Inkubacja pomysłu na wyciągnięcie z zapaści polskiej działalności innowacyjnej zapowiedziana w notce Patentowa "dolina śmierci" nie przychodzi tak szybko, jakbym sobie tego życzył. Gdyby był jakiś pomysł prosty, to zapewne dawno byłby spożytkowany a sięgnięcie po rozwiązania niekonwencjonalne to – w polskich warunkach – to samo co sięganie po rzeczy nierealne.
My Polacy coś mamy. Na szczęście mai profesorowie przygotowali mnie na taką ewentualność, opowiadając – jako anegdotę – reakcję polskiego arystokraty po przedstawieniu mu wynalazcy lokomotywy. Otóż nasz kontuszowiec zmrużył brew i sarkął: „...pan to tego nie wymyślił, pan to musiał gdzieś widzieć, pan to na pewno gdzieś musiał widzieć...”
Jeden taki pomysł, a polegający na „przeniesienia momentu sprzedaży kosztów wszystkich kooperantów na moment sprzedaży produktu końcowego” jako pomysł na integrację produktową w klastrach, wart jest nagrody Nobla. Jednak nikt z grona autorów (było trzech) nie potrafił się przed komisją sejmową wytłumaczyć z grzechu, że „nigdzie czegoś takiego nie widział”. Projekt ustawy o grupach przedsiębiorstw rodzinnych padł (dość dawno temu).
No bo jak? Jak można coś sprzedać jeśli się tego wcześniej nie wytworzyło lub nie kupiło? Były jeszcze interpelacje poselskie, że przedsiębiorca może także „działać w imieniu własnym, ale na rzecz innego przedsiębiorcy” i że trzeba by z tym fantem coś zrobić, aby nie wchodzić w fikcję dokumentacyjną. Argument był jeden: gdzie coś takiego stosują i czy to się sprawdza?
Zdaję się, że to Polscy inteligenci wymyślili sposób sprawdzania zapałek: jak się zapala, to jest dobra. Inżynierowie mówią: BYŁA DOBRA! - a to zdecydowana różnica.
Puki co organizacje gospodarcze zaliczane do „strukturalnie innowacyjnych” (klastry o integracji produktowej) mamy z głowy.
Nie wiem co decyduje, że dalej autorzy tego pomysłu nie jadą do Stockholmu? Zdaje się, że chcieli powiedzieć „Bazie monetarnej” na pohybel i trzeba im było przytrzeć nosa. Gdyby bowiem udało się zastosować ten wynalazek, to możliwości schładzania gospodarki mechanizmami manipulacji podażą pieniądza zmniejszyłyby się gwałtownie. Gospodarka zaczęłaby się rozwijać, a rozwiniętej gospodarki w kraju nad Wisła, potomek kontuszowca też sobie jakoś wyobrazić nie może.
To by było na tyle. Inkubacja pomysłu – o którym wspominałem - ma swoje prawa i proszę o cierpliwość. A jeśli ktoś z tego przyrzeczenia mnie wyręczy to będę podtrzymywał na duchu.
ps.
zapytacie, skąd taki tytuł. Otóż ciężką jazdę mieli wszyscy. Jednak dopiero pod Kłuszynem świat zobaczył jak można „zwierać i rozwierać szyk” w szarży. To był nasz wynalazek. Co się później z husarią stało, ano nadawała się tylko do uświetniania uroczystości pogrzebowych. Ku przestrodze!
Inne tematy w dziale Gospodarka