Jaka ta biedna zrujnowana Polska jest jednak niebezpieczna dla zezłomnego (czy jakoś tak).
Ale na szczęście żyje. Nie został otruty. A nawet chwalił pobyt.
To będzie ciężka prezydentura. A knajp i hoteli ci u nas, w tym zrujnowanym kraju dostatek.
Ale tak to jest panie prezydencie zezłomny (czy jakoś tak).
Bo nie ma pan patentu na niezłomność. Bo większość Polaków to ci, którzy pracują, martwią się o swoje interesy, o swoją pracę. To oni są niezłomni. I powoli przestają się bać buca bo widzą z jakim koniem mają przyjemność. Że z konia powoli wyłania się buc. I niech pan uwierzy, że prawdziwi niezłomni nie pozwolą się obrażać i szufladkować tak jak się to panu zamarzy.
I będzie pan wypraszany lub obśmiewany na każdym kroku.
Być może kiedyś stanie się pan prezydentem, w co ja osobiście nie wierzę. Żal mi BOR-owców.
Chronić kogoś przed zwykłymi ludźmi jest trudno - zwłaszcza przed ośmieszeniem.
Jak tam kolacja zezłomny (czy jakoś tak) - smakowała?
Dodam życzenia z poprzedniej notki:
Wesołych Świąt i dobrego samopoczucia przed nadchodzącą wielkimi krokami samooczyszczającą spowiedzią. Radzę wybrać bardzo młodego spowiednika. Tylko taki ma mniejsze szanse na genetyczną skazę PRL-em. Radzę sprawdzić na wszelki wypadek dziadka. A nuż grał w "Faraonie"
Komentarze