szpak80 szpak80
174
BLOG

Jak Donald Trump nie wymusił swojego udziału w filmie Kevin sam w Nowym Jorku

szpak80 szpak80 Rozmaitości Obserwuj notkę 1

Taki tam mokry kapiszon od pana Węglarczyka.

Medium polskojęzyczne doniosło:
image
A polskojęzyczny media worker koncernu Springera z siedzibą w Berlinie wielmożny pan Wenglarczyk obruszył się jeszcze dodatkowo:
image

Siadam do rozbrajania mokrego kapiszona tym samym sprawdzę też kto jest niemieckim trollem i czy nie jest to redaktor polskojęzycznego portalu.

Portal polskojęzyczny: "Reżyser przyznał, że Donald Trump wymusił rolę w filmie "Kevin sam w Nowym Jorku". "Reżyser świątecznego hitu o Kevinie poinformował, że Donald Trump wymusił na nim angaż w drugiej części z 1992 r. Prezydent USA pojawia się krótko w filmie "Kevin sam w Nowym Jorku", udzielając młodemu bohaterowi wskazówki we wnętrzu hotelu Plaza, którego był wówczas właścicielem". (...)
W wywiadzie udzielonym "Insiderowi" Chris Columbus przyznał, że Trump zgodził się na filmowanie na terenie legendarnego pod warunkiem, że sam będzie mógł pojawić się w filmie.
"Trump powiedział »W porządku«. Zapłaciliśmy opłatę, ale dodał też: »Jedyny sposób na to, abyście skorzystali z Plazy, jest mój udział w filmie«" - wspomina reżyser.
"Zgodziliśmy się umieścić go w filmie, a podczas pierwszego pokazu wydarzyła się najdziwniejsza rzecz: ludzie wiwatowali, gdy tylko Trump pojawił się na ekranie. Powiedziałem więc mojemu montażyście: »Zostawcie go w filmie. Niech to będzie moment dla widzów«. Ale prawda jest taka, że Trump wymusił występ w tym filmie" - wspomina".

--------

Uuu jak reżyser "przyznał" to pewnie już wcześniej była to oczywista oczywistość i nie ma to tamto. Sam "zarzut" to stary odgrzewany kotlet - reżyser opowiadał już o tej scenie trzy lata temu. Wtedy reżyser Columbus, zaangażowany w komitet poparcia Hilary Clinton, podczas przegranych przez nią wyborów prezydenckich 2016 roku, i donator jej kampanii, nie mówił o "wymuszeniu" na nim przez Donalda Trumpa roli w filmie.

"Kręciliśmy "Kevin sam w Nowym Jorku” w hotelu Plaza w Nowym Jorku i potrzebowaliśmy go jako miejsca, ponieważ znaczna część filmu rozgrywała się w hotelu Plaza. A jedyną możliwością filmowania w hotelu Plaza było spełnienie warunku, że Donald Trump - który był właścicielem Plaza - będzie mógł zagrać w filmie. "Więc zmagałem się z tym przez długi czas i w końcu powiedziałem: "Okej, niech ma już tę scenę, bo nie mogliśmy przenieść się do innego hotelu. Plaza był ikoniczny. Więc pracowaliśmy przez kilka godzin z Donaldem Trumpem. Przyszedł, zrobił swoje, a reszta to już historia".

Tu mały, zmagający się z Trumpem, demokratyczny oszuścik puszcza kaprawe oko - jedna linijka, kilka godzin pracy, you know.


2020. A tak kombinował kilka dni temu w oryginale:
"Jak w przypadku większości lokalizacji w Nowym Jorku musisz po prostu zapłacić opłatę i możesz filmować w tym miejscu. Chcieliśmy filmować w holu więc pojechaliśmy do hotelu Plaza, którego właścicielem był Trump. Nie mogliśmy zbudować The Plaza w studiu filmowym.
Trump powiedział OK. Zapłaciliśmy opłatę, ale powiedział też: "Jedynym sposobem, w jaki możesz korzystać z Plaza, jest to, że jestem w filmie”. Zgodziliśmy się więc umieścić go w filmie, a kiedy wyświetliliśmy go po raz pierwszy, wydarzyła się najdziwniejsza rzecz: ludzie wiwatowali, gdy na ekranie pojawił się Trump. Powiedziałem więc redaktorowi: "Zostaw go w filmie. To chwila dla publiczności”. Ale on wymusił swoją drogę do filmu".


Tyle bajania pana reżysera.

Już samo to, że Trump był znanym właścicielem "ikonicznego" hotelu sprawiało, że scena z nim - wskazującym drogę łebkowi, spokojnie mogła znaleźć się w scenariuszu, w kategorii sceny zabawne. Reakcja publiczności o której wspomina Columbus, jest potwierdzeniem, że  było to czytelne dla odbiorcy. Stąd nie można tu mówić o wynikłym z "wymuszenia" zbiegu okoliczności w odbiorze tej sceny, tylko o wyrachowaniu scenariuszowym. Ale są też inne przesłanki wskazujące, że Columbus to prymitywny kłaczmuch. Nie wspomni o tym bo sam gra rolę - artysty. 

Nie ulegając temu wymuszeniu:

Film Kevin sam w Nowym Jorku jest też znany (jak wiele innych filmów, nie wyłączając pierwszej części) z szerokiego użycia tzw. product placement czyli tzw. lokowania produktu. W tym wypadku były to linie lotnicze, napój gazowany, perfumy, i inne - jak... hotel. Udział hotelu jak i samego Donalda Trumpa był po prostu częścią umowy handlowej. Nie mam dowodu na to, kto komu zapłacił - czy producent filmu właścicielowi hotelu, jak twierdzi reżyser (nie wspominając o producencie dla którego pracował), czy też - co bardziej prawodpodobne - właściciel hotelu zapłacił producentowi za reklamę swojej własności - Hotelu Plaza. Teoretycznie mogłoby też pewnie obyć się to w formie mieszanej albo bezgotówkowej - plan zdjęciowy w zamian za "product placement", reklamę, lokowanie produktu w postaci hotelu i jego właściciela, choć chyba nie w tym wypadku. W tej drugiej opcji - według mnie najbardziej prawdopodobnej, pan reżyser byłby po prostu wynajętym przez Donalda Trumpa usługodawcą, zresztą w każdej z opcji dokazujący Columbus został wynajęty.

Tutaj przykłady lokowania produktu w postaci hotelu czyli reklama hotelu Donalda Trumpa w reżyserii tego, no... demokratycznego kłamczuszka Columbusa. Nie wygląda na wymuszenie.

Scenę otwiera ujęcie wieżowca a we wnętrzach reklama jeszcze się wzmaga. Po czym, zgodnie ze scenariuszem, pojawia się znany wszystkim właściciel.

(Kilka przykładów za productplacementblog)

image

image

image
(A takich scen było więcej)

Kurtyna!


szpak80
O mnie szpak80

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości