Katalońskie referendum nie miało progu wyborczego. Lokalny rząd uznałby je za ważne i wiążące, bez względu na liczbę głosujących, gdyby nawet ludność nie mogła dotrzeć do punktów głosowania. Albo nie była dotarciem do tych punktów zainteresowana.
Wygląda na to, że spontaniczny nacjonalizm ludu katalońskiego, oraz wywołane nim parcie ku niezależności zostały starannie zaprojektowane na szczytach lokalnej władzy. A może z tych szczytów pochodzą.
Do tego dochodzi niepoporcjonalne nagłośnienie imprezy; w końcu zamieszki z Europie Zachodniej już od dawna nie są niczym nowym (pozdrowienia dla prez. Macrona z małżonką), nie mówiąc już o nadzwyczajnych środkach bezpieczeństwa, w postaci stanów wyjątkowych itp. ograniczeń obywatelskich wolności.Tymczasem głos zążyły dać już wszystkie ośrodki tajne, widne i dwu-płciowe, wliczając jakiegoś sekretarza ONZ i "słowiańskiego Kaszuba", pełniącego funkcję chwilowego "króla Europy". Przyzwyczajona do (idących w dziesiątki zabitych) "incydentów" na świątecznych jarmarkach, niemiecka prasa okrzyknęła katalońskie burdy "Krwawą Niedzielą".
"Mają rozmach", jak mawiał takich okazjach Siara.
I mają ten rozmach akurat w momencie, kiedy władze Unii Europejskiej próbują przyznać sobie - prawem kaduka - władzę decydowania o sprawach wewnętrznych państw członkowskich.
Kiedy wczoraj wieczorem słuchając bezpośredniej relacji red Cosić, pozwalałem chodzić takim przemyśleniom po głowie, przypomniałem sobie, że skądś już znam taki niespodziewany wybuch miłości ku samostanowieniu.
A znam go z Chorwacji lat 90, kiedy do "walki o wolność" poderwali naród starzy titowcy, którzy na budowaniu wspólnej Jugosławii zęby zjedli Nieraz zaczynając karierę w partyzanckich bazach, dosłownie u boku Wodza. I wcale tym titowcom nie przeszkadzało, że bojówki, którymi dowodzili, używały syboliki i haseł proniemieckich, zbrodniczych Ustaszy.
Coś Wam to przypomina? Armia unikająca walki ( bo po co strzelać do swoich?), agresywne bojówki sięgające po skrajną symbolikę, pochylona w trosce społeczność międzynarodowa?
Libia, Syria, Ukraina. Bo najlepiej zarabia się na państwach upadłych.
PS. I módlmy się, by pierwszą damą Katalonii nie został eks-prałat Charamsa.
#hołd Katalonii, nie miała baba kłopotu
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Nie biorę żadnej odpowiedzialności za tytuł bądź tagi, którymi opatrzy ten tekst administracja S24.
