HERBATA
(czyli smutny epilog zamieszek w kawo-herbaciarni niegdyś tak czule przyjaznej)
Smuga wosku przybladła przy mrocznej herbatce
strużką jasną czas płonie na złoconych brzegach
teatr cieni w płomienach odbitych w makatce
z gorącego imbryka wyczarował zegar
czas herbaty, blask śniegu, o którym ktoś marzył,
nawiedzony wspomnieniem ukochanej twarzy
znika, gdy filiżankę kruchą w dłoni trzymam,
łowiąc uśmiech figurki malowanej w Chinach...
Nie, powiedzmy, że w Miśni - to zabrzmi dostojniej,
bo i przezyć wojennych echa, i upojne
chwile z kuchością ciastek i cieniutkich naczyń
zaczną w czułych oparach herbaty majaczyć
przedsennie powlekając powieki obazem,
co spłynąwszy ze ściany w witraż się rozpryskał
jakby sztylet ktoś w portret wraził złym wyrazem
żeby z wonią herbaty parowały zmysły
Moc złej mocy z ziarenka kolumbijskiej kawy?
Klucz do sprężyn ukrytych w mechanizmu wnęce
ktoś wyrzucił beztrosko, psując czar zabawy,
by odebrać wdzięk ruchów tańczącej panience?
Inne tematy w dziale Rozmaitości