"Tu żadnej pory roku oprócz zimy nie ma",
"i tylko mgła i mgła"...
I nawet żaba śmieszka u Rolexa rozjechana w plamę, a plama - na honorze, i w twarz naplucie, i zatrucie stęchłym makowcem...
A jednak...
To nie tylko tak.
Jest świat, w którym można wciąż wejść w przestrzeń dobra i piękna, w czas święty.
Zdarza się, rzadko, że niespodziewanie tam trafiamy.
Mnie się tak dzisiaj zdarzyło. Wizyta w takim świecie.
W świecie Warszawskiego Salonu Muzycznego imienia Prymasa Tysiąclecia, w kościele Najświętszego Zbawiciela.
Grali i śpiewali młodzi muzycy z orkiestry symfonicznej Archi Dello Spirito i Chóru Akademickiego Pro Pace z cudowną solistką Elżbietą Izdebską.
Wiersze zapomnianego (chyba? i - na pewno - niesłusznie) Romana Brandstaedtera* czytała pani Barbara Majewska.
Artystów prowadził absolwent Akademii Muzycznej w Bydgoszczy, Sławomir Leszczyński, który jest nie tylko dyrygentem, ale i znakomicie się zapowiadającym kompozytorem - kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha, i dba o to, by nie przegapić kolejnych momentów rozwoju jego talentu, który może kiedyś nasi potomni docenią tak, jak dziś doceniają Romana Maciejewskiego czy (niestety, dopiero w ślad za zachodem) Mikołaja Henryka Góreckiego.
Tymczasem pan Sławomir jest wypełnionym niezwykłą, świetlistą energią młodzieńcem, który ukochane polskie kolędy zaaranżował tak ciekawie, że znalazło się miejsce i na żart, i na frazy śpiewane a capella, i na dialogowanie solistki z chórem i orkiestrą. A tempo, momentami, oszałamiało! **
Ale tak właśnie kolędy powinno się śpiewać... (Zbyt często, niestety, w kościele śpiewana kolęda brzmi jak marche funebre... I to odbiera jej najważniejszy dar, jaki ludziom ma nieść ta muzyka - radość i nadzieję).
Moje dzisiejsze drugie już, przypadkowe (choć mędrcy powiadają: nie ma przypadków!), muzyczne spotkanie z niezwykłym dyrygentem i jego muzykami skłoniło mnie do poszukania informacji o nich, i to dopiero była uczta!!!
Otóż, wyobraźcie sobie, mili, pan Sławomir prowadzi też, między innymi, chór i orkiestrę "Perła" w Perlejewie na Podlasiu (tam się urodził, może zatem wieś rodzinna ?:)); orkiestra powstała w 2007 roku, dzięki "głowie" perlejewskiego samorządu, która z głową działać, jak widać, potrafi!
Młodzi występowali już, między innymi, na gminnych festynach, w domu pomocy społecznej, i ... nad jeziorem!!!
W fantastycznie zielonej i wodnej scenerii!
A mnie tam nie było :(((( !
Ale może była tutejsza Panna Wodzianna???
Ją wszędzie nosi... :)
Marzyłoby się więcej takich pereł...
I też, żebyśmy byli raczej jak "pierścień na przyjęcie perły" (to z Nałkowskiej :), niż jako te wieprze....
---------------------------
* ale, jak się chciało być "poetą religijnym", to tak się musiało (???) skończyć.
Powyższa ogwiazdkowana uwaga - Wojciechowi Wenclowi ku przestrodze :)
A może raczej - ku zachęcie :))))))
Bo On też tworzy ten świat, w którym musimy, po prostu musimy, się czasem znaleźć, żeby nie zwariować :)
I, na przykład, nie pluć już więcej na Szymborską, z jej medalami i orderami.
Niech sobie nimi brzęczy... miedź brzęcząca.
A my cieszmy się. po prostu, ze nam Noblowskie statystyki zawyża.
Było nie było, to też ważne.
Bo komu Małysz, komu Zimerman, komu - nobliści z poezji.
Cóż, młodzież i tak woli Księdza Twardowskiego :)
I młodzież ma rację!!!! (Już Asnyk to wiedział, za Mickiewiczem, zapewne:)))
** Był jeszcze jeden powód do uśmiechu, powód - dowód nadzwyczajnej subtelności Artystów- Kolędników :)))
Powstrzymali się (zakładam, że z trudem:) przed wykonaniem najpiękniejszej chyba polskiej kolędy, "Bóg się rodzi".
Ja już wiem, dlaczego :)))))
Z delikatności.
Nie chcieli Ob-ciachowego chóru swoją perfekcyjną maestrią zawstydzać :)))
Szczegóły dotyczące Ob-ciachu i Ob-ciachowego chóru - w blogu INTUICJI :)))
Warto zajrzeć!
Inne tematy w dziale Rozmaitości