Dzisiejsze wydanie „Dziennika” przynosi za jednym zamachem: wywiad z Kazimierzem Marcinkiewiczem, który oskarża Lecha Kaczyńskiego o zlecenie inwigilacji byłego premiera, artykuł dotyczący obecnego szefa ABW, Krzysztofa Bondaryka orazreportaż z zaplecza Pałacu Prezydenckiego. Pomijamy oczywiście wywiad z Kataryną, co raz żałośniejsze enuncjacje Cezarego Michalskiego oraz kronikę sportową oraz program telewizyjny.
Jako, że nie ma przypadków, są tylko starannie zaaranżowane zbiegi okoliczności, zaczęliśmy zastanawiać się, w co gra „Dziennik”, jeżeli w jednym numerze: pozwala skompromitować się kiedyś poważnemu politykowi, narusza fundament obecnej władzy i robi z urzędującego prezydenta idiotę, gbura i zazdrośnika.
„Dziennikowi” udała się rzecz niebywała – gazeta ta spowodowała, że w jednym dniu swoje oświadczenia dla mediów wydali dwaj szefowie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego: były, Witold Marczuk i obecny, Krzysztof Bondaryka. Nie jest ważne, że obydwaj w różnych sprawach. Ważniejsze, że liderzy obydwu rywalizujących ze sobą frakcji w służbach cywilnego kontrwywiadu muszą się tłumaczyć. Wygląda to, jakby jakaś trzecia frakcja zaczęła się rozpychać w walce o władzę lub do władzy wracała.
Zaczęliśmy zastanawiać się, co też takiego stało się w ostatnich dniach, że wywołało aż taką nerwowość trzeciej frakcji. Hipotezy są dwie.
Po pierwsze, „sprawa Wałęsy”. Donald Tusk, w ostatnich dniach zawiódł byłego prezydenta. Przede wszystkim, nie wsparł go w walce o prawdę, stwierdzając: „Nie rozumiem, jak można komentować książkę, której się nie czytało”. Ale, co może nawet ważniejsze, Tusk nie uruchomił jeszcze procedur, które umożliwią Andrzejowi Ananiczowi pozostanie na stanowisku szefa Agencji Wywiadu (http://wiadomosci.onet.pl/1754876,11,item.html)
Po drugie, szczyt energetyczny Kijowie. Lech Kaczyński konsultował się z premierem przed wylotem na Ukrainę. Nie wiemy, do jakich wniosków doszli. Wiemy na natomiast, że konkluzje szczytu są nie w smak głównym rozgrywającym w sektorze energetycznym w Europie, których trzecia frakcja jest eksponentem w Polsce.
„Dziennik” określał się kiedyś jako gazeta „sierot po PO-PiS”. Wygląda na to, że tęsknota za tą koalicją nadal spędza sen z powiek redaktorom pisma. Ale czy warto jest wchodzić w koalicję z trzecią frakcją, żeby zrealizować własne marzenia?
Jesteśmy trollami, którzy lansują spiskową praktykę dziejów. Teorie spiskowe są ośmieszane przez: 1) użytecznych idiotów, 2) innych spiskowców. Pochodzimy z Dolnego Śląska i publikujemy także nasze spiskowe teorie na Dolny Śląsk 24
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka