wiesława wiesława
2251
BLOG

Czy funkcjonariusz Kominternu powinien pozostać patronem ulicy w Warszawie?

wiesława wiesława Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 35

W ubiegłym tygodniu Rada Warszawy głosami PO zdecydowała o zaskarżeniu do sądu administracyjnego zmiany 47 nazw ulic, przeprowadzonej przez wojewodę mazowieckiego na podstawie tzw. ustawy dekomunizacyjnej. Trzeba zaznaczyć, że warszawscy radni nie podjęli tej decyzji pochopnie, ale po kilkunastu godzinach dyskusji. Jak było do przewidzenia, największe emocje wyzwoliła u radnych PO kwestia przemianowania al. Armii Ludowej na al. Lecha Kaczyńskiego. Mniejsze emocje wzbudziła zmiana nazwy ul. Dąbrowszczaków na Borysa Sawinkowa, (być może z powodu braku wiedzy kim był Borys Sawinkow).

Wojewoda mazowiecki zmienił również nazwę ulicy na terenie Muranowa, biegnącej od ulicy Stawki do ulicy Karmelickiej i alei Jana Pawła II. Przed drugą wojną światową ulica nazywała się Wołyńska i była zamieszkana przez żydowską biedotę. Od 1940 roku ulica znalazła się w obrębie utworzonej przez niemieckiego okupanta żydowskiej dzielnicy zamkniętej (getta żydowskiego). Po powstaniu w getcie warszawskim Niemcy zniszczyli całkowicie wszystkie budynki znajdujące się przy tej ulicy. W czasie odbudowy Muranowa długość ulicy Wołyńskiej zwiększyła się dwukrotnie − została ona wydłużona od dawnej ulicy Zamenhofa w kierunku wschodnim i północno-wschodnim, aż do ulicy Stawki. Od stycznia 1958 roku patronem tej ulicy był Józef Lewartowski. Od 10 listopada 2017 roku patronem ulicy został Marek Edelman.

W w ubiegłym tygodniu przedstawiciele organizacji żydowskich wystosowali do wojewody mazowieckiego list następującej treści:

Szanowny Pan

Zdzisław Sipiera,

Wojewoda Mazowiecki

Jak się dowiadujemy, Pana decyzją warszawska ulica im. Józefa Lewartowskiego ma stracić patrona, a nowym ma zostać Marek Edelman. Naszym zdaniem dość jest ulic w Warszawie, dla których zaszczytem będzie nadanie im imienia Marka Edelmana, bo on w pełni na ulicę w Warszawie zasługuje.

Dlaczego jednak Lewartowski otrzymał ulicę na Muranowie, na terenie byłego getta? Był to wyraz hołdu dla jego wybitnej roli w organizowaniu w getcie ruchu oporu Żydów, obywateli polskich, przeciwko okupantowi niemieckiemu, dla jego dokonań na rzecz wspólnoty narodu polskiego ze szczególnym uwzględnieniem etnicznie żydowskiej części tej wspólnoty. Znana była jego przedwojenna lewicowa, w tym komunistyczna, aktywność, ale przecież Józefa Lewartowskiego wspominali nader pozytywnie i wysoko oceniali jego wkład w ruch oporu w getcie także jego adwersarze polityczni.

Józef Lewartowski zginął jako męczennik.

Są Panu na pewno znane fakty, że wybitnym postaciom – w przeszłości antysemitom i nacjonalistom – poświęca się place, ulice i ronda. Dlaczego? Zapewne dlatego, że na plan pierwszy wysunięto ich zasługi dla wspólnoty narodowej. Domagamy się więc, by Józefowi Lewartowskiemu nie odbierano ulicy w tej części miasta, w której żył, działał i organizował Żydów, obywateli polskich, do walki z Niemcami.

Przekonani jesteśmy, że takiego zdania byłby Mordechaj Anielewicz. Na pewno protestowałby wraz z nami Marek Edelman.

Jako przedstawiciele organizacji żydowskich apelujemy o uszanowanie pamięci poległego bohatera.

 Sygnatariuszami tego listu są:

 Artur Hofman, Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów w Polsce

Sergiusz Kowalski, B’nai B’rith Polin

Stanisław Krajewski, współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów

Tomasz Miedziński, Stowarzyszenie Żydów Kombatantów i Poszkodowanych w II Wojnie Światowej

Grażyna Pawlak, Fundacja im. Mojżesza Schorra

Lesław Piszewski, Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP

Joanna Sobolewska-Pyz, Stowarzyszenie Dzieci Holocaustu

Paweł Śpiewak, Żydowski Instytut Historyczny

Gołda Tencer, Fundacja Szalom

Marian Turski, Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny w Polsce

Krzysztof Urbański, Stowarzyszenie Drugie Pokolenie – Potomkowie Ocalałych z Holokaustu

Piotr Wiślicki, Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny w Polsce

 

Niestety, autorzy tego listu oszczędnie gospodarują prawdą. Trzeba wyjaśnić, że zdanie „Znana była jego przedwojenna lewicowa, w tym komunistyczna, aktywność” jest eufemizmem.

Kim był Józef Lewartowski? Jego rodowe nazwisko to Aron Josł (Josel) Finkelstein (ps. "Aron", "Josyf", "Stary"), ur. 10 maja 1895 w Bielsku Podlaskim, zm. 25 sierpnia 1942 w Warszawie. Z biogramu zamieszczonego na portalu Żydowskiego Instytutu Historycznego dowiadujemy się:

Pochodził [Lewartowski] z ubogiej rodziny rzemieślniczej. W 1918 wstąpił do partii Poalej Syjon. Podczas agresji bolszewików na Polskę w 1920 roku był w Bielsku Podlaskim członkiem Rewkomu (Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego). Po klęsce bolszewików wycofał się wraz z nimi do Białegostoku. W 1921 roku przeszedł z Poalej Syjon do Komunistycznej Partii Robotniczej Polski, (później Komunistycznej Partii Polski).

 […]Lewartowski przyczynił się walnie nie tylko do rozłamu w Poalej Syjon,  ale także w Bundzie (Kombund, styczeń 1922). Został przedstawicielem partii w Centralnej Komisji Kontaktowej między KPRP a Kombundem. Opowiadał się za zjednoczeniem obu partii i polityką jednolitofrontową. Był współorganizatorem akcji antysyjonistycznej i antyreligijnej, prowadzonej przez Centralne Biuro Żydowskie, […]. Należał do grona współzałożycieli warszawskiej spółdzielni wydawniczej „Życie”, zajmującej się wydawaniem druków propagandowych w języku jidysz, a także rewolucyjnej poezji i prozy. W 1923-1924 kierował tygodnikiem „Dos Leben” (jidysz, Życie; później „Di Cajt”; jidysz, Czas) oraz tygodnika „Di Woch” (jidysz, Tydzień, 1925-1926). Współpracował też z pismem „Unzer Emes” (jidysz, Nasza Prawda), wydawanym od grudnia 1923 przez CBŻ. W 1925 został wybrany do KC KPRP, a potem do KC KPP. Aresztowany przesiedział w więzieniu 3 lata; po wyjściu na wolność i podjęciu działalności politycznej – ponownie został aresztowany; zwolniony za kaucją, nielegalnie wyjechał do Moskwy. Pracował w Polsko-Nadbałtyckim Sekretariacie Krajowej Międzynarodówki Komunistycznej. Od lipca 1932, już w Polsce, z ramienia Sekretariatu Krajowego KC KPP między innymi kierował centralnymi wydziałami: wojskowym, związkowym, żydowskim, KC KZMP oraz walką z „opozycją trockistowską”. Zagrożony kolejnym aresztowaniem, w 1933 wyjechał do Moskwy; po powrocie podjął kierownictwo Sekretariatu KC; aresztowany, został skazany na prawie 7 lat więzienia.

Reasumując - Józef Lewartowski to były członek Rewkomu (sowieckiego Komitetu Rewolucyjnego) podczas najazdu bolszewickiego na Polskę w 1920 r., następnie w okresie międzywojennym członek  kierownictwa KPP oraz funkcjonariusz Kominternu. Przed wojną w KPP działało jednocześnie około 100 zawodowych funkcjonariuszy partyjnych, tzw. „funków”. W latach 30. „funk”otrzymywał 200 -450 zł pensji miesięcznie, plus pieniądze na działalność organizacyjną, noclegi, etc. Dla porównania – pensja urzędnika państwowego wynosiła 200-400 zł, a zarobki robotnika – połowę tej kwoty. Profesja zawodowego rewolucjonisty była więc intratnym zajęciem.

KPP była sekcją Kominternu, którego kierownictwo mieściło się w Moskwie i było kontrolowane przez Stalina. Na samym początku swego istnienia partia polskich komunistów występująca pod nazwą Komunistycznej Partii Robotniczej Polski, na polecenie samego Lenina stała na stanowisku obowiązywania granic z 1914 roku i opowiadała się za samookreśleniem ziem zaboru pruskiego aż do oderwania się od państwa polskiego. Na Śląsku, Pomorzu i Wielkopolsce KPP nie funkcjonowała, a polscy komuniści wspierali na tych terenach działania Komunistycznej Partii Niemiec (KPD), nawet w zwalczaniu polskich działań wyzwoleńczych podczas Powstań Śląskich. W sierpniu 1923 r. II Zjazd KPP, wypowiadając się w sprawie niepodległości Polski stwierdził wyraźnie: nie ma fundamentu dla trwałej niepodległości Polski i narodu polskiego, jak zwycięstwo rewolucji proletariackiej w Europie ; Zjazd przedstawił hasło oparcia bytu Polski na sojuszu z rewolucją niemiecką i rosyjską oraz utworzenia Federacji Wolnych Republik Robotniczo-Chłopskich Europy.

Podczas pobytu w Moskwie Lewartowski wstąpił do WKP(b) Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików). Został również tzw „funkiem” czyli etatowym funkcjonariuszem Kominternu.

We wrześniu 1939 r. Lewartowski wyszedł z więzienia i uciekł do Białegostoku, gdzie podjął pracę w sowieckim aparacie bezpieczeństwa. Podczas jego pobytu w więzieniu KPP została rozwiązana na polecenie Stalina. Po latach, Władysław Gomułka uznał, że likwidacja KPP była dla polskich komunistów prawdziwym błogosławieństwem;

[…] oddało ono polskim komunistom przebywającym w kraju, w więzieniach lub na wolności,  ogromną przysługę. Mam tu na myśli wszystko to,  co towarzyszyło napaści Niemiec hitlerowskich na Polskę we wrześniu 1939 roku, a także okres późniejszy poprzedzający wyprawę wojenna Hitlera na Związek Radziecki. Rozwiązanie partii rozwiązywało komunistom polskim ręce, uwalniało ich od nakazów i dyrektyw Kominternu, jakie w tym czasie obowiązywały międzynarodowy ruch komunistyczny. […] W tym przypadku gdyby KPP nie została rozwiązana, jej kierownictwo musiałoby stanąć na gruncie paktu Ribbentrop – Mołotow, popierać wymazanie Polski z mapy europy, określać W. Brytanie i Francję jako państwa agresywne, odrzucające i poświęcające pokój w Europie na rzecz niesprawiedliwej, napastniczej wojny przeciwko Niemcom hitlerowskim, itd.[…] (Władysław Gomułka, Pamiętniki, t.1, s. 419-420)

Ale jesienią 1939 roku działacze komunistyczni, którzy woleli przedostać się do Białegostoku, traktowali ZSRR jako swoją ojczyznę i brali udział w kampanii propagandowej na rzecz przyłączenia "Zachodniej Białorusi i Zachodniej Ukrainy” do ZSRR. Chętnie przyjmowali obywatelstwo sowieckie, składali podania o przyjęcie do WKP(b).  Józef Lewartowski był w korzystniejszej sytuacji, gdyż partbilet (legitymację WKP(b) miał już od dawna. A posiadacze partbiletu byli traktowani lepiej niż ogól sowieckich obywateli – otrzymywali pracę w sowieckiej administracji, pomoc z MOPR, itd.

Po ataku Niemiec na Związek Sowiecki w czerwcu 1941 r. , większość polskich komunistów ewakuowała się w głąb Związku Sowieckiego. Lewartowski pozostał w Białymstoku i współtworzył w nim podziemną grupę komunistyczną. Pod koniec 1941 roku  został odkomenderowany do Warszawy, jako pełnomocnik Kominternu dla zorganizowania Polskiej Partii Robotniczej  i grup bojowych w warszawskim getcie. Warto przypomnieć, że autorem nazwy „Polska Partia Robotnicza” był Józef Stalin, który 27 sierpnia 1941 roku w rozmowie z Dymitrowem naszkicował zasady działania nowej partii komunistycznej w Polsce. Po tym spotkaniu szef Kominternu zanotował wskazówki Stalina:

Będzie lepiej założyć Polska Partię Robotniczą, z komunistycznym programem. Partia komunistyczna odstrasza nie tylko obcych, lecz także niektórych z tych, którzy z nami sympatyzują. Na aktualnym etapie - walka o wyzwolenie narodowe. Jednak jest samo przez się zrozumiałe, że nie będzie to partia typu Labour Party.

W tym samym mniej więcej czasie co Józef Lewartowski, czyli w grudniu 1941 r.,  rozpoczął działalność w Warszawie Pinkus Kartin (Andrzej Szmidt), specjalny agent Kominternu i weteran hiszpańskiej wojny domowej, zrzucony do Polski na spadochronie wraz z Grupą Inicjatywną. Kartin dotarł do Warszawy, odnalazł swoich przedwojennych znajomych i otrzymał adres kontaktowy w getcie. Tam też 15 lub 16 stycznia 1942 r. odbyło się spotkanie, podczas którego grupka aktywistów komunistycznych zadeklarowała akces ich organizacji do PPR. Kartin przywiózł ze sobą pierwszy Manifest PPR, zredagowany w siedzibie Kominternu w Moskwie, przed wylotem Grupy Inicjatywnej do kraju. Manifest został natychmiast przetłumaczony na jidisz i rozprowadzony w getcie.

Rozbudowywana przez Kartina, Lewartowskiego oraz przywódców lokalnych grup komunistycznych PPR rosła szybciej w getcie niż poza nim, toteż większość członków tej odnowionej partii znajdowała się na terenie getta. Do partii przystępowali radykalni członkowie Poalej Syjon i Haszomer Hacair. Komitet Dzielnicowy Getta, który powstał w marcu 1942 r.,  należał do największych komitetów PPR. Już w kwietniu 1942 r. składał się z 30 komórek partyjnych, z których każda liczyła 5 członków. Na początku lata 1942 r. do PPR należało około 500 mieszkańców getta i około czterystu członków z aryjskiej strony. Była to jedna z większych organizacji podziemnych w getcie. Dodatkowa grupa ludzi pozostawała pod wpływem działalności partii. Organ prasowy partii, Trybuna Wolności, był początkowo drukowany w getcie. Rozprowadzano tam także komunistyczne wydawnictwa publikowane po drugiej stronie muru. Organizacja PPR w getcie współpracowała z towarzyszami po aryjskiej stronie. Partia pomagała swym żydowskim członkom w ucieczce z getta i przygotowywała dla nich bezpieczne punkty schronienia. Techniczne komórki PPR, takie jak drukarnie, wytwórnie broni i nielegalnych dokumentów, w dużym stopniu tworzyli ludzie wydobyci z getta. Stosunkowo silne organizacje PPR istniały także w innych gettach: w Krakowie, Kielcach, Lwowie, Sosnowcu i Będzinie.

Razem z PPR rosła w getcie Gwardia Ludowa, choć była prawie zupełnie nieuzbrojona. W maju 1942 r. liczyła około 10 grup bojowych po 5 osób w każdej.

Jednym z najważniejszych zadań Kartina i Lewartowskiego było utworzenie jednolitego frontu ludowego, ktory miał objąć większość podziemnych organizacji w getcie. Pod koniec marca 1942 r. obaj emisariusze rozpoczęli budowę Bloku Antyfaszystowskiego, do którego oprócz PPR przystąpiły: Poalej Syjon-Lewica, Haszomer Hacair, Hehaluc, Syjoniści-Socjaliści i Dror. Zaproszenie do uczestnictwa w Bloku odrzucił Bund, lojalny wobec rządu polskiego w Londynie i Polskiego Państwa Podziemnego. Przywódcy Bundu nie chcieli być kontrolowani przez uzależnioną od Sowietów PPR i odparli, iż musza skonsultować swa decyzję z działającymi poza gettem PPS-WRN i grupami Polskich Socjalistów. Współpracy z Blokiem odmówiły również Polscy Socjaliści w getcie, Żydowski Zwiazek Wojskowy, oraz konserwatywni syjoniści i środowiska ortodoksyjne. Podziemna PPS uważała opór zbrojny za przedwczesny, bezproduktywny i niebezpieczny, gdyż front niemiecko-sowiecki był jeszcze daleko od Warszawy.

Wbrew programowym założeniom PPR miał się w praktyce zajmować nie tyle walką z Niemcami (o czym świadczy brak, mimo istniejących możliwości, zrzutów broni dla GL/AL. aż do 1944 r.), ale stwarzać konkurencję polityczną dla Polskiego Państwa Podziemnego i osłabiać je wszelkimi sposobami.  Kierownictwo Polskiego Państwa Podziemnego zdawało sobie z tego sprawę; zarówno Komenda Główna ZWZ-AK, jak i Delegatura Rządu RP na Kraj tworzyły wyspecjalizowane komórki gromadzące informacje o podziemnym ruchu komunistycznym w okupowanej Polsce. Dowództwo ZWZ-AK dobrze znało Żydów i stosunki panujące w warszawskim getcie. 1 lutego 1942 r. w Biurze Informacji i Propagandy ZWZ (później AK) został utworzony specjalny Referat ds. żydowskich, który utrzymywał stałą łączność z gettem. 6 września 1941 r., gen. Stefan Grot” Rowecki, komendant ZWZ, a później AK, wysłał specjalny meldunek do polskich władz wojskowych w Londynie:

Na terenie Polski, na obszarze tzw. Generalnej Guberni, zjawia się coraz więcej agentów Kominternu, przenikajacych na tutejszy grunt: a) z samolotów sowieckich przy pomocy spadochronów, b) droga pozostawania na wschodzie w miejscowościach zajmowanych przez Niemców, c) droga przenikania z innych krajów. W Warszawie w ghetcie (dzielnica żydowska) znalazło schronienie i oparcie kilkunastu takich agentów. Z prowincji nadchodzą również informacje o przybyciu nowych agentów komunistycznych. Ostatnio stwierdzono zatrzymanie się w ghetcie w Warszawie agenta sowieckiego, występującego pod nazwiskiem Klebow/Chlebow/Glebow. Ma to być major NKWD i generał armii sowieckiej przysłany z dużymi pieniędzmi i specjalnymi pełnomocnictwami. Jeździ na prowincję, usiłuje nawiązać kontakt z czynnikami polskimi. Za główne zadanie ma organizowanie bojowe komunistycznych i komunizujących elementów dla akcji dywersyjnej i rewolucyjno-wywrotowej. Odnosi się wrażenie, że Komintern przygotowuje jakąś akcję już obecnie, zarówno dla działalności natychmiastowej przeciwko Niemcom, jak i dla działalności dalszej (przeciwko Polsce). Z łona KPP podobno wydzielono specjalne grupy dywersyjne. (Gdyby obecna działalność Kominternu miała doprowadzić np. do zamachów na wybitne figury niemieckie, to skutki byłyby dla ludności polskiej fatalne. My byśmy płacili własną krwią za komunistyczne wyczyny, gdyż na Polaków spadłyby masowe represje!)”.

10 września 1941 r. Rowecki wysłał 2 radiotelegramy do Londynu. W pierwszym wspomniał krótko o niemieckich obławach na sowieckich spadochroniarzy w okolicach Kielc. Fragment drugiego, poświęconego rozwojowi aparatu wywiadowczego ZWZ brzmiał:

Jakakolwiek współpraca z Sowietami w terenie wysoce niepożądana. Bazują się oni na Żydach, [których] niezmiennie antypolskie nastawienie groziłoby nam wsypą przy każdej zmianie koniunktury”.

22 lipca 1942 r. na terenie warszawskiego getta Niemcy rozpoczęli tzw. Wielka Akcję. Przez następne siedem tygodni przetransportowali około 265 tys. Żydów z Warszawy do obozu zagłady w Treblince. Życie w getcie zostało sparaliżowane. Zorganizowany przez towarzyszy Lewartowskiego i Kartina Blok Antyfaszystowski, całkowicie zaskoczony, nie stawił czynnego oporu, mimo że 27 lipca, w specjalnym manifeście opublikowanym po żydowsku Ruf fun ppr cu zelbszuc in geto (Wezwanie PPR do samoobrony w gettcie) PPR wezwała Żydów, by odmówili pójścia na Umschlagplatz i przystąpili do walki. Bierna postawa nie ocali was, musicie prowadzić aktywny opór; zorganizujcie grupy bojowe. Wielu z was zginie, lecz niektorzy ocaleją. Społeczność polska ma obowiązek pomoc wam, ponieważ jest to nasza wspólna walka z niemieckim okupantem”.

Podczas Wielkiej Akcji PPR w getcie straciła około połowy członków, z których wszystkich zabili Niemcy. Józef Lewartowski podczas Wielkiej Akcji ukrywał się w szopie Landaua przy ul. Gęsiej, skąd podczas obławy 25 VIII 1942 został wyprowadzony i zamordowany. Partia komunistyczna została ponownie odbudowana w getcie warszawskim w październiku 1942 r. Utworzono nowy Komitet Dzielnicowy PPR, który współuczestniczył  w formowaniu Żydowskiej Organizacji Bojowej.

Józef Lewartowski, członek WKP(b) i funkcjonariusz Kominternu, kolaborujący z sowieckim okupantem Polski, został zamordowany przez drugiego, niemieckiego okupanta. Nie jest to jednak wystarczające uzasadnienie aby pozostawał patronem ulicy w stolicy Polski.

 

***

Przy pisaniu notki autorka korzystała z publikacji:

1.       http://jewish.org.pl/wiadomosci/20596/

2.       http://www.jhi.pl/psj/Lewartowski_(Finkelstein_Finkelstein-Lewartowski)_Jozef_(Josef)

3.       https://sztetl.org.pl/pl/biogramy/4351-lewartowski-jozef

4.       Piotr Gontarczyk, Polska Partia robotnicza. Droga do wladzy 1941-1945, wyd. FRONDA PL, wydanie trzecie, poprawione i uzupełnione,

5.       Piotr Wróbel Wokół problemu rezydentury NKWD w getcie warszawskim. Pamięć i Sprawiedliwość 2005 r. , 4/2 (8), 197-216,

 

 

 

 

 

 

wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka