Kłopotowski wstrzymał oddech. Gryzie uszka okularów, popłakuje skrycie. Dręczy go przeczucie klęski. Klęski narodowej. Krakowianie, ród niepewny, wiadomo - centusie. Sprawiedliwości u nich i za pół centa... A przecież tak nie można - sądzić wieszcza obiektywnie! Też mi coś, cza przyjąć inną optykę. Taką wsobną, żabiego oka optykę.
Nakręcił? No masz, i to jeszcze ile! Zarobił? No pewno, dajboże każdemu... Gniazdo pokalał? No, skądże? Zawsze sławił dobre imię Ojczyzny po morzach i oceanach... No, to kiego?! Ręce precz od Romana! Nasz jest i dobrze kręci.
Spojrzeć na to z lotu ptaka? Ględzić coś o prawie? Moralnością się zasłaniać, kiedy o prawdę tu idzie? Wara Wam centusie od Romana. Biada Wam jeśli go zdradzicie! Narodowy majdan Wam zrobimy, hłostać Was będziemy, smoły, pierza nie zabraknie. Zostawcie Romana, on jest nasz, taki polski...
Kłopotowski go rozumie. Sam jest wieszczem. No, może nie takim, ale pokaże nam jeszcze...
Inne tematy w dziale Rozmaitości