Na zapleczu Na zapleczu
54
BLOG

Ślusarczyk i Parda w TVP?

Na zapleczu Na zapleczu Polityka Obserwuj notkę 2

Media od kilku tygodni zajmują się tropieniem ostatnich nominacji kadrowych rządu Jarosława Kaczyńskiego. A to, na odchodnym, ktoś został dyrektorem generalnym jakiegoś ministerstwa, a to kogoś powołano na chwilę na stanowisko prezesa w jakiejś spółce skarbu państwa, tylko po to, żeby go potem platformiarze wywalili i zapłacili sowitą odprawę.

 

Ciekawsze rzeczy dzieją się u dawnych koalicjantów PiS - w Samoobronie i LPR. O tej pierwszej, niezależne media donoszą praktycznie codziennie. Zajmijmy się więc tym, co dzieje się na zapleczu Ligi Polskich Rodzin.

 

Nie jest dla nikogo tajemnicą, że z tej partii, która jeszcze kilka lat temu była drugą siłą polityczną w Polsce (przypomnijcie sobie wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego!), pozostały tylko szczątki. Jednak ci, którzy znają trochę rzeczywitość gospodarczą, wiedzą, że masą upadłościową można całkiem skutecznie zarządzać. Więcej, można zrobić na niej całkiem dobry biznes.

 

Po wyborach parlamentarnych, Roman Giertych ustąpił z funkcji prezesa LPR. Pełniącym obowiązki szefa partii, czyli syndykiem masy upadłościowej, został Sylwester Chruszcz, poseł do Parlamentu Europejskiego. Wykoncypował on sobie, jak to każdy syndyk, że resztki majątku należy sprzedać, przy okazji robiąc jakiś interes osobisty. Jego myśl była następująca: pozbieram resztki po LPR, wygram wybory w partii, wprowadzę ją do PiS, jako frakcję, w zamian zaś dostanę od Kaczyńskiego możliwość kandydowania do Parlamentu Europejskiego z list nowego ugrupowania. Przyznajemy, że realizm Chruszcza bardzo nam się podoba.

 

Odezwali się jednak dawni właściciele LPR, czyli frakcja giertychowców, którzy wymyślili sobie, że majątku nie należy sprzedawać, ale trzeba znaleźć inwestora strategicznego i założyć z nim swoiste join venture. Giertychowcy myślą tak: mamy jeszcze gdzieniegdzie jakieś zasoby, które wnieść możemy do nowego biznesu jako aport. Trzeba żyć, a jedynym zainteresowanym inwestorem może być Platforma Obywatelska. Zagrajmy przeciwko PiS, to może coś na tym ugramy.

 

 

Srebrem rodowym, które zostanie wystawione jako aport do nowej spółki, będa wpływy giertychowców w TVP: trzech członków rady nadzorczej i członek zarządu. Kadencja rady nadzorczej kończy się w połowie 2008 roku. Żeby ją zmienić potrzebna jest decyzja KRRiT. Tę ostatnią zaś można zmienić jedynie ustawą. Prezydent już zapowiedział, że ją zawetuje. W takim przypadku platformiarze będą musieli układać się z LiD, czyli jesteśmy na najlepszej drodze do powrotu Rywinlandu.

 

Bez poparcia trzech giertychowców w radzie, zarząd TVP nie może podejmować żadnych decyzji personalnych w TVP. Alternatywa jest więc następująca: albo Andrzej Urbański (czyli PiS) ułoży się z giertychowcami, albo giertychowcy ułożą się z platformiarzami i  sparaliżują pracę zarządu TVP, licząc, że w zamian Platforma pozwoli przetrwać im tu i ówdzie.

 

My obstawiamy pierwsze rozwiązanie, zgodnie ze starą realistyczną zasadą: najgorsza władza jest lepsza, niż najpiękniejsza opozycja. I w taki właśnie sposób byli posłowie LPR, najwierniejsi z najwierniejszych giertychowców, Piotr Ślusarczyk i Radosław Parda, dostaną wypasione fuchy w TVP.

 

I żeby potem nie było, kto pierwszy podał tę informację!

 

Errata ze środy 13 i czwartku 14 listopada: znowu wisimy na czołówce Pardon.pl. Mamy nadzieję, że to daje właścicielom Salon24.pl do myślenia. Link: http://www.pardon.pl/artykul/3080/ludzie_giertycha_oddadza_sie_platformie

Na zapleczu
O mnie Na zapleczu

Jesteśmy trollami, którzy lansują spiskową praktykę dziejów. Teorie spiskowe są ośmieszane przez: 1) użytecznych idiotów, 2) innych spiskowców. Pochodzimy z Dolnego Śląska i publikujemy także nasze spiskowe teorie na Dolny Śląsk 24

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka