wiesława wiesława
700
BLOG

Nowy przedmiot w szkołach, nowy podręcznik, stara nienawiść i pogarda

wiesława wiesława Społeczeństwo Obserwuj notkę 10

W marcu br. w mediach pojawił się komunikat: 

Nowy przedmiot - historia i teraźniejszość - zastąpi wiedzę o społeczeństwie realizowaną w liceum, technikum oraz szkołach branżowych w zakresie podstawowym. Nowy przedmiot będzie nauczany już od 1 września 2022 roku. W Dzienniku Ustaw opublikowano rozporządzenia w tej sprawie.

Zespół powolany przez ministra EN opracował podstawę programową nowego przedmiotu.

Pierwszy podręcznik do nowego przedmiotu pt.: „Historia i Teraźniejszość. Podręcznik dla liceów i techników. Klasa 1. 1945–1979”  zaproponowało wydawnictwo „Biały Kruk”. Autorem tego podręcznika jest prof. Wojciech Roszkowski.

Wojciech Stefan Roszkowski, ps. „Andrzej Albert” – polski ekonomista, historyk i nauczyciel akademicki, profesor nauk humanistycznych. Prorektor Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, poseł do Parlamentu Europejskiego VI kadencji. Jest autorem książek Najnowsza historia Polski: 1918-1980  i Najnowsza historia Polski, 1914-1993, a także autorem cyklu podręczników do historii napisanych wspólnie z Anną Radziwiłł. 

W aktualnym wydaniu miesięcznika „Wpis” (5/2022) ukazała się rozmowa z prof. Wojciechem Roszkowskim, w której opowiada on założeniach przedmiotu i nowego podręcznika, o narracyjnym spojrzeniu na historię, o manipulacji słowem komunistów i neokomunistów, a także wyjaśnia, dlaczego wiele podręczników do tej pory pomijało kluczowe fakty historyczne po II wojnie światowej:

 

[…]  Historia i Teraźniejszość ma na celu powiązanie wydarzeń powojennych z podstawowymi pojęciami, które funkcjonują w życiu społecznym, ekonomicznym, w kulturze i w polityce, a także w etyce. Chodzi o to, żeby uczeń po przyswojeniu sobie materiału naprawdę rozumiał, o czym się mówi w debacie publicznej czy w innych wypowiedziach lub dyskusjach, a także w rozmowach prywatnych. 

[…]  Media, zwłaszcza dzisiejsze, skracają dystans między nadawcą a odbiorcą i w tym celu używają coraz bardziej uproszczonych komunikatów. Pod wpływem tych skrótów coraz więcej ludzi zaczyna czytać tylko nagłówki, zaczyna czytać lub oglądać tylko skróty wiadomości. Jak mają zatem zrozumieć, o czym naprawdę mówią np. politycy? Sadzę, że młodzież na poziomie szkół średnich powinna już znacznie lepiej sobie uświadamiać, w jakim świecie informacyjnym żyje. Każdy z nas przyjmuje za coś oczywistego, że świat wokół nas jest zrozumiały – bo każdy go widzi. Tak samo rozumuje uczeń i nie uświadamia sobie, do jakiego stopnia jest narażony na manipulację. Ta manipulacja wynika zaś z powierzchowności przyswajania informacji, w tym z nie do końca jasnego używania różnych pojęć typu „demokracja”, „faszyzm”, „ideologia”, „populizm”, „państwo prawa” itd. Podstawą tej powierzchowności, i tym samym niezrozumienia, jest brak stosownej wiedzy. Pozostańmy przy tym samym przykładzie faszyzmu. Pomijając już to, że czasami przypisuje się go komuś w sposób zupełnie nieuzasadniony, to przecież faszyzm też ma niejedno oblicze i tym samym różne bywały jego skutki. Trzeba wiedzieć, czym różnił się ustrój włoski czasów Mussoliniego od ustroju III Rzeszy w Niemczech. Jeszcze inny był ustrój okresu Franco w Hiszpanii. A jeszcze inaczej to słowo było używane w propagandzie sowieckiej. Dopiero wiedząc to wszystko, możemy używać tego pojęcia sensownie. 

Czy możemy powiedzieć, że niektóre dotychczasowe podręczniki manipulowały historią?

Może nie tyle manipulowały, co dawały wiedzę, która była, nazwijmy to tak: rozszczepiona.

Nie pomijały niektórych istotnych faktów lub nie przedstawiały niektórych wydarzeń w fałszywym świetle?

Owszem, pomijały niektóre ważne fakty, najczęściej te, które miały miejsce po drugiej wojnie światowej. Z kolei materiał przerabiany na WoS-ie nie korespondował z materiałem historycznym. Natomiast ambicją twórców programu i podręcznika Historia i Teraźniejszość jest ścisłe powiązanie pojęć z wydarzeniami, żeby poprzez konkretne przykłady doprowadzić do zrozumienia tych pojęć, jak i zrozumienia pewnych procesów, ciągów historycznych. Wkuwanie na pamięć dat i nazwisk bez zrozumienia logiki historii, bez zrozumienia, że jedno wydarzenie jest konsekwencją poprzedniego, że nie ma skutków bez przyczyn, będzie zawsze nudne – na to właśnie uskarżali się uczniowie. Kiedy historia przedstawiana jest natomiast jako zrozumiała narracja, staje się ona od razu ciekawa i wciągająca.

Z tego wynika, że nie tyle chodziło o likwidację Wiedzy o Społeczeństwie (WoS-u), co o wmontowanie jej elementów w historię najnowszą?

Tak, chodziło o integrację sporej części WoS-u w wykładzie historycznym. Kiedy mówi się np. o demokracji po wojnie, trzeba uczniom wyjaśnić, jak była ona interpretowana w różnych krajach po 1945 r., w tym również jak była fałszowana, jak stawała się fasadą lub przykrywką dla działań dyktatorskich. Albo weźmy przykład zupełnie nowy: Rosja zarzuca Ukrainie nazizm. Otóż zadaniem HiT-u jest takie ukształtowanie młodego człowieka, żeby nie wziął on za dobrą monetę tego, co głosi propaganda kremlowska. I to nie dlatego, że tak akurat twierdzi np. nauczyciel, ale dlatego, że uczeń sam widzi, iż to historia dowodzi kłamstwa zawartego w tej propagandzie.

Dlatego zapewne w podręczniku dużo jest odniesień do systemu komunistycznego i do neokomunizmu?

W podręczniku szkolnym pewne rzeczy powinny być nazwane po imieniu, wyraźnie określone, nie wszystko należy poddawać dyskusji. Fakty są faktami; chodzi o to, żeby ich nie pomijać, bo akurat dla kogoś są niewygodne. Są też wartości odwieczne, są prawdy oczywiste – i tak je należy przekazywać. Natomiast można dyskutować np. o jakichś decyzjach politycznych, jeżeli naprawdę dużo się wie o okolicznościach i uwarunkowaniach takich decyzji. Błędem poprzedniej reformy szkolnej, która do dziś jeszcze pokutuje, było wprowadzanie młodzieży do dyskusji bez wystarczającej wiedzy.

Klasycznym przykładem może tu być chyba głoszona walka Związku Sowieckiego o pokój na całym świecie. Szermowali tym hasłem nieustannie, od samego początku. Pod tym pojęciem skrywały się de facto imperialne cele i działania Moskwy.

Komunizm sowiecki wprowadził straszną rzecz do współczesnej cywilizacji. Mianowicie zakłamał słowa. I tak walka o pokój była w gruncie rzeczy przykrywką dla zbrojeń sowieckich. Demokracja socjalistyczna to była dyktatura, naukowość to była ideologia itd. Pokazuję w nowym podręczniku do HiT-u na konkretnych przykładach, w jaki sposób dokonywała się manipulacja poglądami i opinią publiczną – głównie właśnie poprzez fałszowanie znaczenia słów. To coś jeszcze innego niż zwykłe kłamstwo i coś bardziej niebezpiecznego. Dzisiejszy świat w ogóle jest areną rozmaitych manipulacji i młody Polak, absolwent średniej szkoły, powinien być przygotowany do tego, by rozpoznawać, co jest prawdą, a co nie, i nie dawać się manipulować. Podkreślę jeszcze raz: do tego potrzeba konkretnej wiedzy, znajomości rzeczy.

Podręcznik jest inaczej skonstruowany niż te używane ostatnimi laty, nie jest taki rozdrobniony, poszatkowany. Składa się ze 112 zwięzłych rozdziałów, pogrupowanych w 8 zwartych części.

Chodziło o to, żeby młodego czytelnika wciągnąć w głębsze rozumienie zjawisk historycznych, zainteresować go opowieścią o niedawno minionych czasach. Podkreślam: opowieścią. W tej narracji pojawiają się nawet momenty anegdotyczne. Mówi się, że dzisiejszy nastolatek ma problem z dłuższą lekturą. Nie jest temu winien, winne są programy, które od lat proponują coraz większą skrótowość; nawet najpiękniejsze dzieła literackie proponowane są tylko we fragmentach lub, co jest już w ogóle nieporozumieniem, w streszczeniu. Młode pokolenie zostało przyzwyczajone do krótkich komunikatów – jak jednak przy ich pomocy zrozumieć bieg historii, jej logikę? Królują „zajawki”, bryki książek, memy. Z jednej strony nie można tego faktu ignorować, ale z drugiej strony nie można poprzestawać na takim skrótowym przekazie. Dlatego, że dłuższa lektura jest niezbędna dla wyrobienia w młodym pokoleniu umiejętności kojarzenia faktów, abstrakcyjnego myślenia i sięgania poza obszar tylko doraźnych, powierzchownych wrażeń. Potrzebne jest pełne zrozumienie treści.

Nie ma więc w Pana nowym podręczniku krótkich przekazów?

Nie, one są, choćby w postaci precyzyjnych podpisów pod zdjęcia dokumentalne, w postaci wyrzuconych na margines najbardziej charakterystycznych myśli, wypowiedzi czy faktów, ale zarazem główny tekst jest zwarty i, moim zdaniem, można go z ciekawością przeczytać jak każdą inną książkę, powiedziałbym nawet – jak powieść, książkę przygodową. Podręcznik może wydawać się obszerny, ale jest to wrażenie wywołane obecnością aż prawie pół tysiąca dokumentalnych zdjęć. Prezentowane są one w średnim lub większym formacie, w sposób czytelny, aby skuteczność takiego przekazu była wysoka. To oznacza zarazem prawie pół tysiąca podpisów.

Czyli mamy do czynienia z jakby drugą, równoległą i wzmacniającą narracją prowadzoną przy po-mocy obrazu z krótkim objaśnieniem?

Otóż to, warstwa ilustracyjna – skądinąd bardzo ciekawa; wydawnictwo wyszukało mnóstwo unikatowych fotografii znakomicie obrobionych technicznie, bardzo sugestywnych – pomaga tekstowi bez jakiejś ingerencji w treść, a zarazem podnosi sugestywność całego podręcznika. To także wielka pomoc dla osób obdarzonych pamięcią wzrokową. Ale mamy też coś dla uczniów, którzy dysponują pamięcią słuchową jako preferencyjną. To jest kilkadziesiąt QR-kodów. Wystarczy przyłożyć ekran smartfona do takiego kodu graficznego albo wpisać na komputerze prosty link i połączyć się np. ze śpiewającym Elvisem Presleyem, z przemawiającym Winstonem Churchillem czy z św. Janem Pawłem II. QR-kody pozwalają także na zapoznanie się z różnymi materiałami źródłowymi – jak np. Powszechna Deklaracja Praw Człowieka z 1948 r. – bez konieczności drukowania ich w podręczniku. Nie są one oczywiście dla ucznia obligatoryjne, bez nich treść nie zostanie zubożona i nie zastępują one podstawy programowej, ale podnoszą atrakcyjność przekazu. Nie każdy musi posiadać smartfona, to jasne, ale zwłaszcza po okresie obowiązkowej nauki zdalnej w okresie pandemii wiadomo, że uczniowie w ostatnich dwóch latach musieli korzystać z komputera i internetu. Jeżeli uczeń będzie chciał – to skorzysta.

Dzięki QR-kodom można będzie także poznać i posłuchać Autora podręcznika; zdaje się, że Pan Profesor osobiście prezentuje każdą z 8 części?

Tak, pomysł jest taki, że w kilkuminutowych wystąpieniach zapowiadam to, co uczeń pozna w danej części. Nie ma w tym informacji dodatkowych ponad to, co jest treścią samego podręcznika, ale uczeń, jeżeli zechce, to słuchając tych krótkich opowieści, dostanie ogląd tego, co go czeka po lekturze danego rozdziału. A poza tym może zapoznać się z osobą, która podręcznik napisała, dzięki czemu relacja między uczniem a autorem podręcznika przestaje być anonimowa.

[…]

Może zatem w końcu w polskich szkołach historia będzie znów nauczycielką życia, historia magistra vitae est, jak to sformułował jeszcze Cycero i co przez wieki się potwierdzało.

Bardzo często na różnych spotkaniach z młodzieżą mówię, że historia jest podstawą naszej tożsamości. Wszystko, czym jesteśmy, to jest historia naszej rodziny, naszego otoczenia, naszej parafii, miasta, kraju. Jeśli się nie dowiadujemy, co było kiedyś wokół nas, to nie jesteśmy w stanie zrozumieć, czym sami jesteśmy teraz.

Odnoszę wrażenie, iż ten podręcznik może być bardzo interesujący nie tylko dla uczniów, ale i dla ich rodziców.

Jak najbardziej, ponieważ rodzice dzisiejszych licealistów to jest pokolenie już dotknięte syndromem powierzchownej informacji, to jest już tzw. pokolenie komputerowe. Teraz poszło to jeszcze dalej, bo trzeba by mówić o pokoleniu smartfonowym. I faktycznie dobrze byłoby, gdyby rodzice sobie tę książkę po prostu przeczytali, bo jest to coś nowego, to jest zmiana, z którą, wydaje mi się, mało kto może poważnie polemizować. Jeśli tej zmiany nie wprowadzimy, to będziemy społeczeństwem zatomizowanym, łatwym do manipulowania, bezradnym wobec nowych wyzwań, w tym wobec ataków na naszą rację stanu i naszą suwerenność. Poprzez brutalną agresję Rosji na Ukrainę wszyscy zaczynamy sobie gwałtownie uświadamiać, że nie wolno nam tak lekko podchodzić do własnej racji stanu i suwerenności, bo nagle możemy się obudzić pod gradem bomb. Mówienie o wolności bez uwzględnienia wolności narodu jest szkodliwą bzdurą.

Sięgnijmy może jeszcze do historii osobistej Autora; kiedy Pan Profesor napisał pierwszy podręcznik?

O, to trochę czasu minęło… To był chyba 1992 albo 1993 rok. Zacząłem wówczas współpracę z panią Anną Radziwiłł, która to współpraca trwała przez lata dziewięćdziesiąte; wydaliśmy cykl podręczników do historii, najpierw dwutomowy, potem czterotomowy, później znów dwutomowy, gdyż musieliśmy przygotować skróconą wersję po zmniejszeniu podstawy programowej historii; nad tym zmniejszeniem ubolewam do dziś. Wówczas podawaliśmy w podręczniku bardzo dużo materiałów źródłowych, co jednak rozpraszało uwagę. Po skrótach programowych, jak to oceniam z perspektywy lat, zostawialiśmy zbyt duże pole do dociekań własnych, nie serwując wcześniej odpowiedniej porcji wiedzy potrzebnej do głębszej dyskusji. Aby uniknąć bowiem powierzchownej argumentacji, trzeba najpierw opanować odpowiednią ilość wiedzy. W nowym podręczniku do HiT-u jest jednak większa koncentracja na meritum i na historycznej narracji.

[…]

HiT będzie nauczany dwie godziny lekcyjne tygodniowo w pierwszych klasach liceów i techników oraz jedną godzinę w drugich klasach. Rozumiem, że następna część podręcznika, dla klas drugich, obejmująca lata 1979–2015, jest już przygotowywana?

Tak, i będzie się ona różnić się od pierwszej mniejszą ilością materiału pozostałego „w spadku” po dawnym WoS-ie. Uznałem, że na samym początku trzeba dać uczniowi jak najwięcej narzędzi do późniejszego zrozumienia narracji czysto historycznej. Najpierw trzeba zatem poznać różne definicje, np. parlamentaryzmu, rodzaje państwowości, bolszewizmu, religii, ustrojów czy także pożytecznych idiotów, aby potem czytać ze zrozumieniem. Dlatego pierwsza część podręcznika do klas pierwszych składa się z największej ilości rozdziałów, a kolejne są już krótsze. Oczywiście nie było moim zamiarem eliminowanie inwencji nauczyciela; sądzę, że podręcznik jest tak przejrzyście ułożony, iż nauczyciel może dość swobodnie układać plany lekcji. Lekcje takie powinny być skorelowane np. z odwiedzinami muzeów, także tych niewielkich, lokalnych, które dla danej grupy uczniów mogą być najciekawsze, bo dotyczą ich małej ojczyzny.

Ale niektóre pojęcia będą rozpatrywane dopiero w drugiej klasie?

Niektóre tak, jak na przykład zjawisko ideologii gender czy pojęcie demokracji liberalnej będziemy omawiać w drugiej klasie. Bierze się to z tego, że pojęcia staram się przypasować do epoki. W ogóle byłem i jestem za poszerzeniem nauczania historii, i w drugiej klasie też widziałbym dwie godziny HiT-u. Mówi się, że „historia jest nauczycielką życia” – to nie pusty slogan; to jest bardzo ważna sprawa. Cała nasza wiedza o zjawiskach publicznych i społecznych wynika z wiedzy historycznej. Jeśli tej wiedzy się nie ma, to potem np. głosuje się na tego kandydata, który bardziej się wygłupi, który jest ładniej ubrany lub który obieca więcej gruszek na wierzbie. […]


Jak informuje wydawnictwo Bialy Kruk, opracowany przez Wojciecha Roszkowskiego podręcznik przechodzi aktualnie ostatnią fazę akceptacji przez MEiN.

Wydawnictwo Bialy Kruk umożliwiło wszystkim zainteresowanym zapoznanie się z fragmentami nowego podręcznika:

https://bialykruk.pl/ksiegarnia/ksiazki/historia-i-terazniejszosc-podrecznik-dla-liceow-i-technikow-klasa-1-1945-1979#przegladaj


***

Warto przypomnieć, że nauczyciele nie są zobligowani do korzystania z podręczników. Obowiązkowe jest jedynie realizowanie podstawy programowej. To, jak nauczyciele będą to robić, zależy od nich.

Tymczasem na portalach społecznościowych trwa bicie piany (brudnej) pod hasłem „ciemnogród będzie ogłupiał polskie dzieci”.  

Już słowa, wybrane przez autora jako motto książki budzą sprzeciw „recenzentów”. Chodzi o słowa Jana Pawła II: "Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali".

https://wydarzenia.interia.pl/kraj/news-pierwszy-podrecznik-do-hit-gotowy-o-czym-beda-uczyc-sie-w-sz,nId,6075256#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome

Anna Rusak: Długo mogliśmy tylko przypuszczać, co znajdzie się w podręczniku od HiT-u. Teraz wydawnictwo odkryło przed nami swoje karty i wiemy już, czego będzie uczyła się młodzież. Zaskoczeń nie ma, jest tylko strach.

https://vibez.pl/wydarzenia/podrecznik-historia-i-terazniejszosc-czarnka-zrownuje-feminizm-z-nazizmem-hit-to-edukacyjny-koszmar-6777245495233184a

Marta Lewandowska: Autorem podręcznika, który trafił właśnie pod ocenę rządowej komisji, jest prof. Wojciech Roszkowski, znany historyk, tym razem współpracuje z Wydawnictwem "Biały Kruk", które specjalizuje się w pozycjach religijnych, a od niedawna także historycznych. W latach 2005-2009 Roszkowski był europarlamentarzystą z ramienia PiS. Już same te informacje, a także fakt, że HiT pojawia się w "szkole Czarnka", dają nam obraz, w którą stronę zmierza ten przedmiot. Jednak po kilku udostępnionych przez wydawnictwo stronach nie sposób złapać się za głowę. https://mamadu.pl/163456,podrecznik-do-hit-napisany-przez-prof-roszkowskiego-juz-pod-ocena-mein

„Ideologia Czarnka- jedna z plag XXI w.- krucjata Ministra przeciwko rzeczywistości” https://www.salon24.pl/u/marfio98/1232879,historia-urojona-podrecznik-czarnka



wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo