Lech Kaczyński nie jest moim faworytem w polityce krajowej. Ale tak jak broniłem go wcześniej przed głupotą Platformy ("impiczment"), tak teraz będę bronił tego co mówił w Gruzji. Ten "nic nie znaczący prezydent" jako jeden z pierwszych wyraził (przede wszystkim głośno) niepokoje europejskie związane z polityką rosyjską, kiedy inni politycy (Sarkozy) wolą wybielać całą sytuację, ratować to co jest nie do uratowania. Francji wystarczą piękne słowa, przeprosiny i sprawa będzie załatwiona, lecz na boku świat płynie innym alternatywnym torem, czego świadkami byliśmy już w Czeczenii.
Swoją drogą od kiedy to Rosja przejmuje się mniejszościami etnicznymi/narodowymi? Gdyby przyjąć tak dobitną politykę to trzeba by oddać sprawiedliwość narodowi czeczeńskiemu. A tak Rosja staje się niepoważna, przerysowane jest jej dążenie do ujednolicenia świata. Świat w który wierzy Rosja (jako dominant) skończył się dawno temu. Lecz niektórzy trwają w snach o potędze, które dla wielu Bogu winnych ludzi, zamienią się w koszmar.
Prezydent konsekwentnie - mimo, że nie prezentuje łatwej drogi współbycia z Rosją - potępił Rosję. Mimo błędów jakie zrobiła Gruzja, należy być z Gruzją (nie dlatego, żeby koniecznie dowalić Rosji), po to by nie została sama na pastwę nieludzkiej polityki Putina.
