NoPassaran NoPassaran
208
BLOG

Wojna o pamięć o L.Kaczyńskim

NoPassaran NoPassaran Polityka Obserwuj notkę 14

Od 10 kwietnia i tragicznej śmierci Prezydenta Kaczyńskiego trwa twarda walka o to jak zostanie zapamiętany i jakie miejsce w polskiej historii zajmie. Pomijając może pierwsze reakcje i "tydzień prawdy" w medialnym przekazie, estabilishmentowi politycy i salonowe media robia wszystko by pamięć tę zmanipulować, zakłamać i zohydzic, by w efekcie On sam i jego Prezydentura kojarzyła się Polakom jak najgorzej.

Zaczęło się jeszcze podczas tygodnia żałoby, przed pogrzebem. To wtedy Gazeta Wyborcza nagłośniła "spontaniczną" demonstrację przeciwników złożenia zwłok Prezydenta RP w wawelskiej krypcie. To wtedy Andrzej Wajda wraz z żoną napisał: "Najwyższe nasze zdumienie wywołała decyzja pochowania prezydenta Lecha Kaczyńskiego z żoną - na Wawelu. Prezydent Lech Kaczyński był dobrym, skromnym człowiekiem, ale nie ma żadnych przyczyn, dla jakich miałby spocząć na Wawelu wśród Królów Polski - obok Marszałka Józefa Piłsudskiego. Uważamy, że wysoce niestosowne jest w takiej sprawie powoływanie się na wybór rodziny. Decyzja ta wywołuje poważne protesty i może spowodować najgłębsze od odzyskania niepodległości w 1989 roku podziały polskiego społeczeństwa."
 

Przerażenie salonu wywołane widokiem setek tysięcy Polaków na ulicach, widokiem ludzi stojących przez prawie dobę by na kilka sekund znaleźć się obok ciała Prezydenta, powszechną rozpaczą i patriotycznym uniesieniem, wywołało próbę deprecjonowania autentyczności tych reakcji i całkowicie bezpodstawne oskarżenia o "wykorzystywanie tragedii do celów politycznych".

Politolog Jarosław Och juz 14 kwietnia oceniał: "Brutalna prawda jest taka, że tragiczna śmierć prezydenta i ogromne współczucie Polaków dla jego rodziny dodatnio wpływa na słupki poparcia Prawa i Sprawiedliwości." Filozof Zbigniew Mikołejko 15 kwietnia mówił o "faryzejskiej żałobie, gdzie króluje patos i utarte formułki a opłakiwanie Prezydenta i innych ofiary katastrofy jest nieszczere." Sześć dni po katastrofie Jacek Żakowski komentował: "Niestety to paskudztwo się miejscami wylewa. Co ciekawe raczej z mediów niż ze świata polityki. Ta zaraza nie jest w partiach. Najlepsze co my możemy zrobić, to pozwolić żeby rezerwat pozostał rezerwatem i żeby nie wprowadzać do głównego nurtu tej dysfunkcjonalnej dla Polski i polskiej polityki próby budowania kapitałów politycznych na tragedii narodowej"

Z samych cytatów tego typu można stworzyć książkę. Celowo pomijam te najgłupsze, choćby z wynurzeń A. Bielik- Robson czy M. Gretkowskiej itp. Bo nie chodzi mi o piętnowanie autorów lecz pokazanie ich strachu przed rodzącym sie mitem Lecha Kaczyńskiego jako najlepszego z dotychczasowych Prezydentów RP, polityka któremu słupki popularności nie przesłaniały wizji Polski i jej miejsca w Europie. Polityka, dla którego Polska była najwazniejsza.Ten strach leży u źródła ówczesnych i obecnych prób umniejszania jego osoby i czynów.

Zaczął się więc festiwal człowieka ze świńskim ryjem, wróciły bluzgi Niesiołowskiego, Wajda znowu sączył jad w zagranicznych mediach, do swych ulubionych paszkwilanckich tekstów wróciła Wyborcza, Polityka, zlisiony Wprost czy WSI 24 z TVN.

Komorowski sprowokował awanturę o Krzyż. Symbol pamięci o ofiarach katastrofy i poległym Prezydencie. Dając przy okazji pretekst do kolejnych ataków na dorobek śp L. Kaczyńskiego i jego współpracowników.

Ostatnią okazją stał się rocznicowy zjazd Solidarności. Owacja dla Jarosława Kaczyńskiego i gwizdy dla Komorowskiego i Tuska rozsierdziły salon. Kilkudniową bohaterką stała się, zampomniana od lat i  średnio rozgarnięta tramwajarka, która bluzgiem na J. Kaczyńskiemu zapewniła doskonałą promocję swej biografii wydanej przez Krytyke Polityczną. Czyli środowisko, które ostatnio znacznie zintensyfikowało swoja walkę z polskim patriotyzmem, tradycja i historią- że wspomne tylko o świeżych publikacjach nt Powstania Warszawakiego, AK, Cudu nad Wisłą. Oczywiście pani Heni to nie przeszkadza ale jak sie to ma do ideałów i tradycji Sierpnia?

Do bluzgów i matactw wrócił Lech Wałęsa. A w zasadzie nie wrócił bo nigdy ich nie zaprzestał. Dzień po sądowym wyroku, w którym sąd uznał, że nazywanie go tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie Bolek nie narusza jego dóbr osobistych, zamiast skorzystać z prawa do milczenia, perorował w TVN: "Kaczyński Lech był daleko, daleko i i jeszcze dalej i tylko z grzeczności, jako kolegę dołączyłem go do prawa pracy, bo on się w tym specjalizował i o związkach mówił. Nie liczył się w ogóle politycznie, a Jarosław Kaczyński w ogóle nie był w „Solidarności”. Co za bzdury! Lecha Kaczyńskiego wystawiłem tylko na mały fragmencik, żeby gdzieś uczestniczył...Na pewno zginął i to jest osiągnięcie, że zginął. Natomiast innych osiągnięć nie widzę i nie widziałem. Przykro mi o tym mówić, ale taka jest prawda, a jak jeszcze się sprawy wszystkie wyjaśniają, jak się znajdzie jeszcze telefon z nagraniem tamtej rozmowy, w tych ostatnich momentach, to nie chciałbym być w skórze Jarosława Kaczyńskiego"- mówił Wałęsa wracając do swoich idiotycznych teorii, jakoby to przez telefon J. Kaczyński zmusił swego brata do samobójczej próby lądowania w Smoleńsku. ( Na marginesie, jakoś nikt tego nie obśmiewa jako teorii spiskowej, choć każdy przytomny człowiek widzi, że nijak się ona ma do faktów i jakiegokolwiek sensu)

W wałęsopodobnym stylu wypowiedział się też Bogdan Lis. "nie chce mi się wierzyć, żeby Jarosław Kaczyński nie miał wiedzy, jak w sierpniu 1980 roku funkcjonował Lech Kaczyński. On się pojawił w stoczni na jakaś godzinę i na tym polegała jego działalność. Lech Kaczyński nie był żadnym ekspertem MKS"

I jakoś żadnemu dziennikarzowi nie chce się zapytać o to historyków, np A. Dudka, który twierdzi cos zgoła odmiennego. Ani innych świadków sierpniowych dni, zwłaszcza tych, którzy nie sa dzis związani z PO- np Andrzeja Gwiazdę czy Krzysztofa Wyszkowskiego, Jadwigę Staniszkis czy Jana Olszewskiego. 

Ale ostatecznie, to nie ma żadnego znaczenia. Bo gdyby nawet Lis i Wałęsa mówili prawdę to i tak nie zmienią faktu, że to właśnie oni zdradzili ideały Solidarności a nie Lech czy Jarosław Kaczyńscy. Nie zmienią też tego, że to wawelski grobowiec śp Prezydenta będzie polską statuą Wolności a nie martwe dźwigi zbankrutowanej Stoczni Gdańskiej.

 

NoPassaran
O mnie NoPassaran

"Nie wierzę w spiskowe teorie ale wierzę w praktykę"- mawiał Talleyrand. Wiedział co mówi bo służąc Napoleonowi był płatnym agentem cara Rosji.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka