Nowa Europa Wschodnia Nowa Europa Wschodnia
419
BLOG

Pieniążek: Femen, czyli jak się tanio nie sprzedać

Nowa Europa Wschodnia Nowa Europa Wschodnia Polityka Obserwuj notkę 0

fot. FEMEN Women's Movement (CC) www.flickr.comRuch kobiecy Femen bardzo szybko zyskał światowy rozgłos. Już w prawie każdym państwie opowiadano o niekonwencjonalnych metodach protestu tej organizacji. Dziewczyny z Femen można było oglądać w niemieckim RTL czy polskim TVN. Mogli ich spotkać przechodnie na japońskich ulicach. Czekają na zaproszenie z Białorusi. Jednak na co dzień rozbierają się na Ukrainie. Po co?

Działaczki Femen stały się sławne w 2010 roku, gdy podczas wyborów prezydenckich zdejmowały bluzki przy urnach i wyciągały transparenty z hasłami w rodzaju „Dość gwałcenia kraju”. Drugim nośnym wydarzeniem był protest w PinczukArtCenter (galerii należącej do jednego z zamożniejszych oligarchów Wiktora Pinczuka) przeciwko wystawie prac rosyjskiego artysty Serhija Bratkowa. Powodem sprzeciwu była Chortycja – zdjęcie ukazujące leżącą kobietę w tradycyjnym ukraińskim stroju ludowym pokazującą waginę. Natomiast wczoraj jedna z działaczek rozebrała się pod Prokuraturą Generalną ze względu na „narodową farsę”, jaką jest wszczęcie sprawy przeciwko byłemu prezydentowi Leonidowi Kuczmie i zamieszanie wokół śmierci dziennikarza Georgija Gongadzego.

Głównym założeniem ruchu Femen jest walka z prostytucją i jej odmianą: popularną na Ukrainie seksturystyką. Aby osiągnąć te cele, działaczki Femen powołały kilka programów, między innymi „Ukraina to nie burdel” i „Seks nie jest na sprzedaż”, których nazwy brzmią dosyć dziwnie na tle metod podejmowanych przez aktywistki. Równie trudno jest zrozumieć te działania, gdy zajrzymy do – od niedawna promowanego na ich stronie – sklepu internetowego, w którym możemy kupić kubki z wizerunkami aktywistek, koszulki z ich logo, antystresowe piłki w kształcie piersi, kalendarze z działaczkami w wersji topless czy kolorowymi odciskami piersi. Dziewczyny sporo sobie liczą za gadżety i rozumiem, że kierują je przede wszystkim do zagranicznych klientów (potencjalnych seksturystów?), a przynajmniej wskazują na to wygórowane ceny: odcisk piersi – 100 dolarów, T-shirt – 40, torba – 30, a kubek – 20.

Również troska Femen o los kobiet wydaje się złudna, o czym świadczy choćby nieobecność działaczek na kijowskiej manifestacji feministycznej z okazji 8 marca. Agnieszka Graff napisała, że były „wielkimi nieobecnymi manify”. Sądzę jednak, że nikt się ich tam nie spodziewał, bo to dla nich zbyt słabe show i nie do końca wiadomo, w którym momencie się rozebrać. Nie prowadzą także żadnej działalności oświatowej ani nie uczestniczą w spotkaniach, które tłumaczyłyby problematykę dyskryminacji płciowej – podobnie jak w Polsce – przeważnie niedostrzeganej.

Często członkinie organizacji są podejrzewane o to, że planują zrobić skok na władzę, a przynajmniej na kilka miejsc w Radzie Najwyższej. To chyba bardziej cyniczne podejście – przede wszystkim chodzi o pieniądze i tanią autopromocję, żeby sprzedać więcej koszulek i odstresowujących piersi. Jeśli nadarzy się okazja zdobycia władzy, to Femen bez wątpienia ją wykorzystają, ale zapewne nie po to, aby zmienić los ukraińskich kobiet.

Paweł Pieniążek

Tekst ukazał się na stronie „Nowej Europy Wschodniej”.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka