Wszedłem dziś sobie na strony jedynej wiarygodnej sondażowni czyli Polskiej Grupy Badawczej która jako jedyna trafnie sprognozowała wyniki wyborów 2005 a swoje badania przeprowadza uczciwie, onstreet na reprezentatywnych grupach ankietowanych.
Jakie wnioski wyciągnąłem z lektury ostatnich doniesień PGB? Ano takie, że w Polsce w chwili obecnej nie ma demokracji - mamy dyktatora. Twardą ręką rządzi generalissimus Przypadek.
Zobaczmy jak kształtują się wyborcze trendy na przestrzeni ostatnich trzech lat:

Sondaż PGB zamieszcza dzisiejszy SuperExpress - w gazecie można zobaczyć słupki oraz prognozowany rozkład mandatów po wyborach:


Jak widać wiodące partie idą łeb w łeb, różnice w poparciu mieszą się w granicach błędu statystycznego i trzeba być niespełna rozumu by dziś przewidzieć która z nich wybory wygra. Kto zdecyduje? A może zdecydować nawet pogoda - jeśli do niedzieli utrzyma się taka jaka jest dziś to biomet skutecznie zniechęci do wyjścia z domu sporą grupę osób - w wykreślonej powyżej sytuacji może miec to odecydujące znaczenie.
Pomiędzy jakimi opcjami wybieramy?
Ano mamy do wyboru: POLiD lub klincz. Widać wyraźnie, że PSL jest zbyt słaby by PO mogła sformować rząd większościowy we współpracy z tym ugrupowaniem. Zostaje LiD, co przez wzgląd na konserwatywne skrzydło elektoratu PO jest wiadomością bardzo dobrą dla PiS - przykładem niech tu będzie pani Renata Rudecka-Kalinowska która niedawno zapewniała mnie że POLiD-u nie będzie, że to niemożliwe. Możliwe, możliwe a nawet w przypadku zwycięstwa PO pewne bo PO i LiD sa sobie bardzo bliskie, nawet nie tyle programowo co genetycznie - z jednego pnia wyrosły.
PiS będzie miał gorzej. Jeśli wygra czeka go ciężka walka o zmontowanie większości parlamentarnej, sto siedemdziesiąt kilka mandatów to zdecydowanie za mało, LPR (jeśli wejdzie) będzie tak słaby jak PSL, jakiekolwiek rozmowy z LiD zabiją partię i skompromitują doszczętnie jej liderów w oczach wyborców, śmietnik historii murowany. Jedyną szansą PiS w przypadku wygranej jest kontynuacja pracy nad rozbiciem PO i koalicja lub wchłonięcie jej prawego skrzydła co będzie zadaniem bardzo trudnym i brzydkim medialnie. Zastanawiam się co w takim razie będzie lepsze i dochodze do wniosku że lepiej niech już te wybory wygrywa PO. Niech robią koalicję z LiD, niech się biorą za rządzenie. Pozycja opozycji jest dla PiS bardzo wygodna a mając w pamięci rządy AWS-UW (czyli dzisiejszej PO) i biorąc pod uwagę fakt, że PiS jest partią, która po własnych rządach nie tylko nie straciła ale jeszcze zyskała poparcie można mniemać, że z kadencji w opozycji PiS wyjdzie silniejszy niż jakakolwiek inna partia dotychczas - FJN z ich 98% poparciem oczywiście nie liczę :)
Żal by tylko było CBA - to jak dotąd jedyna niezinfiltrowana służba specjalna...
O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły!
Albowiem w kraju tym zaczarowanym
gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły
jakież tu mogą być właściwie zmiany?
Tu tylko szpiclom coraz większe uszy
rosną, milicji – coraz dłuższe pałki,
i coraz bardziej pustka rośnie w duszy,
i coraz bardziej mózg się robi miałki.
Tu tylko może prosperować gnida,
cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel...
Janusz Szpotański
(ok. 1975)
Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób.
— Oscar Wilde
Madness Of The Crowds - Helloween
Sightless the one who relays on promise
Blind he who follows the path of vows
Deaf he who tolerates words of deception
But they who fathom the truth bellow
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Guilty the one with his silent knowledge
Exploiting innocence for himself
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
„...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić”
Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005
Lemingi maszerują do urn
Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami.
- No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi...
Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!".
- Hop hop! - zawołał.
Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka