nikander nikander
583
BLOG

Dla ojczyzny ratowania rzucim się … na plebanie.

nikander nikander Gospodarka Obserwuj notkę 5

Notkę Biskupi w Polsce – kłopoty z siódmym przykazaniem. powiesiłem także na portalu fronda.pl, który to uważam – słusznie lub nie - za misję kościoła na internet. Tytuł trochę prowokujący więc liczyłem się, że zostanie zbanowana lub w najlepszym wypadku zostanę odsądzony od czci i wiary, nazwany komunistą, schizmatykiem, agnostykiem, saracenem lub inna zarazą. A tu co – nic: spokojny komentarz, że z tym fantem, który przedstawiłem coś trzeba zrobić.

Dla tych, którzy nie czytali: chodziło o stosunek kościoła do siódmego przykazania w sferze stosunków gospodarczych.

Dlaczego uważam, że jest to niezwykle ważne. Otóż – jak czasem się określam – jestem neoinstytucjonalistą i podzielam poglądy Pejovica i Northa, że nie można zbudować sprawnej gospodarki, gdy następuje duży rozziew pomiędzy celami instytucji (definiowanej jako: prawne administracyjne lub zwyczajowe zasady regulujące powtarzające się ludzkie interakcje) a ich społecznym postrzeganiem.

Czy tego chcemy czy nie, w Polsce istnieje silnie zakorzeniony pogląd, że „nie jest grzechem okraść złodzieja”. Praktycznie eliminuje to budowę stosunków biznesowych w oparciu o zaufanie. Zdecydowanie podwyższa to koszty transakcyjne (koszty wymuszenia kontraktu) i radykalnie zmniejsza ilość transakcji do których mogłoby dochodzić w warunkach dużego zaufania przedsiębiorców do siebie. W stosunkach z pracownikami skutkuje to sytuacją, że pracodawcy nie potrafią kupić u nich serc a co najwyżej pot. Przedsiębiorstwa stają się mało podatne na procesy innowacyjne.

Mamy wyjątkowy rozziew między prawem państwowym, który próbuje penalizować kradzież, normami prawa kościelnego, które uważa kradzież za grzech a obiegowa opinią, że „w życiu tyle się liczy co złodziejowi ukradniesz”.

Gdzie przerwać ten zaklęty krąg „polactwa”. Kto powinien zrobić ten pierwszy krok?

Naiwni wierzą, że zrobią to partie polityczne proponując projekt społeczny „deproletaryzacji”. Że władza w swojej dobroduszności wprowadzi zasady partycypacji politycznej i ekonomicznej w przedsiębiorstwach na wzór niemieckiego Mitbestimmung czy amerykańskiego ESOP. Nic z tych rzeczy. W takiej naiwności możemy tkwić wieki. Zawsze będą się liczyły interesy jakichś Rychów i Zdzichów. Koteria ciągle będzie grabiła i dla wyczyszczenia sumienia, co najwyżej, jakąś jałmużną się się z kimś podzieli w świetle kamer.

Jakie jest rozwiązanie? Otóż trzeba doprowadzić do sytuacji w której nie będzie rozziewu pomiędzy celami instytucji a ich powszechnym postrzeganiem. Jeśli sady są nieskuteczne to trzeba sięgnąć do dekalogu. Jeśli „bogacenie się wszelkimi możliwymi sposobami” uzna się za grzech, to może strach przed społecznym wykluczeniem, przed pochówkiem w ziemi poświęconej zrobi z nas katolików nie tylko od święta.

Wierzę, ze wśród kleru, który w znacznej mierze pochodzi z klas upośledzonych znajdzie się nowy Popiełuszko, który rozpocznie nową ewangelizację uznając płacę niegodziwa za grzech oraz „odtwarzanie się kapitału na drodze samospłaty w procesie amortyzacji” za grzech. Tu nie chodzi o to, aby pracodawca coś dał pracobiorcy z dobrej woli. Chodzi o to, aby pracobiorca domagał się partycypacji pracowniczej a pracodawca nie miał związanych rąk prawem, które robi z niego złodzieja na siłę.

Swój zawodowy żywot związałem z usługami dla planktonu gospodarczego. Ci ludzie działają wśród swoich. Jest to bardzo moralna i patriotycznie nastawiona cześć biznesu. Zatrudniają przecież znajomych i sąsiadów. W zasadach społecznej gospodarki rynkowej (Państwo i gospodarka – projekcja postulatów PBI) upatrują szereg korzyści dla siebie. Jednak dopiero prawo pozwoliłoby zrobić z tej idei pożytek. Tu śpieszę przypomnieć, że niemiecka ustawa Mitbestimmunggezets była wymuszona rewoltą studencką 1968-go roku a jej teoretyczne podstawy były wzięte ze społecznej nauki kościoła, a Bundestag procedował nad nią prawie cztery lata.

„Deproletaryzacja” jest projektem społecznym adresowany głównie dla „tych po krzyżem”. Kościół powinien wziąć ich w opiekę. Nazwać po imieniu stan obecnych stosunków gospodarczych. Przerwać beznadziejny krąg wzajemnej kradzieży, doprowadzić te szerokie rzesze społeczne do sytuacji w której trzecie dziecko przestanie być ekonomicznym kataklizmem dla rodziny. Ratujemy dwa boskie przykazania za jednym zamachem.

Warto!

nikander
O mnie nikander

Józef Kamycki - obecnie na emigracji wewnętrznej

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Gospodarka