Trolling Stones Trolling Stones
305
BLOG

Komu służy "Czerwony bankier"?

Trolling Stones Trolling Stones Polityka Obserwuj notkę 12

Mateusz Morawiecki triumfalnie ogłosił, że holding JPMorgan Chase przenosi do Warszawy regionalne centrum wsparcia - czyli swoją instytucję wewnętrzna, świadczącą usługi na rzecz holdingu.

Nie ma to nic wspólnego z założeniem w Polsce oddziału banku JP Morgan - pracującego na rzecz klientów, czyli polskich przedsiębiorców, lub z prowadzeniem przez JPMorgan działalności inwestycyjnej.

Nie rozwodząc się nad szczegółami struktury holdingu, operując pewnym uproszczeniem – JPMorgan Chase działa na rzecz swoich klientów przez sieci banków składających się na Global Corporate Bank.

Global Corporate Bank (Globalny Bank Korporacyjny), działający w 100 krajach świata przez skupione w holdingu banki o różnych szyldach, ma swoją „kwaterę główną” w Londynie – tam też znajduje się podległe „kwaterze głównej” regionalne „dowództwo” na obszar europejski. Pozostałe „dowództwa” to Nowy Jork dla regonu północnoamerykańskiego, Sao Paulo dla południowoamerykańskiego i Hongkong dla azjatyckiego.

Kwatera główna i poszczególne dowództwa (o funkcjach decyzyjnych i kontrolnych) korzystają ze wsparcia rozmaitych wewnętrznych jednostek organizacyjnych holdingu – przypisanych funkcjonalnie regionom lub pracujących nad technologiami świadczenia różnych kategorii usług bankowych i finansowych.

Nie są to banki sensu stricto, a tylko elementy infrastruktury. Te peryferyjne, obsługowe organizmy struktury holdingu nie generują bezpośrednio zysku, a ich działalność wchodzi w całości w sferę kosztów.(Może poza instytucjami o charakterze studyjnym, które mogą świadczyć usługi doradcze na zewnątrz i uzyskują z tego tytułu wpływy, ale to margines marginesu).

Takim peryferium jest przenoszone do Warszawy centrum operacji europejskich. Jest to jednostka o dwu funkcjach. Po pierwsze obsługuje transfer i gromadzenie danych w ramach holdingu w regionie europejskim – w sensie informatycznym. Krótko mówiąc jest to domena rzemieślników informatyki i nie ma żadnego związku z zarządzaniem merytorycznymi profilami działalności JPMorgan Chase. To odpowiednik dawnych kurierów bankowych.

Drugi funkcja to syntetyczna i kontrolna obsługa księgowości kantorów bankowych i usługowych holdingu działających w regionie europejskim – w istocie rejestracja zaszłości pieniężnych na kontach księgowych, czyli dawne skrobanie umoczonym w atramencie piórem po papierze.

Nie ma co wybrzydzać – w sumie to kilka tysięcy miejsc (zapewne dobrze płatnej) pracy. Jednak każdy kij ma dwa końce – ten dobrze płatny i atrakcyjny hub wessie do korporacji Morgana elitę polskich pracowników wymienionych branż bez większego - bezpośredniego - efektu rozwojowego dla polskiej gospodarki i finansów – poza wydrenowaniem rynku z pracowników mogących pracować w jednostkach gospodarczych generujących bezpośrednie zyski i rozwój gospodarczy na naszym terytorium, w naszej rodzimej, choćby rozwijanej z obcego kapitału, gospodarce.

Nie oszukujmy się – ten drenaż fachowców nie polepszy perspektyw rozwojowych banku, w którym wicepremier Morawiecki pracował przed przejściem do polityki – ani żadnego innego banku mającego siedzibę i świadczącego usługi na terenie Polski.

Przeniesienie centrum operacji europejskich JPMorgan Chase do Warszawy nie wpłynie w żadnej mierze – w przewidywalnej perspektywie – na intensyfikację usług tego holdingu w inwestycje pro-rozwojowe w Polsce. Działalność tego centrum jest nakierowana wyłącznie na obsługę jednostek korporacji mających siedzibę na zewnątrz naszego kraju. Sprzedamy naszą pracę na rzecz czegoś, co efektywnie działa poza nami i poza nami generuje postęp oraz zyski - a tej pracy mamy w swoich zasobach coraz mniej. Jedyny działający efektywnie na naszą rzecz i akceptowalny u nas rezerwowy rynek pracy, Ukraina, znajduje się w fazie przemian wewnętrznych o nieznanym rezultacie – co się stanie, gdy przestanie nas zasilać?

Polakom należy się sprostowanie mylnej informacji podawanej przez wicepremiera Morawieckiego. JPMorgan Chase niczego nie zainwestował w polską gospodarkę, bo zainwestował w mechanizm drenażu naszego rynku wysoko wykwalifikowanych pracowników dla potrzeb swojego globalnego organizmu – a minister finansów nie będzie miał choćby grosika podatku dochodowego z przeniesionej do nas instytucji około bankowej, co więcej – będzie zwracał sporo VAT-u za dobra nabyte u nas przez regionalne centrum wsparcia JPMorgan Chase na potrzeby swojej działalności.

Bilans ostateczny będzie jakoś tam dodatni, bo jakoś tam wzrośnie konsumpcja i pozyskanie podatków bezpośrednich i pośrednich od pracowników centrum – ale ciągle mam wątpliwości, czy ta praca będzie jakimkolwiek bodźcem rozwojowym dla polskiej gospodarki, czy też czynnikiem utrudniającym postęp, bądź podnoszącym jego koszty.

Rozważam, czy „Czerwony bankier” - jak nazywam Mateusza Morawieckiego - zrobił krok w kierunku zapowiadanej autonomizacji postępu polskiej gospodarki, czy może jednak nadal jest nieodrodnym krukiem wśród globalnego stada kruków-bankierów.

Cóż – nici z tych rozważań na gruncie realiów gospodarczych czy ekonomicznych, bo u nas o ocenie słuszności decyzji decyduje miejsce pod sztandarem politycznym, a nie racje ekonomiczne, choćby były na na tym sztandarze wypisane.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka