RAKIETY, RYTMY I UŚCISKI DŁONI: OPERA GEOPOLITYCZNA W JEDNYM AKCIE
(czyli jak Donald Trump sprzedaje Polsce rakiety, brytyjskim lordom złote pomniki, a logikę wysadza w powietrze)
Piątkowy poranek. Świeże bułeczki, stęchła polityka. Przed Państwem kolejna odsłona kabaretu międzynarodowego, czyli festiwal nieudolnych metafor, pustych obietnic i bezczelnie uśmiechniętych ludzi w garniturach, którzy jeszcze wczoraj zawiązywali muchy na plecach, a dziś mówią o obronności Europy.
Na scenę wraca on – jedyny w swoim rodzaju, chociaż zdecydowanie powinien zostać w sezonie pilotażowym – Donald J. Trump. Tak, znowu. Tym razem z pompatyczną wizytą w Wielkiej Brytanii, gdzie w królewskim powozie toczył rozmowy o pokoju na świecie, zaraz po tym, jak powiedział, że rakiety naruszające polską przestrzeń powietrzną to pewnie... pomyłka. Kto z nas nie wysłał kilku uzbrojonych pocisków do sąsiada przez przypadek, prawda?
Trump wyraził "rozczarowanie Putinem", co brzmi jakby skarżył się na hydraulika, który nie przyszedł na czas. Po czym z zapałem handlarza z bazaru oznajmił, że Ameryka "pomoże Polsce po wojnie". Czyli kiedy już będzie po wszystkim, po bombach, po ruinach, po zgliszczach – wtedy, jak dobry wujek z Nowego Jorku, przywiezie Javeliny, instrukcje obsługi i flaszkę na zgodę.
A co na to nasz Karol z Belwederu, czyli prezydent Nawrocki, samozwańczy Napoleon europejskiej geopolityki? Jak przystało na człowieka o godności własnej, skwapliwie dziękuje Trumpowi za zaproszenie i zapewnia, że relacje USA–Polska są "mocne". Tak mocne, że jeden partner sprzedaje broń, drugi ją kupuje, a żaden nie odpowiada na pytania o suwerenność i realne zobowiązania.
POLSKA RAKIETAMI STOI (I RAKIETY PRZELOTEM WPADAJĄ)
W międzyczasie rosyjskie rakiety – te same, które Trump uznaje za niegroźne zabłąkane owady – wlatują do Polski jak na weekendowy wypad. Co robi nasza armia? Zestrzeliwuje kilka, inne wypuszcza z bagażnikiem snickersów i mapą z powrotem na wschód. A potem publikuje komunikat, który brzmi jak notatka z rekolekcji wojskowych: "rakiety naruszyły przestrzeń, ale niepokój został wyrażony, systemy zadziałały".
Nie wiadomo, czy bardziej zadziałały systemy obrony, czy PR-owe zasłony dymne. Ale spokojnie – Amerykanie przysyłają nam 2506 Javelinów i prawie tyle samo wyrzutni. Za jedyne 780 milionów dolarów. Cóż, to tylko 2 miliardy złotych – dokładnie tyle, ile potrzeba, by zbudować trzy mosty, cztery szpitale i jedno logiczne uzasadnienie sensu życia w tym kraju.
Ale nie ma co marudzić. Bo przecież broń się przyda – na przykład, żeby zestrzeliwać głupotę, gdyby tylko miała trajektorię balistyczną.
KAROL NAWROCKI, CZYLI POLSKA WERSJA GEOPOLITYCZNEGO STAND-UPU
Prezydent Nawrocki też nie próżnuje. W Berlinie zaproponował Niemcom: „Reparacje za większe zaangażowanie na wschodniej flance NATO”. Brzmi to jak oferta z OLX: „Odszkodowania za dywizje czołgów – tanio, jak nowa, nieśmigana, tylko dwa razy przejechana przez Rosję”. Steinmeier grzecznie, ale stanowczo przypomniał, że te dwie sprawy nie mają ze sobą nic wspólnego. Czyli, tłumacząc na polski: "Panie Karolu, przestań pan handlować historią jak pietruszką pod Sejmem."
Rosjanie tymczasem komentują ambicje atomowe Polski jako „farsę”. Ależ skąd, panie senatorze Puszkow. To nie farsa. To spektakl absurdu, gdzie pierwszy akt to „chcemy bombę”, drugi to „ale nie możemy jej użyć”, a trzeci to „będziecie ją trzymać, ale z dala od guzika”. W roli głównej – Polska. W roli reżysera – NATO. W roli widowni – świat, który próbuje zrozumieć, jak można być tak bardzo gotowym na wszystko, nie będąc gotowym na nic.
TRYBUNAŁ STANU CZYLI SALON GIER ZAMKNIĘTY DLA WIDZÓW
A na krajowym podwórku Sąd Najwyższy przypomina raczej hotel bez recepcji, w którym zarządza lobby partyjne, a nie prawne. Małgorzata Manowska, pierwsza prezeska SN, z glejtem na bezkarność od zaprzyjaźnionego Trybunału Stanu, może już dziś dumnie powiedzieć: "Przetrwałam procedurę, bo miałam kolegów z dobrego klubu."
Tajne obrady, trójkowy skład, który wygląda jak zebranie zarządu wspólnoty mieszkaniowej, a nie organ konstytucyjny. Tłumaczenia, że posiedzenie było „niejawne”, bo „ze wstydu” – to już nie jest nawet satyra. To dokumentalna opowieść o tym, jak państwo prawa, w Polsce zostało zdegradowane do roli wykałaczki w buzi sędziego Andrzejewskiego.
Trybunał Stanu to dzisiaj escape room dla władzy – wszyscy próbują się wydostać bez odpowiedzialności, bez klucza. A dziennikarzy trzymają za drzwiami, jakby mieli przy sobie bomby, a nie mikrofony.
KAC PO PROHIBICJI – TRZASKOWSKI I KOALICJA ABSURDU
A jakby ktoś myślał, że absurd mieszka tylko w Warszawie z kodem ZIP do Trybunału – niech spojrzy na dramat "nocnej prohibicji". Rafał Trzaskowski, który chciał zabronić nocnej sprzedaży alkoholu w całej Warszawie, przegrał wojnę we własnej partii. Bo Platforma Obywatelska postanowiła upić się politycznym masochizmem.
W efekcie zakaz sprzedaży alkoholu wprowadzono tylko w dwóch dzielnicach. Czyli wieczorne imprezy będą wyglądać jak logistyczny thriller: „Szembeka zamknięty, lecimy na Ursynów, misja: dwa Żubry i cztery Żołądkowe.”
To nie kompromis. To szwedzki stół politycznej niemocy, przy którym każdy bierze, co mu pasuje, a resztę zrzuca na opozycję wewnętrzną.
TRUMP I KRÓLEWSKI PAKT Z POMNIKIEM ZE ZŁOTA
Ale wróćmy jeszcze raz do Trumpa. Królewski powóz, złoty pomnik przed Kapitolem, inwestycje za 250 miliardów funtów. Czyli – krótko mówiąc – Amerykanie kupili sobie Londyn, a potem grzecznie odjechali. W zamian dostaną sztuczną inteligencję, reaktory jądrowe i prawo do mówienia, że Anglicy nie istnieją bez ich dolarów.
I tylko Polska jak ta ostatnia panna młoda na weselu, do której DJ nie podszedł. Przysłał za to fakturę za catering.
NA ZAKOŃCZENIE: MĄDROŚĆ JAK KOP Z JAVELINA
A teraz kilka mądrości na piątek, żebyście mogli błysnąć przy kawie:
Reparacje to nie kupony promocyjne, nie działają w zestawie z obroną NATO.
Prezydentura to nie cosplay Piłsudskiego – wystarczy, że wyglądasz poważnie, nie musisz mówić rzeczy, które robią z ciebie mema.
Trump sprzedaje Polsce broń, ale serce oddaje Londynowi. Bo lepiej się całuje pierścień królowej niż rękę obywatela.
Wojna to nie czas na konferencje prasowe. A zwłaszcza nie te, które mają więcej scenariusza niż działania.
Zatem, drodzy rodacy, jedzcie jajecznicę, pijcie kawę, nie dajcie się nabrać. Bo w tym kraju nic nie spada z nieba. Nawet rakiety.
A jeśli spadają – to na pewno „przez pomyłkę”. Jak cała ta klasa polityczna.
(Sponsorowane przez Departament Rozsądku. Niestety, obecnie nieobsadzony.)
KZ Bielejew Sky (https://www.facebook.com/profile.php?id=61577107874294)

1.Nie banuje- pisz co chcesz w komentarzach,
2. Nie masz poczucia humoru ? Nawet nie czytaj moich notek, dbaj o swoje zdrowie psychiczne, przejdz dalej, tkwij w swojej bance i "zgranych", powtarzalnych, nieefektywnych- teoriach.
3. Żyjesz w swojej bańce politycznej, masz poglądy ? Fajnie ! U mnie znajdziesz tylko wizje, kreatywność i niedaleko wybiegające w czasie przewidywania.
4. Znajdziesz tez oczywiście oczywista satyrę i sarkazm na politycznych i groteskowych kretynów. Ktorych jedynym życiowym osiągnięciem jest trwanie jak najbliżej koryta z publicznymi pieniędzmi...
"Dobry polityk musi umieć przepowiedzieć, co będzie się działo jutro, za tydzień czy za rok, i musi umieć wytłumaczyć, dlaczego nie zaszło to, co przepowiedział" /W. Churchill /
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka