28 maja 1981 roku odzedł Prymas Tysiąclecia.
Dokładnie dwa miesiące wcześniej 28 marca, w warszawskim kościele świętej Anny, Stefan Kardynał Wyszyński mówił do pisarzy, zaczynając od przytoczenia w całości wiersza Norwida "Krzyż i dziecko", który powinniśmy znać na pamięć:
"Bardzo na czasie są nasze rozważania o krzyżu, bo w tej chwili cały naród go dźwiga. Może niekiedy przekładamy ten krzyż z jednych ramion na inne, ale jest on tak wielki, że obejmuje całą Ojczyznę i wszyscy - w wymiarze społecznym czy osobistym - biorą udział w tym niezwykłym ciężarze.
Jesteśmy przyzwyczajeni w tej "krainie krzyżów" do dźwigania krzyża. Nie jest to dla nas rzecz nowa, Jesteśmy zahartowani. W tej chwili wydaje nam się, że ten krzyż na nowo wyrasta na horyzoncie polskiego nieba.
Krzyż ma liczne wymiary. Dxwiganie go jest nieodłącznym udziałem Narodu, rodziny, osoby ludzkiej, łączy się z przeróżnymi zadaniami społecznymi, zawodowymi i politycznymi na wszystkich szczeblach naszego życia. A to co jest najważnejsze, co jest szkołą dźwigania krzyża, to przede wszystkim dźwiganie krzyża godności człowieka. Jest to zagadnienie ogromnej wagi. Ten krzyż wiąże się z naszą osobowością, z naszym rozumem, wolą i sercem, z bogactwem uczuć, jakimi obdarzył nas Ojciec Niebieski, który stworzył nas na obraz i podobieństwo swoje. [...]
Nie ma zdrowej kultury narodowej, nie ma ładu moralnego, ani zdrowej polityki bez zaufania do człowieka. Człowiek jest bowiem owocem miłości Boga. [...]
Im więcej Naród w swej kulturze, czy państwo w swej polityce ma zaufania do Boga, tym pewniej i bezpieczniej ujawnia się to w miłości społecznej.
Gdy dziś zastanawiamy się nad naszymi dziejami, zwłaszcza współczesnymi, wobec dociekań, osądów, doszukiwania się winowajców, domagania się ukarania jednych czy drugich, musimy mieć świadomość, że każdy z nich jest człowiekiem - "Oto człowiek" - który na pewno nie jest pozbawiony sumienia, chociaż niekiedy uległ zniekształceniu przez różnego rodzaju alienacje układów społecznych, wychowawczych, a może i politycznych. Niemniej jednak jakkolwiek byłby zalienowany, nie przestaje być człowiekiem i dlatego musi być zawsze traktowany po ludzku.[...]
To jest wielki krzyż, który dźwigamy na sobie. Łączy się z nim olbrzymia odpowiedzialność, która zobowiązuje i nas, i społeczeństwo.[...]
Tylko szatan jest w pełni zły, tylko o nim można powiedzieć okrągłe "nihil". Ale człowiek - nigdy! Choćby rządził się wszelkimi zasadami nihilizmu, jeszcze pozostaje w nim - jako zaczątek wielkiej nadziei, oczyszczająca świadomośc godności ludzkiej i odpowiedzialności za dźwiganie krzyża."
Dziękuję księdzu prałatowi Bronisławowi Piaseckiemu za książkę "Ostatnie dni Prymasa Tysiąclecia" - świadectwo osobistego sekretarza z tamtego trudnego czasu, trzydzieści lat temu.
Inne tematy w dziale Rozmaitości