kemir kemir
927
BLOG

Nie jesteśmy piłkarską potęgą!

kemir kemir Piłka nożna Obserwuj temat Obserwuj notkę 54

Losowanie grup finałów futbolowych mistrzostw świata w Rosji, rozbudziło piłkarskie emocje nie tylko u tych, dla których piłka nożna to druga natura, ale także u tych, którzy sportem interesują się od święta i stanowią sporą (jeśli w ogóle nie przeważającą) grupę "Januszy i Grażynek" wśród  kibiców polskich reprezentacji narodowych. Nie może w tym kontekście dziwić entuzjazm i optymizm owych "Januszy", ale powodem do niepokoju jest fakt, że "Januszowskim" entuzjazmem zarażają się media, w tym te - zdawałoby się - fachowe i profesjonalne. 

Nie mam zielonego pojęcia, dlaczego znów zaczęto dmuchać gigantyczny reprezentacyjny balon, który nie jeden raz pękał z hukiem w dokładnie podobnych okolicznościach, zamiast realnie ocenić naszą piłkarską pozycję w świecie. Postawię śmiałą tezę, że winny jest osławiony ranking FIFA, który - nie oszukujmy się - mocno zawyżył pozycję i rangę naszej reprezentacji. Pretensje Hiszpanii czy Anglii należy uznać za słuszne, niepotrzebnie liczni profesjonalni żurnaliści próbowali udowodnić to, co jest nie do udowodnienia - póki co jesteśmy futbolowo  od tych krajów dużo słabsi. Trzeba też zauważyć, że mocna pozycja kadry Adama Nawałki i miejsce w topowej dziesiątce rankingu FIFA, została zbudowana na meczach Polaków wyłącznie z europejskimi rywalami. To rzecz niespotykana w polskiej piłce od... pół wieku. Ostatnio tylko z Europejczykami biało-czerwoni grali w latach 60-tych. poprzedniego wieku. Zresztą polska reprezentacja pod wodzą Adama Nawałki, pomimo imponujących statystyk, udanych eliminacji do EURO i Mundialu oraz dobrego występu na finałach EURO 2016, nie ma na swoim koncie żadnego spektakularnego zwycięstwa i wielkiego meczu z kimś ze ścisłego europejskiego topu. Co prawda Nawałka może sobie napisać w CV pokonanie reprezentacji Niemiec, czyli aktualnych mistrzów świata (11.10.2014, Warszawa, eliminacje ME 2016 Polska – Niemcy 2:0), ale warto zauważyć, że drużyna Loewa akurat wtedy przechodziła początek przebudowy i ani w tamtych eliminacjach, ani podczas finałowego turnieju Euro, w niczym nie przypominała zespołu, który sięgnął po Puchar Świata. Kadra Nawałki zmierzyła się zresztą z Niemcami jeszcze dwa razy - przegrywając w eliminacjach EURO 1:3 i remisując 0:0 w turnieju finałowym. Podczas EURO 2016 zmierzyliśmy się także z ósmą w rankingu Szwajcarią i trzecią Portugalią - oba mecze zremisowanie 1:1. Podczas eliminacji do mundialu w Rosji pokonaliśmy dwunastą w rankingu Danię 3:2, ale tej samej Danii ulegliśmy w rewanżu 0:4. 

Te wyniki nie powalają, chociaż - rzecz jasna - nie przynoszą także wstydu (poza rewanżem z Duńczykami), co w połączeniu wygranymi meczami z tymi, których zwyczajnie należy ogrywać, dało Nawałce tak wysokie miejsce w rankingu FIFA. Wskazywałyby jednak raczej, że polska reprezentacja realnie sytuuje się gdzieś w drugiej, może trzeciej dziesiątce światowego rankingu, co pewnie mocno ograniczyłoby możliwości dmuchania balonika i trochę wyhamowało entuzjazm Januszów i Grażynek.  Nie ma jednak co narzekać - wygraliśmy eliminacje do Rosji, rozlosowani zostaliśmy z pierwszego, elitarnego koszyka i Nawałce nie pozostaje nic innego, jak udowodnić, że rankingowe miejsce należało się jak psu zupa, a autor niniejszego artykułu, to kompletny futbolowy dyletant. 

Problem w tym, że łatwo już było. Polska reprezentacja - jeżeli chce tylko wyjść z grupy - musi zagrać o klasę lepiej niż podczas udanego dla nas  EURO 20016. Dosyć prosta taktyka Nawałki, polegająca na postawieniu zasieków obronnych z Glikiem, Pazdanem i Krychowiakiem, szybkimi kontratakami skrzydłami - "turbogrosik" i Błaszczykowsk - i oraz ufności dla geniuszu Lewandowskiego i błysku Milika jest tyle prosta do rozszyfrowania dla rywali, co łatwa do zneutralizowania. Jak to zrobić pokazali Duńczycy w Kopenhadze,  deklasując nas 4:0. Przed nami  Kolumbia, Senegal i Japonia. To nie jest łatwa grupa, tu nie ma "kelnerów", a mecze zapewne będą przypominać  mordobicie "karków" w budce telefonicznej. 

Kolumbia to na pewno  nie ogórki, chociaż  prezentują klasyczną dla wielu reprezentacji z  tej części świata pewną chimeryczność. Jak mają dobry dzień, potrafią sprawić niezłe  bęcki każdemu - łącznie z Brazylią. Jak jednak nie mają dnia, to przegrywają z Koreą Południową i remisują z Wenezuelą. Technicznie bez wątpienia są  lepsi od Palaków, a na poprzednim mundialu byli jednym z najjaśniejszych punktów całego turnieju -  ze względu na ofensywny styl gry. Na pierwszym planie był robiący furorę James Rodriguez, za którego szefowie Realu Madryt wyłożyli 75 milionów euro. Los Cafeteros wierzą, że stać ich przynajmniej na walkę o medale i mają ku temu poważne podstawy. Styl gry prezentowany przez Kolumbijczyków jest trudny do strawienia dla naszej reprezentacji i śmiem twierdzić, że defensywny styl Nawałki to o wiele za mało, żeby poradzić sobie z Kolumbią.  

Senegal. Afrykanie zawsze na mundialach pomieszali komuś szyki i zawsze byli na czele aspirantów do miana "czarnych koni" turnieju. Siła fizyczna, wybieganie i niesłychana ambicja to ich atuty.  Trudno będzie im się skutecznie przeciwstawić - mogą nas zabiegać i fizycznie zdominować. Japonia. Japończycy jak zawsze wyślą drużynę karną, doskonale zorganizowaną, nieźle grającą szybką piłką. Mają wciąż w swoich szeregach kilku graczy światowego formatu, którzy wiedzą co to wielka presja. Podobnie jak Senegal są w stanie nas zabiegać i pokonać szybkością rozgrywanych akcji. 

Polacy - pomimo niewątpliwego sukcesu na EURO 2016 nie zagrali olśniewającego turnieju, a od tego momentu za chwilkę upłynie dwa lata. Ale nie jesteśmy przez to dwa lata lepsi - wręcz przeciwnie. Na dziś "international level" to nasi bramkarze, Glik,Piszczek, Lewandowski i może w porywach Milik. Krychowiak to cień Krychowiaka z Sevilli, Pazdanowi sen z oczu spędza lukratywny kontrakt gdzieś - najpewniej - na zapleczu Bundesligi, Grosicki to właściwie już prawie piłkarz trzecioligowy (sic), Błaszczykowski to nie jest piłkarz od którego ustalanie składu zaczyna trener VfL Wolfsburg, średniaka Bundesligi. Pocieszeniem jest coraz bardziej głośne dobijanie się na futbolowe salony naszych młodych pilkarzy: Linnetego i Zielińskiego. Przypomina o sobie Dawid Kownacki, Marcin Kamiński, jest Jach, Makuszewski czy Świerczok.  Może "odpalą" na turnieju w Rosji tak jak legendarne już orły Górskiego: Żmuda, Lato, Szarmach. 

Tyle, że mam poważne obawy, czy selekcjoner Nawałka jest zdolny do podjęcia pewnego ryzyka i rezygnacji z gry nazwiskami gwarantującymi w miarę efektywną, ale jednak siermiężną grę  z kluczowym  "autobusem" w naszym polu karnym. Jedno jest pewne: dylematy personalne i taktyczne Nawałka musi rozwiązać sam.I tylko od niego zależy, czy Janusze i Grażyny będą się wczesnym latem 2018 cieszyć, czy spakują walizki i pojadą nad morze... grać w siatkówkę plażową. A zimą zajmą się hokejem. 

kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport