wiesława wiesława
4772
BLOG

Traktują nas tak samo jak traktowali Węgrów

wiesława wiesława Polityka Obserwuj notkę 72

Dzisiaj w samo południe w internecie (https://twitter.com/msz_rp) pojawiła się informacja:

Szef @MSZ_RP Witold #Waszczykowski zaprosił w poniedziałek na rozmowę ambasadora #Niemcy @Amb_Niemiec.

Wywołała ona wstrząs u niemieckiej blogerki (ksywa Oda). Wstrząśnięta blogerka natychmiast zamieściła notkę: http://odadoradosci.salon24.pl/690783,minister-waszczykowski-wezwal-ambasadora, pod którą pojawiają się komentarze różnych polskojęzycznych użytkowników S24 strapionych i  oburzonych zachowaniem szefa polskiego MSZetu, ministra Waszczykowskiego.

Jeden z oburzonych np. napisał:

 geniusz dyplomacji będzie miał dobre noty tylko na Węgrzech (o ile Orban się nie zorientuje, że nawet dla niego jest obciachem zadawanie się z takimi dyletantami).

http://odadoradosci.salon24.pl/690783,minister-waszczykowski-wezwal-ambasadora#comment_11108718

Należy zatem przypomnieć osobnikom o słabej pamięci, że Viktor Orban jest przedmiotem ataków ze strony postępowego lewactwa zajmującego stołki w Komisji Europejskiej i w Parlamencie Europejskim od dnia 29 maja 2010 r. , w którym został zaprzysiężony na urząd premiera Węgier. I ten stan utrzymuje się do dzisiaj.

W maju 2010 roku kierowana przez Viktora Orbána partia FIDESZ zdecydowanie wygrała wybory i wraz z Chrześcijańsko – Demokratyczną Partią Ludową sformowała koalicję, mającą ponad 2/3 mandatów w Zgromadzeniu Narodowym.  Po przejęciu władzy od socjalistów, nowy premier zastał finanse publiczne w tragicznym stanie;  zadłużenie sięgało 80% PKB. W tej sytuacji nowy premier był zmuszony podjąć radykalne reformy państwa, przede wszystkim w obszarze gospodarki. W październiku 2010 r. Orbán wprowadził tzw. podatek kryzysowy dla zagranicznych firm działających na węgierskim rynku w trzech sektorach: energetycznym, telekomunikacyjnym i w handlu detalicznym. Kwota podatku jest naliczana na podstawie obrotów firmy za poprzedni rok. Opodatkowane, zagraniczne firmy interweniowały w Brukseli. Europejscy przywódcy wzburzeni naciskali na zmianę kierunku reform, ale Orbán ignorował ich i reformował dalej.

W grudniu 2010 r. węgierski parlament zatwierdził nacjonalizację funduszy emerytalnych. Równowartość 10,7 mld euro z prywatnych funduszy emerytalnych, została przeznaczona na zmniejszenie deficytu państwowego funduszu emerytalnego i zmniejszenie długu publicznego. UE zaakceptowała tę zmianę bardzo niechętnie.

Kolejna zmiana polegała na wprowadzeniu podatku liniowego: 16% PIT i 10% CIT. Komisja Europejska stwierdziła, że to dramatycznie wpłynie na kondycję węgierskich finansów.

Inna zamiana dotyczyła utrudnień w wykupie węgierskiej ziemi przez obcokrajowców.

Wprowadzone przez rząd FIDESZu zmiany stworzyły warunki do rozwoju prawdziwego kapitalizmu, w miejsce oligarchii i monopolów.

Na początku 2011 r. Węgry objęły prezydencję w UE. W tym samym czasie na Węgrzech wprowadzono nową ustawę medialną. Ustawa powołała do życia Państwowy Zarząd Mediów i Komunikacji Informacyjnej (NMHH) wybierany przez parlament i posiadający szerokie kompetencje m.in. prawo do nakładania kar finansowych za „niezrównoważone politycznie” publikacje. NMHH zastrzegł sobie również prawo do kontroli wszystkich dokumentów, zanim jeszcze stwierdzono jakiekolwiek złamanie prawa, ponadto dziennikarze zostali zobowiązani do ujawniania swoich źródeł informacji. Również ta zmiana wywołała krytykę, zarówno na Węgrzech i poza ich granicami; „Nepszabadsag” ogłosił w we wszystkich oficjalnych 23 językach Unii Europejskiej że: „na Węgrzech skończyła się wolność prasy”.

Ponieważ w grudniu 2011 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że niektóre postanowienia ustawy medialnej są sprzeczne z konstytucją, węgierski parlament przyjął nowelizację, w której złagodził przepisy. Dziennikarze zostali zwolnieni z obowiązku podawania swoich źródeł informacji, a prasa została zwolniona z ujawniania wszystkich danych biznesowych.

1 stycznia 2012 r. weszła w życie nowa ustawa zasadnicza,  która wzbudziła nową falę krytyki. Już pierwsze zdanie preambuły – Panie, błogosław Węgrów – wywołało protesty partii lewicowych. Nowa konstytucja odrzuciła wcześniejszą nazwę państwa – Republika Węgier, jako kojarzącą się z czasem komunistycznej niewoli. Przyjęto nierepublikańską nazwę  – „Węgry”. Ustawa zasadnicza odwołuje się wprost do Boga i podkreśla znaczenie chrześcijaństwa dla losów państwa i narodu. Walutą narodową pozostał forint, co wskazuje, że rząd Orbána nie planuje wejść do strefy euro. Ponadto konstytucja ograniczyła prerogatywy Trybunału Konstytucyjnego i udzieliła prezydentowi prawa do rozwiązania parlamentu w przypadku, kiedy parlament nie zdoła uchwalić budżetu do końca marca każdego roku. Wprowadzono także zapis, wymagający zgody kwalifikowanej większości 2/3 głosów członków parlamentu w kwestiach takich jak: emerytury, podatki i ustawa o banku centralnym. Zgodnie z zapowiedziami, zapisano ograniczenie długu publicznego do 50% PKB. Pojawił się również zapis o ochronie małżeństwa, jako związku kobiety i mężczyzny i o ochronie życia poczętego.

Jest rzeczą oczywistą, że wizja państwa opartego na fundamentach chrześcijaństwa nie spotka się z pozytywną oceną eurobiurokratów. Zapowiedzieli oni podjęcie wszelkich środków, by – jak to ujęto – na Węgrzech były przestrzegane rządy prawa. Wiosną 2012 roku  Rada Unii Europejskiej zablokowała wypłaty dla tego kraju z Funduszu Spójności. Oficjalny powód: niezadowalające wskaźniki makroekonomiczne. Podobna kara nie spotkała wielu innych państw z o wiele gorszymi wynikami, za to ochoczo wykonującymi ideologiczne dyrektywy płynące z Brukseli. Na szczęście na unijne naciski uodpornieni są nie tylko członkowie gabinetu Viktora Orbána, ale także sami Węgrzy. W trzecim roku rządów Fidesz prowadził we wszystkich sondażach, a przewaga nad plasującymi się na drugim miejscu socjalistami wynosiła nawet 30 procent.

11 marca 2013 roku węgierski parlament uchwalił 22 poprawki do konstytucji, zgłoszone przez rządzącą partię Fidesz. Jeszcze przed głosowaniem nad nowelizacją, poprawki do konstytucji zostały ostro skrytykowane za granicą. Rządowi Orbána zarzucono ograniczanie roli niezależnej instytucji Trybunału Konstytucyjnego i naruszanie zasad państwa prawa. 8 marca przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso wystosował list i odbył rozmowę telefoniczną z Orbánem, natomiast przewodniczący Rady Europy Thorbjoern Jagland wezwał do odłożenia zmian, aby mogły one zostać zbadane przez Komisję Wenecką (ciało doradcze RE w sprawach konstytucyjnych).

Nowelizacja węgierskiej ustawy zasadniczej ograniczyła uprawnienia Sądu Konstytucyjnego. Ma on orzekać jedynie w sprawie zaskarżonych, konkretnych przepisów ustawowych, a nie całych aktów prawnych i nie będzie mógł się już powoływać na orzecznictwo sprzed wejścia w życie obecnej ustawy zasadniczej. W przypadku ustaw konstytucyjnych (przyjmowanych większością dwóch trzecich głosów) lub poprawek do konstytucji Sąd będzie mógł się wypowiadać jedynie w kwestiach proceduralnych.

W pakiecie 22 poprawek znalazły się też m.in.:

  • ograniczenie kampanii wyborczej w radiu i telewizji do mediów publicznych (wszystkie partie mają mieć do nich równy i bezpłatny dostęp);
  • możliwość ustanowienia obowiązku pracy w kraju dla absolwentów, którzy studiowali bezpłatnie na uczelniach publicznych;
  • uprawnienie parlamentu do decydowania, która wspólnota religijna jest kościołem (i może korzystać ze wsparcia państwa);
  • możliwość karania bezdomnych za koczowanie w miejscu publicznym.

W lipcu 2013 roku reformy konstytucyjne na Węgrzech skrytykował Parlament Europejski. W dokumencie PE sformułowano około 40 zaleceń dla węgierskich władz. Wezwano do usunięcia z konstytucji tych zapisów, które zostały zakwestionowane przez sąd konstytucyjny tego kraju, a także do ograniczenia reform konstytucji i do regulowania takich dziedzin, jak rodzina, sprawy socjalne, fiskalne i budżetowe zwykłymi ustawami. W raporcie zagrożono też, że jeśli władze w Budapeszcie zignorują jego zalecenia, to PE rozważy wniosek o wszczęcie procedury na podstawie artykułu 7 traktatu UE, zgodnie z którym za poważne naruszenie zasad demokratycznych mogą grozić sankcje, łącznie z zawieszeniem prawa głosu kraju w Radzie UE.  „Postępowa” Europa wyraziła w ten sposób swoje oburzenie na kraj, który w swojej ustawie zasadniczej odwołuje się do Boga, wprowadza zapis o tym, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny, a życie podlega ochronie już od momentu poczęcia.

W 2015 rok w Polsce wybory prezydenckie i parlamentarne wygrała partia Prawo i Sprawiedliwość. Utworzony przez większość parlamentarną rząd stał się obiektem histerycznego ataku polityków Unii Europejskiej i europejskich mediów, porównywalnego z histerią, która miała miejsce po wygranej FIDESZu na Węgrzech w roku 2010.  Wspólnym mianownikiem tych histerycznych ataków są „nacjonalizm”, „autorytarna dyktatura” i „widmo faszyzmu” krążące nad Europą Środkową.

W nagonce na Węgry przodowali niemieccy politycy i niemieckie media. Ci sami politycy, którzy w 2012 roku obrażali i rugali premiera Węgier, obecnie żądają od polskiego rządu zaniechania działań do których jest upoważniony przez werdykt wyborców. Parlamentowi Europejskiemu przewodzi ten sam Martin Schulz, który zdaniem Silvio Berlusconiego, „bez charakteryzacji mógłby grac kapo w filmach o niemieckich obozach koncentracyjnych”.  Zasiada w tym parlamencie ten sam kwiat internacjonalistycznego lewactwa, m.in. Daniel Cohn-Bendit, lewacki rewolucjonista z 1968 roku, publicznie przyznający się do pedofilskich fascynacji, Hans-Gert Pöttering, Guy Verhofstadt. Jest Sylvie Guillaume, która w 2012 roku karciła Orbana, a dzisiaj ruga Polaków.

I co najważniejsze rugają nas z tych samych powodów co Węgrów – ze względu na dążenia do wyzwolenia się od politycznej dominacji silniejszych i bogatszych nad mniejszymi i biedniejszymi. Dominacji, którą ci silni i bogaci nazwali „standardy i wartości europejskie”.  

Premier Węgier był atakowany za batalię z węgierskim odpowiednikiem naszego Trybunału Konstytucyjnego, za „zamach na wolne media”. Był zmuszony wysłuchiwać groteskowych wrzasków i pisków lewactwa w Parlamencie Europejskim - „tyrania większości”, „atak na demokrację”, „łamanie zasad europejskich”, „odbieranie praw obywatelom”, „nacjonalizm i faszyzm”. A europoseł Sylvie Guillaume pouczała go, że „„Wartości europejskie, to nie są wartości chrześcijańskie”.

Dzisiaj, w styczniu 2016 roku niemieccy pismacy piszą, że PiS to partia „ojczyźniana, autorytarna, konserwatywna lub wręcz reakcyjna w kwestiach społeczno-politycznych, dewocyjno-katolicka, łatwa w ramach NATO, przekorna w UE, bezwzględna w kwestiach imigracji, z wrogimi przekonaniami wobec cudzoziemców i islamu”.

Ten skandaliczny sposób komunikowania się z Polakami okaże się równie bezskuteczny, jak okazał się w przypadku Węgrów. Węgrzy okazali swoje poparcie Orbanowi, a Bruksela nie była w stanie podjąć żadnych zdecydowanych kroków wobec Węgier. To samo będzie miało miejsce przypadku Polski, gdyż jak zauważył prof. Andrzej Dudek - Unia ma inne, znacznie poważniejsze problemy niż stan demokracji w Polsce. W ostatniego sylwestra było je bardzo wyraźnie widać.

A komentując wypowiedź przewodniczącego PE Martina Schulza, który w wywiadzie opublikowanym dzisiaj w FAZ, porównał politykę polskiego rządu do działań prezydenta Rosji Władimira Putina, profesor Dudek powiedział: Za bardzo przejmujemy się opiniami płynącymi do Polski z zagranicy. To jest pewien kompleks. Ja się za bardzo panem Schulzem nie przejmuję.

 

 http://www.bankier.pl/wiadomosc/Wegrzy-zmienili-konstytucje-2778212.html

http://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/analizy/2013-03-13/wegry-kontrowersje-wokol-zmian-konstytucyjnych

http://www.pch24.pl/orbanem-pomiatali-tak-samo-jak-polskim-rzadem,40408,i.html#ixzz3wqazlh9Q

http://wpolityce.pl/polityka/277716-prof-dudek-za-bardzo-przejmujemy-sie-opiniami-plynacymi-do-polski-z-zagranicy-to-jest-kompleks

 

 

 

 

wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (72)

Inne tematy w dziale Polityka