Pierwszy mój wpis o Tarczy
Drugi mój wpis o Tarczy
A dziś na dziennik.pl czytamy:
Rosja idzie na całość. Szef sztabu rosyjskiej armii grozi, że Moskwa może uznać wystrzelenie pocisku tarczy antyrakietowej za atak na Rosję. Według Jurija Bałujewskiego, rosyjskie komputery mogą się po prostu pomylić. A wtedy Rosja odpowie zmasowanym atakiem na instalacje tarczy. Również te, które mają się znaleźć w Polsce.
"Możemy błędnie uznać rakietę przechwytującą za pocisk z głowicą jądrową, a wtedy automatycznie ostrzelamy instalację w Polsce"- grozi generał Jurij Bałujewski. Tłumaczy, że amerykańskie antyrakiety będą przelatywać nad Rosją, a rosyjską obroną zarządza komputer.
Jeśli maszyna się pomyli, to uzna, że Amerykanie wypowiedzieli wojnę Rosji. A wtedy odpowie zmasowanym uderzeniem. Pierwsze cele to wyrzutnie antyrakiet w Polsce
Dlatego, jak grozi Bałujewski, jedynym środkiem bezpieczeństwa dla Polski jest natychmiastowe zerwanie rozmowy z Amerykanami o budowie tarczy. Bo żadne kompromisy Rosji nie interesują.
Groźby szefa sztabu rosyjskiej armii brzmią bardzo poważnie, tym bardziej, że są wymierzone też w same Stany Zjednoczone. "Pentagon dąży do otwartej konfrontacji z Rosją" - oskarża Bałujewski. A to nic innego jak zarzuty, że Waszyngton chce wywołać wojnę z Rosją.
Andrzej Mężyński, AFP
O czym to może świadczyć?
Ano o tym, że Rosja poważnie bierze pod uwagę możliwość utraty wpływów w PRL i posuwa się już do otwartych gróźb. Czemu to robi? Możliwości są trzy:
a. Rząd Tuska będzie kontynuował politykę rządu Kaczyńskiego. Mało prawdopodobne moim zdaniem.
b. Robią pokazówkę bo wypowiedzenie Amerykanom instalacji Tarczy w Polsce jest już przesądzone - vide TEN mój wpis. Mocno prawdopodobne.
c. Nie są pewni poczynać rządu Tuska ani tego, jak bardzo zaawansowane są rozmowy Polski i USA w sprawie tarczy. Mało prawdopodobne.
Czyli co? Urabianie opinii publicznej? Żadna nowość. Jednakże daje się zauważyć, że Rosjanie nie są takimi mistrzami dyplomacji jak by się mogło wydawać - ot tak przyznać że ich systemy nie są w stanie rozróżnić czy startuje pocisk balistyczny, antyrakieta czy statek kosmiczny? To jak ci Francuzi wysyłają swoje satelity że jeszcze nie spadła na nich żadna ruska wielogłowicówka?
Pic na wodę, generale Bałujewskij...
O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły!
Albowiem w kraju tym zaczarowanym
gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły
jakież tu mogą być właściwie zmiany?
Tu tylko szpiclom coraz większe uszy
rosną, milicji – coraz dłuższe pałki,
i coraz bardziej pustka rośnie w duszy,
i coraz bardziej mózg się robi miałki.
Tu tylko może prosperować gnida,
cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel...
Janusz Szpotański
(ok. 1975)
Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób.
— Oscar Wilde
Madness Of The Crowds - Helloween
Sightless the one who relays on promise
Blind he who follows the path of vows
Deaf he who tolerates words of deception
But they who fathom the truth bellow
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Guilty the one with his silent knowledge
Exploiting innocence for himself
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
Dangerous he whom our faith was given
Broad is the road leading straight to hell
Shout! Shout!
The madness of the crowds hail insane
The madness of the game
„...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić”
Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005
Lemingi maszerują do urn
Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami.
- No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi...
Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!".
- Hop hop! - zawołał.
Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka