Bronisław Komorowski stwierdził dziś, że sprawą legalności łączenia przez Jana Ołdakowskiego mandatu poselskiego w funkcją dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego zajmie się Trybunał Konstytucyjny.
Wiele już atramentu przelano i spędzono wiele godzin przy klawiaturach komputerów, żeby uzasadnić kto w tym sporze ma rację - Komorowski czy Ołdakowski. Nas, jak zwykle, interesuje perspektywa polityczna w działaniach podejmowanych przez marszałka Sejmu w stosunku do, wydawałoby się, szeregowego posła PiS. Na początek, jak zwykle, kilka cytatów (za: http://www.gazetawyborcza.pl/1,76498,4660341.html).
"Przede wszystkim nie zostały przekreślone najważniejsze dokonanie Kaczyńskich, które uważam za ze wszech miar pozytywne - odświeżenie pojęcia "konfliktu" wypartego na długo przez wszechwładny konsensus w sprawach ekonomii, kultury. A przede wszystkim grup wykluczonych, które wszyscy zgodziliśmy się nazywać "kosztami transformacji". "
"Bo przecież wykształciuch to nie każdy inteligent. Ludwik Dorn precyzyjnie określił kryteria bycia "wykształciuchem". Zresztą trafnie. On, który wchodził w skład najbardziej inteligenckiego rządu, jaki mieliśmy po 1989 r. To ludzie, którzy znają literaturę, i to nie tylko bogoojczyźnianą. Dorn tłumaczył literaturę angielską, mojego ulubionego Johna Le Carre. A tyle było wyśmiewania się z tych "innych szatanów", którzy "byli tam czynni". Ludzie się śmieją, bo nie wiedzą, że to słynny "Chorał" Kornela Ujejskiego: "Inni szatani byli tam czynni/O! Rękę karaj, nie ślepy miecz!". A kogo potrafił zacytować Leszek Miller? On miał klaskaniem obrzękłe lewice."
"Co to za odwaga, gdy na spektaklu niemieckiego artysty Nicolasa Stemanna na ostatnim festiwalu w Bydgoszczy rzuca się workami z wodą w sylwetkę Kaczyńskiego? A może by tak rzucić w kogoś, kto dziś naprawdę jest na piedestale: w Żakowskiego, w Michnika, w Bartoszewskiego? Oni by się nie zapewne nie obrazili, ale i tak nikt się nie odważy. To by był prawdziwy gest odwagi wobec środowiska, w którym się funkcjonuje. Jest ogromna dysproporcja w przyzwoleniu na profanowanie ikon jednej i drugiej formacji. W Kaczyńskich można, każdy by sobie rzucił."
"Dlatego rozumiem, po co są takie defilady. Nie uważam tego za przejaw naszego prowincjonalnego kacykizmu. Bez defilad byłoby gorzej, bo duma z tego, że jesteśmy narodem, obywatelami tego państwa, nie stoi w sprzeczności z tym, że jesteśmy w stanie szanować innych ludzi. Wręcz przeciwnie."
Słowa te wypowiedział w wywiadzie dla ostatniej sobotnio - niedzielnej Gazety Wyborczej (!!!) jeden z najwybitniejszych reżyserów młodego pokolenia - Jan Klata. Przygotowuje on właśnie wspólnie ze Sławomirem Sierakowskim (!!!) adaptację "Szewców" Witkacego w kultowym w kręgach lewicowych, warszawskim Teatrze Rozmaitości.
Co z tego wynika?
1. Nie jest prawdą, że PiS mogą poprzeć tylko wyborcy z prowincji o wykształceniu podstawowym i średnim.
2. Kulturalny salon ma wszelkie dane, żeby posypać się w najbliższych latach, zważywszy na twórczą impotencję kulturalnych autorytetów, podtrzymywanych jedynie przez viagrę państwowych dotacji. Za ich plecami czają się już kolejni Klatowie, którym nie da się wstawiać establishmentowej propagandy. Mają oni własny rozum i własną pozycję.
3. Rządy Platformy, ze wględu na zaciągnięte przez tę partię zobowiązania przedwyborcze, w sferze kultury będą raczej powrotem do status quo ante, czyli pompowaniem kasy w przedsięwzięcia i twórców okołomichnikowskich. Jeżeli PiS wystawi na ten odcinek osoby wiarygodne, okazać się może, że mit tej partii jako klerofaszystów i wrogów demokracji nie trzyma się kupy.
Platforma zna swoje zobowiązania i wie, jak będzie wyglądała jej polityka kulturalna. Więc już zawczasu próbuje zlikwidować możliwość gry PiS ze środowiskami twórczymi, czyli odciąć tę partię od wpływów i poparcia wyborców umiarkowanych. Stąd atak na Ołdakowskiego. Ten bowiem, przez ostatnie lata, udowodnił,jako dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego, że możliwe jest połączenie tradycyjnej misji z nowoczesnymi formami ekspresji. Nie można także zapominać, że Muzeum pod jego kierownictwem stało się de facto instytucją narodową i ważnym instrumentem polityki międzynarodowej (przypominamy wypowiedzi E. Steinbach na jego temat!!! - trzeba sobie wy-google-ać).
Co jednak najważniejsze, Ołdakowski w praktyce udowodnił, że bycie PiSowcem nie oznacza bycie fajtłapą. Wybudował w kilkanaście miesięcy coś, czego inni nie potrafili zbudować przez kilkanaście lat. A Klata też reżyserował w Muzeum.
Jesteśmy trollami, którzy lansują spiskową praktykę dziejów. Teorie spiskowe są ośmieszane przez: 1) użytecznych idiotów, 2) innych spiskowców. Pochodzimy z Dolnego Śląska i publikujemy także nasze spiskowe teorie na Dolny Śląsk 24
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka