc miodowy jednak niedługo się skończy.
Tutejszy kontynuuje swój apel:
"Bo naturalnym odruchem powinno być połączenie sił - chociaż na ten jeden dzień. Czy ktoś, poza prowokatorem i głupcem, może zrównać Kaczyńskiego i Tuska w obliczu sytuacji, gdy jeden z nich zginął w niewyjaśnionych okolicznościach, a drugi do tej mgły informacyjnej rękę przykłada?"
Mgła to ostatnio popularne słowo, ale zostawmy zjawiska atmosferyczne i powróćmy do lektury programu PiS:
"W naszym programie przedstawiamy cele, których osiągnięcie będzie możliwe w zasadzie dopiero po uzyskaniu przez PiS większości parlamentarnej. Do zrealizowania niektórych naszych celów będzie nawet konieczne stworzenie po wyborach koalicji dysponującej większością konstytucyjną. Jednak również przed wyborami parlamentarnymi będziemy przyjmować niniejszy program za podstawę naszych bieżących inicjatyw ustawodawczych i działań politycznych. Wyrażamy przy tym gotowość współpracy z innymi siłami reprezentowanymi w obecnym Sejmie, jeżeli będzie to służyć realizacji przynajmniej części naszych zamierzeń programowych w interesie Polski"
A więc mam iść na marsz 10 kwietnia 2011, aby przeciwstawić się najpodlejszemu rządowi (według Tutejszego), nie zwracać uwagi na lewicowy program partii PiS i połączyć siły, aby pokazać poparcie dla tej partii przed wyborami w celu uzyskania dla niej większości parlamentarnej i realizowania swoich socjalistycznych obietnic co doprowadzi do jeszcze większego zadłużania państwa?
Jak pisze Tutejszy "o miano prawdziwej prawicy pokłócimy się później". Później czyli kiedy? Po wyborach? A zresztą ja nie mam ochoty kłócić się z wami kto jest prawdziwą prawicą albo kto jest prawdziwym polakiem, bo dla mnie takie pojęcia nie istnieją. Liczy się natomiast wasz program który przeczytałem i nie mam zamiaru wspomagać waszej partii w politycznie podejrzanych marszach.
"Daleko było endekom do piłsudczyków, oj daleko. Ale w 1920 roku tylko ich połączona duchem polskości siła przemogła bolszewicki najazd. Znajdzie się czas na różnice, znajdzie się czas na porachunki. Za trzy miesiące - jeden będzie wróg, który użyje najwyższych sztuczek kuglarskich, by nas do warszawskiej eskapady zniechęcić."
Połączenie sił nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem. To prawda, że wróg mojego wroga jest moim przyjacielem i to zwłaszcza na wojnie, ale... nie ma żadnej wojny. Dopóki obce czołgi nie będą grzać silników nad polską granicą dopóty ja nie połącze sił z socjalistami z PiS czyli w tym przypadku przeciwnikami rządu PO. Ponieważ to co do zaoferowania ma PiS to socjalizm z ludzką twarzą, a to już przerabiamy od 20 lat. Mieliście pełnie władzy. Wasz czas się już skończył. Nie będę walczył po waszej stronie i legitymował ten hamujący rozwój ustrój ponieważ niemógłbym patrzeć codziennie rano w lustro.
"W swoich miastach też będzie trzeba zrobić marsze, owszem. Ale niech tłum w Warszawie przybierze na sile tak bardzo, by nawet kamery TVN-u, nawet obiektywy Wyborczej, nie mogły ująć nas fragmentarycznie."
TVN, Gazeta Wyborcza oraz Telewizja Fiki Miki może pokazywać cokolwiek chce. Kompletnie mnie to nie interesuje i nie zamierzam robić za sztuczny tłum, aby redaktorowi w telewizji Fiki Miki lub telewidzowi opadła szczęka ponieważ oni i tak to zinterpretują po swojemu lub zamiast tłumów będą pokazywać bezchmurne niebo. Szkoda czasu i energii na pokazanie siły w telewizji. Marsze i demonstracje mają sens tylko w niewielu przypadkach. Organizowanie manifestacji co miesiąc lub nawet co rok mija się z celem gdyż przestaje być wyrazem buntu lecz staje się zwykłą rutyną która nudzi. Lot na Księżyc czyli słynny lot Apollo 11 miał rekordową oglądalność, jednak już następnej misji Apollo 12 pies z kulawą nogą nie chciał oglądać gdyż lot na Księżyc stał się nudny jak wyjazd do Pcimia Dolnego. Następne loty na Księżyc nikt nie chciał transmitować. Tak działa telewizja.
Manifestacje niewiele dają. Manifestacje które doprowadzają do zamieszek również nie dają nic poza niszczeniem publicznego i prywatnego mienia. Wystarczy podać za przykład Grecję po zamieszkach rząd nie cofnął się ani o krok lub Francję gdzie manifestacje są przeprowadzane dość często zwykle kończą się burdami i wysadzaniem samochodów, ale również nie przynoszą żadnych efektów.
Aby obalić włądzę należy przejąć kontrolę nad wojskiem (patrz Hugo Chavez w Wenezueli) lub uzyskać sprzymierzeńców w wojsku. A przecież na wsparcie WSI "pisowcy" raczej liczyć nie mogą.
"To nie jest sprawa tylko PiSu, to nie jest fanaberia Jarosława Kaczyńskiego. Gdy ginie Prezydent, a naród milczy, to jest tak, jak gdyby go nie było. Nie bądźmy baranami i tego dnia nie dajmy się podzielić. Niech hasło divide et impera tego dnia Polski nie dotyczy! Polska jest jedna! Naród jest jeden!"
Rzeczywiście to nie jest fanaberia Jarosława Kaczyńskiego. To jest fanaberia Jarosława Kaczyńskiego, jego ludzi oraz reszty bandy czworga. Właśnie o to chodzi rządowi PO, aby mógł powiedzieć: Patrzcie na tych oszołomów pod Pałacem - nie dajcie im dojść do władzy. Już lepiej jak my będziemy rządzić. I ludzie to kupują. Lud już zdecydował podczas ostatnich wyborów (które to już przegrane?), że woli nierobów z rządu PO niż tłum spod Pałacu.
"Mamy trzy miesiące - trzeba zacząć organizować się, by zdążyć. Trzeba - najdawniejszym staropolskim i słowiańskim obyczajem - rozsyłać wici do kogo się da. Zorganizujmy im to, czego oni właśnie nie chcą!"
"Oni" właśnie tego chcą :-)
"Z flagami. Na ratunek Ojczyźnie!"
Z flagami ...partyjnymi, z flagami związków zawodowych. Na ratunek nie Ojczyźnie lecz na ratunek Partii układu który męczy ten kraj od lat.
Nie mam nic do blogera Tutejszego jednak odnoszę wrażenie, że każdy PiSowiec podpisałby się pod jego apelem. Dlatego odpowiadam już dziś zanim apel stanie się popularny w sieci: Nie!
* * *
Linki:
Apel Tutejszego: http://niepoprawni.pl/blog/2005/za-trzy-miesiace-marsz-na-warszawe
Program PiS : http://www.pis.org.pl/unit.php?iddoc=148&o=partia&p=docs
Akcja "Nie dla psa kiełbasa", czyli precz z bandą czworga: niedlapsakielbasa.pl/