Podana wczoraj przez media informacja o dewastacji pomnika sowieckiego generała w Pieniężnie dostarczyła kilku blogerom bodźca do przedstawienia swoich przemyśleń na temat obecności sowieckich pomników w III RP. Ogólnie biorąc, można wyróżnić dwa stanowiska:
· pomniki należy bezwzględnie usunąć. Pomniki mamy prawo mieć we własnym kraju takie, jakie podobają się Polakom, a nie ambasadorowi Rosji. http://jaroslawwarzecha.salon24.pl/582415,pomniki-slabosci-polskiego-rzadu,
· pomniki należy zostawić, ale należy je opisać. Duże tablice po polsku i po rosyjsku i po niemiecku też , jak trzeba . Tekst może być uzgodniony , ale głównie ma być prawdziwy i oddający całość dokonań upamiętnianych i fundujących dane dzieło.http://osasunna.salon24.pl/582433,ja-bym-pomnikow-nie-burzyl
Zwolennicy drugiego stanowiska uzasadniają je koniecznością zachowania prawdy historycznej (usuwając pomnik chcemy wymazać jakiś niezbyt chwalebny okres naszej historii). Wskazują również na walory dydaktyczne tego rozwiązania (oglądanie pomnika połączone z lekturą objaśnień będzie poglądową lekcją historii dla dziatwy szkolnej).
Okazuje się, ze koncepcja dołączenia opisu do sowieckich pomników jest już w Polsce realizowana – jak informuje prezydent Szczecina Piotr Krystek miasto Szczecin przystąpiło do opracowania tablic informacyjnych dla wszystkich pomników poświęconych żołnierzom Armii Czerwonej i oznakowania zgodnie z Systemem Informacji Miejskiej. Tabliczki mają opisywać te pomniki jako „atrakcje turystyczne”.
Osobiście jestem zwolenniczką pierwszego stanowiska - uważam, ze pomniki, tablice i inne obiekty upamiętniające obecność sowieckiej armii powinny jak najszybciej zniknąć z przestrzeni publicznej polskich miast. Realizacja tego postulatu nie jest jednak łatwa, ze względu na porozumienie z Rosją podpisane przez rząd RP w 1994 roku, które przewiduje, że usunięcie pomników i innych tego rodzaju obiektów (obeliski, tablice, obiekty techniki wojskowej) sławiących armię sowiecką i jej dowódców, musi być poprzedzone konsultacjami z ambasadą Federacji Rosyjskiej. Za realizację tego porozumienia odpowiada Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.
W „Wykazie obiektów upamiętniających żołnierzy i partyzantów sowieckich na terenie Polski", opracowanym przez ROPWiM znajduje się jeszcze 306 takich obiektów. Ich liczba zmniejszyła się znacznie w porównaniu z rokiem, w którym wymienione porozumienie zostało podpisane, jednak do osiągnięcia liczby zero jeszcze daleko. A tylko taka liczba jest liczbą optymalną. Nie istnieje bowiem żaden powód aby te „pieczęcie władzy sowieckiej”, jak określił te pomnikiAndrzej Zawistowski, dyrektor Biura Edukacji Publicznej IPN, w dalszym ciągu tkwiły na placach i ulicach polskich miast.
Usuwanie tych pomników ślimaczy się od lat gdyż Rosji zależy na tym, żeby utrzymywać przekonanie, iż Armia Czerwona wkraczająca na terytorium Polski była armią wyzwoleńczą. Nie jest to prawda. Pomniki, na których jest napisane, że czczą wyzwolicieli czy ludzi poległych za wolność Polski, są po prostu kłamliwe. Tak naprawdę Armia Czerwona realizowała imperialną politykę Stalina, więc miejsce pomników, które ją czczą, jest w muzeum lub w skansenie – mówi Andrzej Zawistowski.
Jednak ROPWiM opiniuje niewiele wniosków o usunięcie tych „obiektów upamiętnień”. Poszczególne województwa różnią się znacznie pod względem ich liczby:
śląskie – 37
wielkopolskie – 36
zachodniopomorskie - 33
podkarpackie – 25
opolskie – 22
dolnośląskie – 21
lubelskie – 21
pomorskie – 21
lubuskie – 19
mazowieckie – 18
podlaskie – 12
łódzkie – 13
małopolskie – 11
warmińsko mazurskie – 10
kujawsko-pomorskie 5
świętokrzyskie – 2
Najczęściej tymi obiektami wyrażającymi wdzięczność dla sowieckiej armii są tablice lub głazy z napisem. Są jednak miejscowości, w których znajduje się kilka okazałych pomników. Szczególnie wyróżnia się pod tym względem Dąbrowa Górnicza, gdzie znajduje się aż siedem pomników:
1. Dąbrowa Górnicza – Gołonóg,ul. Piłsudskiego Pomnik Wdzięczności (z roku 1945)
2. Dąbrowa Górnicza – Łosień,ul. Laskowa Pomnik Wdzięczności (z roku 1984)
3. Dąbrowa Górnicza – ŁękaTomaszowa Górka Pomnik żołnierzy Armii Czerwonej (z roku 1945)
4. Dąbrowa Górnicza – Strzemieszyce,ul. Majewskiego Pomnik ku czci Armii Czerwonej (z roku 1945)
5. Dąbrowa Góra –Trzebiesławice,ul. Modrzewiowej Pomnik żołnierzy Armii Czerwonej (z roku 1945)
6. Dąbrowa Górnicza –Ujejscy,ul. Broniewskiego Pomnik ku czci żołnierzy i jeńców radzieckich (z roku 1966)
7. Dąbrowa Górnicza –Ząbkowice,Al. Zwycięstwa Pomnik Wdzięczności Armii Czerwonej(z roku 1945)
W stolicy Polski tych „pieczęci władzy sowieckiej” jest mniej, bo tylko cztery, ale i tak o cztery za dużo.
Szczególnie szokująca jest wysoka liczba sowieckich pomników w śląskich miastach. Bo to nie jest normalne, że przez 24 lata po upadku komunizmu w centrum Katowic - na pl. Wolności - stoi sobie pomnik Wdzięczności Armii Radzieckiej. Za co mamy być jej wdzięczni? Za wywózkę nawet do 90 tys. Ślązaków do pracy na Wschód? Mało który stamtąd wrócił. A może za mordy na cywilach, gwałty, grabieże? Na masową skalę dochodziło do nich po niemieckiej stronie przedwojennej granicy, ale czasem pijani czerwonoarmiści przez pomyłkę zaczynali harce jeszcze po jej polskiej stronie. Jak w Przyszowicach, gdzie zamordowali co najmniej 69 osób w wieku od 10 do 78 lat, w tym więźniów obozu Auschwitz, którzy uciekli z Marszu Śmierci i ukrywali się u Ślązaków. A może mam być wdzięczny za zrabowanie maszyn w śląskich fabrykach czy lokomotyw na kolei (do ich zarekwirowania wystarczało, że była w nich jakakolwiek niemiecka część)? Albo za puszczenie z dymem już po przejściu frontu najcenniejszego górnośląskiego zabytku, czyli kościoła i pałacu w Rudach Raciborskich? Mam wymieniać dalej?– pyta Przemysław Kucharczak.
W sprawie usuwania sowieckich pomników wzorem do naśladowania są nasi sąsiedzi Litwini i Estończycy. Pomnik dwukrotny bohatera Związku Sowieckiego generała Iwana Czeniachowskiego został już dawno usunięty z placu w Wilnie i przekazany do rosyjskiego Woroneża, a szczątki generała zostaly ekshumowane z wileńskiego placu i pochowane w Moskwie.
W 1947 roku władze sowieckie zainstalowały w centrum Tallina, stolicy Estonii, pomnik Pomnik Wyzwolicieli Tallina, nazywany „Brązowym Żołnierzem”. Pomnik zaprojektowany przez estońskiego rzeźbiarza Enna Roosa, przedstawiający żołnierza w mundurze Armii Czerwonej, był zlokalizowany przy zbiorowej mogile kilkunastu żołnierzy poległych przy zdobywaniu Tallina w 1944 roku. Po odzyskaniu niepodległości estoński parlament uchwalił ustawę nakazująca usunięcie z przestrzeni publicznej symboli gloryfikujących sowiecka okupację. Realizując tę ustawę władze Tallina przystąpiły w kwietniu 2007 roku do ekshumacji szczątków żołnierzy i przeniesienia ich na cmentarz wojskowy wraz z pomnikiem „Brązowego Żołnierza”. Chociaż przeniesienie tzw. „Brązowego Żołnierza” oraz ekshumowanych szczątków odbyło się z zachowaniem należnego zmarłym szacunku, mimo to wywołało protesty mniejszości rosyjskiej mieszkającej w Estonii. Manifestacje i starcia, którym towarzyszyło niszczenie mienia komunalnego trwały kilkanaście dni, zarówno w Tallinie, jak i w innych miastach Estonii, przede wszystkim we wschodniej części kraju, zdominowanej przez mniejszość rosyjską. Podczas tych zamieszekśmierć poniosła jedna osoba, około 150 odniosło obrażenia, zatrzymano od trzystu do tysiąca demonstrantów (wg różnych źródeł). Jednak ówczesny minister obrony Jaak Aaviksoo, obecnie minister edukacji, był nieugięty – 27 kwietnia 2007 roku nad ranem pomnik „Brązowego Żołnierza” został zdemontowany i przeniesiony na cmentarz, a na tablicy umieszczonej na cmentarnym murze umieszczono napis, że jest to pomnik rosyjskiego okupanta.
Wydarzenia te doprowadziły do pogorszenia stosunków dyplomatycznych pomiędzy Rosją a Estonią – minister Siergiej Ławrow nazwał demontaż pomnika „świętokradztwem i bluźnierstwem”, a Władimir Putin osobiście poskarżył się na Estończyków Bundeskanclerinie Angeli Merkel. Ponadto rosyjskie MSZ wezwało UE, NATO, OBWE i Radę Europy do interwencji. Niezależnie od tego, posłowie Dumy złożyli wniosek do rządu o nałożenie sankcji gospodarczych wobec Estonii, „niezależni” rosyjscy handlowcy poparli stanowisko Kremla i wycofali swe produkty z estońskich sklepów, a gazeta „Moskowskij Komsomolec” ostrzegała, że jest to „zły i zaraźliwy przykład”.
W odpowiedzi rząd w Tallinie wydał oświadczenie, iż zmiana lokalizacji pomnika jest wewnętrzną sprawą Estonii. Wyrazy poparcia dla premiera Andrusa Ansipa wyraził wtedy polski prezydent, śp. Lech Kaczyński.
Należy życzyć polskim władzom, aby w sprawie usunięcia pomnika Czerniachowskiego w Pieniężnie, warszawskiego pomnika „czterech śpiących” z ulicy Targowej, oraz innych reliktów sowieckiej okupacji, wykazały taką sama stanowczość i determinację jakie wykazała malutka Estonia.
Pomniki wznosi się ku chwale własnych żołnierzy, dla uczczenia ich bohaterstwa, a nie dla najeźdźców i okupantów.
Przy pisaniu notki autorka wykorzystała informacje:
http://www.rp.pl/artykul/956150,1106936-Sowieckie-pomniki-juz-nie-znikaja.html
http://www.rp.pl/artykul/153227,1098951-Opisac--a-potem-wywiezc.html
http://katowice.gosc.pl/doc/1616567.Bolszewicy-na-cmentarz
http://wpolityce.pl/dzienniki/korespondencje-piotra-cywinskiego/74455-piotr-cywinski-dla-wpolityce-kurica-nie-ptica-w-percepcji-putina-polska-wciaz-znajduje-sie-w-strefie-wplywow-rosji
Dominika Czarnecka, Ostatnie starcie Estończyków z żołnierzem Armii Radzieckiej, czyli o kulisach sporu wokół pomnika wyzwolicieli Tallina 1991-2007, http://www.kulturaihistoria.umcs.lublin.pl/archives/2555
Inne tematy w dziale Polityka