Non Nominatus Non Nominatus
720
BLOG

Demolka w MON - nowy minister w akcji

Non Nominatus Non Nominatus Polityka Obserwuj notkę 6

Witam po dłuższej nieobecności. Myślałem, że przez wakacje i sezon ogórkowy odpocznę nieco od salonowego życia i Nowego Pardonu, ale wydarzenia ostatnich kilkunastu godzin sprawiły, że odechciało mi się milczeć.

Pokłosie raportu komisji pod przewodnictwem ministra Millera przerosło oczekiwania wielu, w tym mnie. Dymisja ministra Klicha była już właściwie przesądzona, jego swoiste memento w jednym z ostatnich numerów Polski Zbrojnej komentowano jako testament i pożegnanie z MON. Proroctwo to było słuszne. Bogdan Klich został (w końcu) odwołany.
 
Jego następca, którego związki z MON i wojskiem ograniczały się dotąd do kierowania Biurem Prasy i Informacji, zapewne korzystając ze swej nieprzebranej wiedzy na temat funkcjonowania Sił Zbrojnych RP w ogólności, a 36 splt w szczególności, postanowił podjąć działania radykalne - i to bardzo. Ale przecież jest "sprawnym menadżerem", więc choć na wojsku się ni w ząb nie zna, ministrem będzie genialnym, lepszym nawet niż lekarz psychiatra pacyfista.
 
Rozumiem niechęć do ministra (generała w stanie spoczynku) Piątasa - wszak reprezentował wojskowy "beton", a nie czystą fikcję zwaną "cywilną kontrolę nad armią". Fikcję, owszem, bo cywile kontroli nad wojskiem sprawować nie potrafili od początku istnienia III RP. Tyczy się to również obecnego Prezydenta RP.
Mogę zrozumieć odwołanie gen. Czabana - kozioł ofiarny idealny, jako Szef Szkolenia Sił Powietrznych w czasie, gdy wdrażane miały być zalecenia po katastrofie CASY, a do Sztabu Generalnego trafił pośrednio wskutek katastrofy smoleńskiej i "rotacji" spowodowanej tragiczną śmiercią generalicji.
 
Ale dymisje generałów Cwojdzińskiego i Galca? Gen. Cwojdziński - mianowany Szefem Szkolenia Sił Powietrznych po katastrofie smoleńskiej. Obarczanie go odpowiedzialnością za katastrofę i stan szkolenia 36 splt opisany w raporcie Millera to jawne polowanie na czarownice, czysty maccarthyzm.
 
Gen. Galec - przez półtora roku od lutego 2009 był Dowódcą Centrum Operacji Powietrznych. Ze szkoleniem w 36 splt miał niewiele wspólnego, a "odstrzelenie go" powiązać można jedynie z brakiem aktualnych komunikatów meteo dla załogi Tu-154M nr 101. Czy jednak dowódca COP może być pociągnięty do odpowiedzialności za to zaniedbanie? Mocno naciągana teoria. W przypadku gen. Galca dymisja jest dodatkowo kontrowersyjna z uwagi na jego ostatnie stanowisko - Zastępcy Dowódcy Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych RP, które kieruje misjami Polskich Kontyngentów Wojskowych. Nie wiem, czy osłabienie DOSZ w czasie nasilenia działalności partyzantów w Afganistanie komukolwiek się przysłuży.
W dodatku w stosunku do zdymisjonowanych generałów i oficerów nie wszczęto póki co postępowań karnych czy nawet dyscyplinarnych, ale pan minister już wydał wyrok: WINNI!
 
Najbardziej drastyczną z decyzji nowego ministra jest rozformowanie 36 splt., trafnie porównane przez Przewodniczącego Sejmowej Komisji Obrony do burzenia piekarni z powodu wypieczenia kilku bułek z zakalcem Pomijam problemy, jakie pułk miał z realizacją zadań, ale nie oszukujmy się. Za większością tych problemów stała pazerność polityków, ich decyzje skłaniające doświadczoną kadrę do odchodzenia z wojska, zarzucanie pułku setkami zleceń na przeloty przy jednoczesnym cięciu wydatków na maszyny, obsługi, szkolenie. I Salomon z próżnego nie naleje, a zaniedbania wypunktowane w raporcie Millera wynikały w dużej mierze z cięć w budżecie całych Sił Zbrojnych, nie tylko 36 splt. Tylko że niestety, raport nie wspomina o tym, że oszczędności budżetowe przyczyniły się do katastrofalnej sytuacji Sił Powietrznych, bo trzeba by było do odpowiedzialności pociągnąć również ministra Rostowskiego, PRemiera Tuska i dziesiątki (jeśli nie setki) byłych ministrów.
 
Można doszukiwać się w decyzji o rozwiązaniu specpułku również drugiego dna - ratowania padających na pysk PLL LOT publicznymi pieniędzmi, które trzeba będzie wydać na leasing/dzierżawę dodatkowych maszyn albo każdorazowe czartery na potrzeby poszczególnych przelotów. Jest tylko jedna kwestia: w LOT poza trzydziestoletnimi Boeingami 767 właściwie nie ma maszyn zdolnych do lotów transatlantyckich. Embraery mają za mały zasięg. Lotowskie 767 są zdezelowane, mało komfortowe i piekielnie drogie w eksploatacji, z uwagi na przestarzałe, paliwożerne silniki i coraz częstsze awarie, które są normalne w przypadku starzejących się maszyn. Zamówione przez LOT Dreamlinery dostarczone zostaną z kilkuletnim poślizgiem.
Jakie będą więc działania rządu? Zapewne z pieniądze MON LOT kupi nowe maszyny, zdatne do lotów VIP za Atlantyk. Tylko że za taką transakcję, jako niedozwoloną pomoc publiczną, może Polsce dokopać Komisja Europejska. Ale nasz genialny rząd zapewne wybrnie i z tego, wszak leasing Embraerów od LOTU rzekomo był całkowicie zgodny z prawem...
 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka