Wydany w 35 rocznicę ogłoszenia Stanu Wojennego Kurier Szczeciński, w rubryce Opinie Czytelników zamieścił opinię, jednego z czytelników o treści: „ – Obchody 13 grudnia, dyskusje, prelekcje, marsze pamięci – tak naprawdę po co nam to życie przeszłością i wytykanie, kto bardziej zasłużony, a kto mniej? Dla mnie istotniejsza jest przyszłość. Człowiek pracy, który musi za dwa tysiące skroić budżet na cały miesiąc, opłcić rachunki, wychować dzieci. Gdy na dodatek nie ma własnego kąta, jest bardziej zainteresowany tym, co ogłosił minister Morawiecki, że niebawem rusza budowa mieszkań dla młodych albo ciekawi go, kiedy dostanie 500 plus na konto.” – A no właśnie, po co nam to rozbuchane świętowanie, „marszowanie” i wytykanie?
– Chciał nie chciał popróbuję – choć muszę się przyznać, że „kurczę się i krztuszę i zimny pot ze mnie bije” – odpowiedzieć na owo pytanie. Najkrócej – gdyby chciał odpowiedzieć – można byłoby rzec – po to, aby odwrócić uwagę społeczności, od wydarzeń doczesnych.
Byłaby to jednak odpowiedź niepełna. Podejrzewam, że autorom obwiniania generałów – Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka o wprowadzenie Stanu Wojennego w noc z 12 na 13 grudnia 1981 r. i nazywanie ich mordercami – poza odwróceniem uwagi przyświecały jeszcze inne cele. Cała gala, patriotyczna oprawa i puszystość świętowania 35 rocznicy wprowadzenia Stanu Wojennego wskazywałyby, jakoby organizatorom chodziło o nadanie obchodom szczególnej wagi. Rolą tej szczególnej wagi świętowania, miało być przydanie – skutkom wprowadzenia Stanu Wojennego – większego wpływu na przebieg polskich przemian podczas transformacji ustrojowej, jak i na istniejący, obecnie stan rzeczy, w Polsce. Z kolei Stan Wojenny, po przydaniu mu dużego wpływu, na przebieg dalszych wydarzeń nadawał się na – swego rodzaju – chłopca do bicia, któremu przypisywano by winę za wszelkie nieprawości, wypaczenia, jak i zaniedbania; chłostając go, jak tylko zajdzie potrzeba przekonania społeczności o swojej niewinności i doskonałości. Wprowadzających Stan Wojenny generałów – choć już opuścili ziemski padół – uznano za jednostki osobowe odczuwające dotkliwości chłosty.
Cała iluminacja świętowania miała też przyćmić kontrdemonstrację organizowaną przez opozycję składającą się ze zwolenników PO, PSL, SLD, Nowoczesna, KOD i innego lewactwa. Kontrdemonstracja opozycji nie dała się jednak przyćmić, ani zagłuszyć. O jej widoczność i słyszalność zadbali specjaliści od propagandy. Mogą się oni poszczycić osiągnięciami wychodzącymi poza granice Polski. Opozycyjną propagandą zajmują się fachowcy wysokiej klasy, wykorzystujący światowe osiągnięcia techniki służące do indoktrynacji i manipulowania społecznością, jak też do wykorzystywania, na swoje – niecne – potrzeby, ludzkiej naiwności, no i – a może przede wszystkim – wykorzystywania grup społecznych obawiających się utraty, w nowej rzeczywistości, dotychczasowych, tak przywilejów jak i materialnych korzyści. Ci specjaliści wykorzystują także, znaną powszechnie cechę ludzką, jaką jest strach – o głupocie nie wspominając. Strach, to „działo dużego kalibru”. – Wystarczy komuś, lub czemuś nadać oblicze potwora i nim straszyć. Skuteczność tego zabiegu jest – niemal – stuprocentowa. – No bo jak tu nie bać się potwora?
Miało by to wszystko ręce i nogi – gdyby? Gdyby nie pominięcie uwarunkowań istniejących w czasie podejmowania decyzji o wprowadzeniu Stanu Wojennego – wówczas jeszcze w Polsce stacjonowały wojska ZSRR. ZSRR miało też pełną wiedzę o wydarzeniach w Polsce. Ponadto obóz zwolenników istniejącego ustroju miał się dobrze i nie siedziałby cicho, gdyby obóz solidarnościowy usiłował przejąć władzę. Przez 36 latach, nie jednemu wiatr historii przerzedził obrazy, jakie rejestrowała jego pamięć. Nie jeden, nie zauważył i nie utrwalił powagi sytuacji, a także nie wykorzystał narzędzia służącego do przewidywania następstw – jakim jest wyobraźnia. – Nawet dzisiaj, oskarżycielom nie przyszło do głowy, aby rozważyć przebieg następstw i chociaż popróbować odpowiedzieć na pytanie – co by było, gdyby było?
Oskarżenia i potępienia gen. Wojciecha Jaruzelskiego, tak – ad hoc – nie można przyjąć, jako działania przemyślanego. A co jak co, ale decyzje podejmowane na szczeblu rządowym powinny być działaniami, nie tylko przemyślanymi, przez decydenta, ale zaopiniowane przez specjalistów w danej dziedzinie.
W moim odczuciu, gen. Wojciech Jaruzelski – Stanu Wojennego – nie podjął ad hoc. – Został zmuszony przez ówczesne uwarunkowania. Mówiąc wprost – wybrał mniejsze zło. Jak wspomniałem, zwolennicy PRL-owskiego ustroju, mający do dyspozycji pomocną dłoń ZSRR, jak też całego Układu Warszawskiego, nie pozwoliliby odebrać sobie władzy w sposób bezkonfliktowy. Doszło by do wojny domowej, czyli do rzezi zwolenników NSZZ „Solidarność”. O dużym prawdopodobieństwie wystąpienia takiego przebiegu następstw świadczą słowa wypowiedziane przez Prymasa Polski, arcybiskupa Józefa Glempa: "Kościół broni każdego życia, a więc w stanie wojennym będzie wołał, gdzie tylko może o spokój, o zaniechanie gwałtu, o zażegnanie bratobójczych walk. Nie ma większej wartości nad życie ludzkie, dlatego sam będę wołał o rozsądek nawet za cenę narażenia się na zniewagi i będę prosił, nawet gdybym miał iść boso i na kolanach błagać: nie podejmujcie walki Polak przeciwko Polakowi". https://ekai.pl/sylwetka/x63056/kardynal-jozef-glemp-prymas-polski-senior/ Potwierdzeniem, na taki przebieg następstw jest, także zachowanie Milicji Obywatelskiej, członków ZOMO, jak też członków ORMO podczas pacyfikacji zakładów i uczelni, a także wobec osób internowanych. – Zaciekłość w znęcaniu się nad internowanymi – do której Stan Wojenny nie zobowiązywał – przejawiająca się okładaniem, opornych pałami – potrzeba, czy nie potrzeba – jest twardym dowodem istnienia wrogiego wobec „Solidarności” środowiska w polskiej społeczności. – Ile ofiar pociągnęłoby za sobą takie skoczenie sobie do gardeł, dwóch wrogich sobie obozów? Na pewno więcej, niż podawana liczba ofiar Stanu Wojennego, wynosząca 122 osoby. Ponad to wszystko, nie mogę uwierzyć, żeby człowiek, który przeszedł szlak bojowy, od forsowania Wisły, po Berlin, do tego wychowany w katolickiej rodzinie był zdolny dokonać takiej zbrodni, o jaką Go oskarżają politycy III-ej RP.
Stan Wojenny, w historii Polski nie jest wydarzeniem chwalebnym – ale czy wszystkie, konieczne wydarzenia, które zarejestrowała historia są chwalebne? Ktoś może mi zarzucić stawanie w obronie człowieka, który podjął decyzję skutkującą poniesieniem ofiar w ludziach. Odpowiadam: Ja usiłuję tylko dowieść, że wprowadzenie Stanu Wojennego, nie było decyzją podjętą ad hoc, lecz decyzją przemyślaną, skutkującą mniejszą ilością ofiar w ludziach, od ilości ofiar, jaką ponieśli by Polacy, w przypadku dojścia do niekontrolowanych starć, wrogich sobie obozów.
W „ostatnim słowie” powiem: Zdegradowanie Wojciecha Jaruzelskiego było – właśnie – propozycją ad hoc, nie przemyślaną i szkodliwą. Można nawet mniemać, że ona także ma swój udział w inicjacji i eskalacji protestu rozpoczętego w Sejmie, a następnie zamienionego w burdy uliczne.
Tylko zapytam. Czy nie lepiej byśmy uczynili, jak byśmy hasło, kurierowego komentatora - "Dla mnie istotniejsza jest przyszłość." - uznali hasłem nas, wszystkich Polaków?
Inne tematy w dziale Polityka