Z radosną twórczością zawartą w pismach dla ledwonastolatek miewam przyjemność od czasu do czasu się zapoznać. Niedawno jeszcze nazwy zespołów czy nazwiska idoli coś mi mówiły, teraz milczą.
Stara jestem, trudno, czas więc sięgnąć po coś poważniejszego. Sięgam zatem.
W dzisiejszym numerze "Dziennika” (z dodatkiem „Europa”) rozmowa z ojcem Salijem, trzepanie skóry pani Hall, słowem - tematyka w sam raz dla pani w moim wieku. Ale na osłodę, dla tej młodej dziewczyny, która przecież w głębi się ukrywa, cymesik: rady przedwalentynkowe.
Zaczynam lekturę i dokonuję odkrycia – pewno niejeden aktor serialowy i młodzian z gitarą wie to, czego dziś dowiaduję się ja: do łóżka idzie się na trzeciej randce.
http://www.dziennik.pl/opinie/article121493/System_regulacji_milosci.html
Dowiaduję się tutaj, dlaczego Polki są zacofane, poznaję powód, dla którego nie opłaca się inwestować w związek bez jasnej przyszłości, a wszystko to mam podane w sosie francusko-amerykańskiej światowości.
Pani Miecznicka kończy swój wywód pytaniem zapewne w jej opinii retorycznym:
Ale czy nie warto oddać trochę ekscytacji, by w zamian odzyskać równość pomiędzy płciami i wreszcie poczuć się bezpiecznie w tej groźnej dżungli, jaką jest miłość?
Równość pomiędzy płciami może więc znaczyć: on płaci za kolacje, ty odwdzięczasz mu się dokładnie po trzeciej.
Bezpieczeństwo w dżungli zwanej miłością: liczenie dni, które upłynęły między randką a następnym telefonem.
Nie wiedziałam, że jestem aż tak stara. Tak stara, że pamiętam scenę w chacie Dominikowej. Tylko teraz ani Dominikowa, ani swaci nie są potrzebni, Jagusia dogada się z Boryną (by SMS) i zainwestuje w związek z pewną przyszłością. Co z postęp postępu!
PS Chętnie dam się przekonać, że dziennikowy tekst jest ironiczny- podrzućcie tylko trop.
Inne tematy w dziale Polityka