nikander nikander
158
BLOG

(Zarządza)NIE dla bonzów związkowych

nikander nikander Gospodarka Obserwuj notkę 0

 Jak tu mówić o zarządzaniu w kraju, w którym Polacy są od pchania wózków w hipermarketach i przykręcania śrub w montowniach. Szkoda amunicji, ale co tam – stać mnie...

    Spośród licznych definicji zarządzania, które przewinęły się przed moimi oczyma i zaprzątnęły umysł, pozostały w zasadzie dwie.

 Pierwsza, (autora nie pamiętam) brzmiała miej więcej tak: zarządzanie – prze pana – to kierowanie całokształtem działalności przedsiębiorstwa w ramach ustrojowo ustalonych uprawnień.

Druga, pochodzi ona od japońskiego przedsiębiorcy Konosuki Matsuhito i rzecz ujmuje inaczej: „zarządzanie - to sztuka mobilizowania i włączania całej inteligencji wszystkich pracowników dla dobrej pracy przedsiębiorstwa”.

 Dlaczego pozostały właśnie one?

       Otóż pierwsza kładzie nacisk na bardzo ważny aspekt zarządzania jakim jest nadanie ustrojowych uprawnień. Właściciel firmy, lub upoważniona przez niego osoba działa tak jak na to pozwala mu prawo gospodarcze. Oczywiście wyjątkowo to przeszkadza liberałom i zwyrodnialcom z krakowskiej szkoły ekonomii. Na pewno z tą definicją nie zgodzi się Tadzio Syryjczyk i jego ideowe potomstwo. Tak na marginesie: gdy premiera Mazowieckiego zapytano dlaczego do rządu wziął samych żydów, to odparł – jak to? - przecież jest jeden Syryjczyk!

      Druga, jest bardziej finezyjna. Stawia zarządzanie w kategoriach sztuki, daru niebios, który nie każdy posiadł. Zwraca także uwagę na wyjątkowo ważny aspekt zarządzania a mianowicie „włączanie inteligencji wszystkich pracujących dla dobrej pracy przedsiębiorstwa”. W kraju kwitnącej wiśni potraktowano to wyjątkowo poważnie. Japońskie METI (Ministry of Economy, Trade and Industry)ingerowało w polityką wewnętrzną przedsiębiorstw w sposób jednoznaczny. Właściciele musieli zakładać te słynna „kółka jakości”, bez względu na to czy im się to podobało czy nie. Założyć, „kółko jakości” to może wysiłek niewielki, ale nakłonić ludzi, aby dzielili się z właścicielami pomysłami, to już sztuka. Tej sztuce jednak można pomóc.

      Siedzi mi w głowie problem i uwiera: jakie nadać przedsiębiorcy ustrojowe uprawnienia, a jakich zakazać, aby w polskich przedsiębiorstwach zapanowała moda na dzielenie się z właścicielami pomysłami na lepszybiznes? Pytanie jest wyzwaniem przeciwko istniejącym zabobonom organizacyjnym sformułowanym jeszcze za czasów Roberta Taylora: „przychodzisz do pracy to zostaw swój rozum w szatni – nie będzie Ci potrzebny”. Ponoć przedsiębiorca bratający się z załogą utraciłby autorytet?... Jest to jedna z mentalnych przeszkód na drodze do unii kapitału i pracy.

      Doktrynalną autonomię zewnętrzną, wewnętrzną i zasadę konkurencyjności przedsiębiorcy (to z pożółkłych książek) jak najszybciej trzeba odesłać do lamusa. Na własność, też trzeba popatrzeć inaczej. Dla bonzów związkowych też czasy widzę nie najlepsze.

    O nowy ustrój gospodarczy spieramy się na ligapolit.pl  Dołącz do nas. Zostaw jednak wszystkich Friedmanów i Misesów w szatni – nie będą Ci potrzebni. Tu polskiego rozumu trzeba.

 

Pamiętaj. Lobbysta obywatelski to szlachetniejsza odmiana blogera.

nikander
O mnie nikander

Józef Kamycki - obecnie na emigracji wewnętrznej

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka