Start portaliku Niezależnego Lobbingu Obywatelskiego nie wypadł w dobrym momencie. W watykańskim zakładzie geriatrycznym jeden sklerotyk przekazywał nabożnie władzę innemu młodzieńcowi inaczej i to wypełniło naszą przestrzeń medialną. A to jeszcze Palikot coś wykręcił a to ten polityk, co niby z owym politykiem nie powinien a się spotkał.
Jednak te ponad 50 wejść dziennie należy uznać za sukces. Odbieram to w ten sposób, że musiał zadziałać „biały marketing”. Sporo osób mogło się dowiedzieć, że to działa i że postulat zajęcia się prawem dla „stowarzyszeń do poszczególnych czynności handlowych na wspólny rachunek” wszedł w fazę przedlegislacyją.
No cóż. Na chwilę dzisiejszą jeszcze obowiązuje definicja „wspólnych ustaleń umownych” jako czegoś, co nie bardzo nam się w głowie mieści, ale i tutaj widać powiew zmartwychwstania słowiańskiej wspólnotowości. Zaplanowane 4 spotkania w poszczególnych klubach poselskich (między 9-tym kwietnia a 14 mają) powinny przełamać barierę niewiedzy.
Ubogo u nas i siermiężnie. Lobbing obywatelski jest biedny jak mysz kościelna i czasem leniwy jak kot na zapiecku. Jednak ma jedną fenomenalną cechę: jest wyjątkowo cierpliwy. Potrafi długo czekać na tego kto się odważy i na tych co to wesprą merytorycznie i moralnie.
Dlaczego zmartwychwstanie?
Ano, po wiekach okupacji słowiańszczyzny doktryną mającą swój korzeń w rzymskim latyfundium o swoje upomina się słowiańska wspólnotowość. Gospodarka oparta o „wspólne ustalenia umowne” o czym wiedzą ci, którzy zadali sobie trud zaznajomienia się z Międzynarodowym Standardem Sprawozdawczości Finansowej nr. 11. Już wiadomo jak prowadzić księgi rachunkowe, aby było przejrzyście i aby skarb państwa nie ucierpiał. Jeszcze trzeba zrobić właściwe zapisy w kodeksie spółek. Ale to pestka. Na Podkarpaciu to już było za sprawą powszechnej ustawy handlowej Austro-Węgier i to już w 1862 roku!!!.
Jeśli notka Cię zaciekawiła to zapraszam tu: http://www.ligapolit.pl/posts/5