Włączam telewizor i kątem ucha podsłuchuję debatę na temat nowelizacji ustawy emerytalnej.
Uzasadnienie PO okrągłe mało przekonujące, słucham dalej.
Jak Jolanta Kluzik-Rostkowska lamentuje, nad odbieraniem pieniędzy polskim przedsiębiorcom gdy pieniądze zostaną wycofane z giełdy – nie reaguję. Przechodzę do porządku dziennego nad ekonomiczną wiedzą polskich posłów. Ja tu na wsi daleko, a być może teraz giełda działa tak, że z tej giełdy pieniądze się „wycofuje” przez co zabiera się je jakiemuś przedsiębiorcy. „Za moich czasów” to akcje się po prostu sprzedawało a rynek dokonywał ich wyceny, Jednak w tej wypowiedzi były jakieś elementy „nieuświadomionej kompetencji”. Tym pieniądzom – po prostu – odcina się drogę do gospodarki w której mogłyby być pomnożone. Mały plus.
Wypowiedź posła Borowskiego uważam za szczerą. Mogło ująć pewne zakłopotanie, gdy stwierdzał, że „wydawało się” że można będzie dołożyć trochę do emerytur bo „na giełdzie się zarabia”. Intencje może były dobre, ale okazało się że zarobek zarobkowi nie jest równy. Przyjmujemy ten element skruchy, zwłaszcza, że był on dokonany łącznie z apelem o zmianę retoryki w obszarze „zasypywania dziury budżetowej”. Ta dziura to jednak jest nasz problem.
Wyszedł na mównicę Boni i adrenalina znacznie mi podskoczyła. Gdy doszło do polemiki o wielkość pomnożenia przez OFE sumy składek, a minister Boni podał tu kwotę około 70 mld zł wkurzyłem się doszczętnie. Z kogo ten facet robi idiotę. Usiadłem do arkusza kalkulacyjnego i wyszło mi tak:
-
Jak przez 10 lat wpłaciliśmy tam około 240 mld zł to rocznie musieliśmy wpłacać 24 mld zł.
-
Założyłem średnioroczną inflację w tym okresie na poziomie 3% rocznie
-
Włączyłem arkusz kalkulacyjny, zastosowałem funkcje FV (future value) powstawiałem dane i wyszło mi, że aby zagwarantować siłę nabywczą wpłaconych składek na kontach OFE powinno być minimum 275 mld zł. Pytanie: czy one tam są i czy są powiększone jeszcze o te 70 mld zarobku?
Mam zatem pytanie: czy minister Boni wszystkich nas Polaków uważa za idiotów. Jeśli jeszcze z tych wpłaconych kwot 19 mld poszło na balangę w OFE, to mamy czarno na białym: nominały to te OFE może(????) nam zagwarantują. Siły nabywczej nigdy.
Co jeszcze w wypowiedzi ministra Boniego było cyniczne? Otóż tak jak wypowiedź Jolanty Kluzik-Rostkowskiej można było traktować w kategoriach nieuświadomionej kompetencji, tak wypowiedź ministra Boniego była typowym przykładem „uświadomionej kompetencji” na usługach neoliberalnych kolesiów. Przecież ministrem nie zostaje byle kto, trudno zatem powiedzieć, aby nie znał i nie analizował wyżej przestawionego przykładu rachunkowego. Oczywiście OFE zarabiają, w pocie i znoju, w światki i piątki po 24 godziny na dobę. Nie wiem tylko jak można tak wystawiać się na pośmiewisko przemilczając, że pieniądz w instytucjach finansowych zarabia, i jest w stanie bronić się przed utratą wartości nabywczej tylko wtedy, gdy jest pożyczony. Fundusze OFE gorączkowo więc poszukują „potrzeb pożyczkowych” wszelkimi możliwymi sposobami. Te „potrzeby pożyczkowe” odbierają chęć do życia zarówno obywatelom płacącym podatki jak i przedsiębiorcom biorącym kredyty na rozwój. Boni tego nie wie?
Czy jest inne rozwiązanie?
Otóż jest i jest to rozwiązanie genialnie proste ,a na dodatek spełniające intuicję Jolanty K-R. Dla osób zatrudnionych w budżecie - być moze -jakiegoś lepszego rozwiązania instytucjonalnego nie ma. Natomiast w całej strefie produkcji dóbr materialnych pieniądze zarachowane na drugi filar powinny być włączane do obrotu bezpośrednio w firmach w których ci pracownicy pracują. Bez prowizji, bez banku, bez giełdy, bez odsetek. Wróciłyby do budżetu pomnożone o nowych podatników i płatników składek ZUS
Więcej na think-tanku „Partia50plus”.
Inne tematy w dziale Gospodarka