Czytam wywiad w onecie. Potem zajrzałem do Łukasza na kryzysowo.pl. I tak, mnie też smuci wypowiedź pani minister nauki i szkolnictwa wyższego. Smuci mnie nie dlatego, że dużo studentów mamy na bezpieczeństwie narodowym, tylko dlatego, że w naszym kraju zrobić studia na własnym programie to jest… cóż, nie że niemożliwe. Raczej – TRUDNE DO WYKONANIA. Dlatego kiedyś pod administracją – chowały się kierunki związane z bezpieczeństwem. Ktoś wpadł na pomysł, a czemu nie mogą się chować pod… bezpieczeństwem narodowym?
I mamy masę studentów na bezpieczeństwie narodowym… ze specjalnościami:
- bezpieczeństwo informacji – bardzo pożądany kierunek, pod warunkiem, że nie tylko niejawne;
- bezpieczeństwo … pożarowe – tak, nowy kierunek na jednej z prywatnych uczelni;
- zarządzanie kryzysowe – równie pożądany kierunek (ciągłość działania tak samo działa);
I jeszcze kilka również nieco kuriozalnych połączeń by się znalazło. Ale nie o tym chciałem pisać. Może pani minister (ministra) Kudrycka zauważyłaby jak trudno jest przepchnąć własny program studiów zawodowych? Czemu nie ma kierunku – bezpieczeństwo informacji w organizacjach? Bezpieczeństwo marki, bezpieczeństwo techniczne, bezpieczeństwo i ochrona ppoż – ale sama, nie jako … o rany, to nawet nie chce mi przez klawiaturę przejść… nie jako dział bezpieczeństwa narodowego…
Mam od 5 już z okładem lat przygotowany program kształcenia osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo firm i organizacji. Aktualizacja obejmuje tylko nowo wdrożone standardy – a to nowa norma, a to nowy przewodnik, a to standard jakiś, a to nowela przepisów. Ale zakres tematyczny, metodyka i sposób kształcenia – nadal się nie zmieniły i nadal jak przeglądam – aktualny. Ale go nie wdrażam, bo nie chcę. Nie chcę aby to było 30% czasu, bo 70% ma być bezpieczeństwo narodowe (w teorii) administracja (w teorii) czy jakiś inny “wiodący”.
Szkoda że pani minister nie wzięła tego pod uwagę… Że kształcenie z zakresów jakich potrzebuje rynek i biznes trzeba “przyklejać” do innych…