Myśleliśmy, że już nic nas nie zaskoczy w temacie megapropagandy. Przeżyliśmy: „schizofrenię bezobjawową”, „pneumokoki”, „ptasią grypę”, a nawet „chorobę otyłości” i inne sposoby drenowania budżetów państw i kieszeni prywatnych, które nazywane są „promocją zdrowia” albo „profilaktyką zdrowotną”. Jednak okazuje się, że człowiek uczy się przez całe życie.
W skrócie mechanizm wygląda w sposób następujący. Choroby równają się leki. Nowe choroby równają się nowe leki. Co więc trzeba zrobić, żeby zwiększyć sprzedaż, a liczba chorób wydaje się constans? Trzeba wymyślać, co raz to nowe schorzenia, potem zaś przekonywać rządy, że walka z nimi jest powinnością publiczną. To powoduje dodatkowe dochody, tym razem z programów państwowych promujących zdrowy tryb życia. Żeby więcej osób mogło skorzystać z dobrodziejstwa profilaktyki zdrowotnej nie zawadzi wpisać promowany specyfik na jakąś listę leków refundowanych. I się kręci!
Zdarza się jednak, od czasu do czasu, że promotorzy zdrowia po prostu przesadzą i wymyślą coś, co już od początku wygląda na zwykły megamarketing. Sobotnia Gazeta Wyborcza donosi, że „coraz więcej ludzi choruje na nowotwory, których rozwój związany jest z seksem oralnym - alarmują naukowcy ze Stanów Zjednoczonych”.
Otóż, w związku z faktem, że w Stanach Zjednoczonych co raz mniej osób pali papierosy i pije alkohol a ilość zachorowań na raka jamy ustnej i gardła nie spada a nawet rośnie, „naukowcy z Uniwersytetu Johna Hopkinsa” uradzili, że „wzrost zachorowań związany jest ze zmianami w obyczajowości i zachowaniach seksualnych ludzi. Słowem, coraz więcej nas uprawia seks oralny”.
I dalej: „Maury Gillison wraz z kolegami przeanalizowała 46 tys. przypadków wpływu zachowań na różne postacie raka jamy ustnej i gardła, jakie miały miejsce w ostatnich kilku dekadach. Okazało się, że ich liczba rośnie - pomiędzy rokiem 1973 a 2004 częstość zachorowań zwiększyła się aż o 30 proc. "Największy wzrost zanotowaliśmy w grupie młodych mężczyzn. Naszym zdaniem świadczy to o tym, że młodzi mężczyźni znacznie częściej i znacznie wcześniej, niż to było jeszcze 20 lat temu, uprawiają seks oralny" - wyjaśnia uczona na łamach najnowszego "Journal of Clinical Oncology".
Już myśleliśmy, że nie ma dla nas ratunku, bowiem należymy do grupy największego ryzyka: palimy papierosy, pijemy alkohol i uprawiamy seks oralny. Okazuje się jednak, że promotorzy zdrowia i na to schorzenie mają już antidotum. To… szczepionka!
Jest z tym oczywiście pewien problem, bo „koszt szczepień (trzech dawek) to ok. 1,5 tys. zł. Trudno sobie wyobrazić, by wytrzymał to nie tylko nasz rodzimy system opieki zdrowotnej, ale i systemy krajów znacznie bogatszych”. Ponadto, „najlepszym momentem do podania szczepionek jest wiek 11-12 lat, czyli jeszcze zanim nastąpi inicjacja seksualna (do zakażeń HPV dochodzi przez kontakty seksualne)”, jednak nie zważając na takie detale „jedna z amerykańskich grup wsparcia zajmująca się nowotworami jamy ustnej zaapelowała do FDA (rządowej agencji regulującej rynek leków i żywności) o wydanie oficjalnych rekomendacji”.
I tak to na naszych oczach dokonał się przełom w światowej medycynie. Dzięki seksowi oralnemu dowiedzieliśmy się, że jest możliwe opracowanie szczepionki na raka. Na razie, jest to tylko rak gardła i jamy ustnej, ale prace przecież nadal trwają.
Źródło: http://www.gazetawyborcza.pl/1,75476,4977784.html
Jesteśmy trollami, którzy lansują spiskową praktykę dziejów. Teorie spiskowe są ośmieszane przez: 1) użytecznych idiotów, 2) innych spiskowców. Pochodzimy z Dolnego Śląska i publikujemy także nasze spiskowe teorie na Dolny Śląsk 24
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka