Zdjęcie ilustracyjne - biel i czerwień
Zdjęcie ilustracyjne - biel i czerwień
Aleksandra Aleksandra
105
BLOG

Skutki wyboru prezydenta

Aleksandra Aleksandra Polityka Obserwuj notkę 1
Ostatnia debata za nami. Media skupiają się na tym co kto powiedział, podczas gdy ważniejsze jest przyjrzenie się skutkom naszego wyboru.

Debaty prezydenckie były żywe, pełne wzajemnie wbijanych "szpil". Kampania wyborcza jest pełna zwrotów, ale też przekłamań. Największym przekłamaniem jest sugerowanie, że prezydent może wszystko, tymczasem tak naprawdę może:

1) Zawetować ustawę, jeśli Sejm nie odrzuci veta w stosunku 3/5 to działanie będzie skuteczne

2) Wysunąć inicjatywę ustawodawczą, ale przy braku sejmowej większości będzie to raczej sztuka dla sztuki

3) Stosować prawo łaski (z wyjątkiem skazanych przez Trybunał Stanu)

4) Robić dobre (lub złe) wrażenie - tu upraszczam sprawę, ale chodzi o reprezentowanie państwa, tzw. umiejętności miękkie 

Pomijam tu inne kwestie, takie jak mianowanie na określone stanowiska, nadawanie obywatelstwa, zwierzchnictwo Sił Zbrojnych, polityka zagraniczna bo tu kompetencje prezydenta są dzielone z innymi organami, a często wręcz iluzoryczne.

Jakie więc będą konsekwencje wyboru prezydenta gdyby został nim... Tu (niech pozostali kandydaci mi wybaczą) skupię się jedynie na liderach sondaży, mimo wszystkich wątpliwości co do ich wiarygodności. Być może sondaże są mylące, może nie powinny być publikowane, bo zniechęcają do głosowania na osoby, które mają niskie notowania, ale muszę wziąć pod uwagę prawdopodobieństwo wyboru. Skupię się więc na czterech kandydatach, którzy mają największe szanse przejść do drugiej tury. 

Zazwyczaj w kampanii wyborczej przeciwnicy danego kandydata (lub partii, gdy chodzi o wybory parlamentarne) przedstawiają apokaliptyczne wizje, które na ogół się nie sprawdzają, choć czasem bywa, że nawet przewyższają obawy przeciwników politycznych. Przykładem mogą być działania obecnej koalicji rządzącej wobec urzędniczek Ministerstwa Sprawiedliwości oraz księdza Olszewskiego, a także Anny Wójcik. Kto przypuszczał, że rządząca koalicja sięgnie do praktyk aresztu wydobywczego niegdyś tak przez jej członków? Kto przypuszczał, że władza, tak rzekomo przywiązana do Konstytucji będzie ją łamać nawet bez prób zachowania jakichś pozorów? Kto wreszcie przypuszczał, że policja wtargnie do pałacu prezydenckiego, by aresztować gości prezydenta? Co więc się stanie, jeśli prezydentem będzie... Teraz przyjrzyjmy się kandydatom. Podaję kolejność wg wyników ostatnich sondaży, nie żebym za bardzo im ufała, ale na czymś trzeba się oprzeć.

Rafał  Trzaskowski

Jego zwycięstwo to domknięcie systemu. Dojdzie do próby trwałego wyeliminowania PiS (właściwie to Zjednoczonej Prawicy, ale w uproszczeniu będę używać nazwy największego ugrupowania) z życia publicznego. Prezydent podpisze ustawę o tzw. neosędziach. Każdy kto choć trochę współpracował z PiS lub nie dość się PiS-owi przeciwstawiał będzie represjonowany. Będą próby odebrania koncesji TV Republika i TV WPolsce24. Być może nawet próby delegalizacji PiS, o ile "paleosędziowie" będą dostatecznie "rozgrzani". "Rozgrzani" sędziowie wydadzą wyroki skazujące na osoby związane z dawną władzą. Trudno powiedzieć jaki będzie stosunek do Konfederacji. Zachowanie pozorów wymagać będzie istnienia jakiejś opozycji. Konfederacja do tej pory była wygodniejsza dla koalicji, bo mniej liczna (to w przypadku dobrego wyniku Mentzena może się zmienić), ale przede wszystkim, że z uwagi na szereg tyleż radykalnych co niefortunnych wypowiedzi jej członków jest łatwiejsza do krytykowania. To też może się zmienić, bo Mentzen zaczyna się odcinać od co bardziej kontrowersyjnych tekstów swoich kolegów. Paradoksalnie fakt, że Konfederacja staje się bardziej umiarkowana może doprowadzić do tego, że rządzący zaczną ją zwalczać, bo stanie się groźniejsza. Niewielu ludzi da się przekonać politykom, którzy krytykują prawo kobiet do głosowania (robił to Korwin-Mikke), ale politykom rzeczowo krytykującym rząd już tak. Groźniejsi są więc ci drudzy. Większy i mniej radykalny PiS będzie więc podstawowym celem. Czy zniszczenie opozycji się uda? Co będzie w stanie zatrzymać władzę? Za dwa lata wybory parlamentarne. Aresztowanie działaczy PiS będzie się podobać "twardemu elektoratowi", ale umiarkowanemu już niekoniecznie. Podobnie ewentualna delegalizacji PiS czy odebranie koncesji nielubianym przez władze telewizjom. Władza też będzie musiała liczyć się z opinią zagraniczną. Odmowa czerwonej noty Interpolu na Romanowskiego powinna być dzwonkiem alarmowym. O ile kraje UE raczej będą patrzeć przez palce na łamanie praw człowieka w imię "demokracji walczącej" to  USA z Donaldem Trumpem już niekoniecznie. Dalsze losy Polski zależeć będą od wyniku wyborów parlamentarnych.

Karol Nawrocki

Jeśli to on zostanie prezydentem wydawać by się mogło, że sytuacja będzie podobna do obecnej. Sejm zamiast ustaw wydaje uchwały i rządzi nie oglądając się na prezydenta czy konstytucję. Tyle tylko, że już strategia "na przeczekanie" nie będzie możliwa i trzeba będzie dogadywać się z prezydentem, bo prezydent rządzi 5 lat. Być może będą próby podważania wyniku, ale obawa przed masowymi protestami nie pozwoli na unieważnienie wyborów. W kwestii polityki zagranicznej dogadanie się będzie łatwiejsze, choć trzeba będzie zawrzeć kompromis w kwestii ambasadorów, chyba że koalicja zdecyduje się utrzymać stan obecny do końca swojej kadencji. Trzeba będzie też zdecydować co zrobić z oskarżeniami wobec osób związanych z poprzednią władzą. W przypadku skazania prezydent wszystkich ułaskawi. Pójdzie oczywiście propaganda, że oto prezydent ułaskawia groźnych przestępców, bo są "kolegami z PiS" (Nawrocki do PiS nigdy nie należał, ale to nie będzie przeszkadzać). Taka propaganda może być użyta przy kolejnych wyborach, a i teraz próbuje się to przedstawić jako groźną perspektywę. Pamiętać jednak należy, że celem aresztowań i oskarżeń bynajmniej nie jest chęć przywrócenia praworządności (PiS już przecież nie rządzi), ale chęć wyeliminowania opozycji.

Raczej wykluczam dymisję rządu po wyborach. Nikt nie chce tracić stołków.

Sławomir Mentzen

To wielka niewiadoma. Czy stanie w obronie ewentualnych skazanych członków byłego rządu czy uzna, że "widocznie coś musieli przeskrobać skoro ich skazano"? Na pewno zawetuje wszelkie ustawy dotyczące "mowy nienawiści". Zawetuje też próby wprowadzenia aborcji na życzenie. Tu postąpi tak samo jak postąpiłby Nawrocki. Niewykluczone, że w następnych wyborach, o ile wygra PiS i stworzy rząd z Konfederacją (nie widzę szans na samodzielne rządzenie) wystąpi z inicjatywą ustawodawczą by zdekryminalizować wszelkie wypowiedzi, nawet te wychwalające ustroje totalitarne. Z prawa karnego zniknęłyby by więc artykuły mówiące o "publicznym lżeniu". Pozostałoby karanie z groźby bezprawne. Osoby pomówione czy obrażane, w tym z uwagi na rasę, narodowość czy wyznanie mogłyby dochodzić swych praw w procesie cywilnym. 

Problemem mogłaby być antyukraińska postawa Mentzena. Deklaruje wprawdzie, że nie chce przegranej Ukrainy, ale jego happeningi wskazują, że stosunki polsko-ukraińskie mogą ulec pogorszeniu.

Szymon Hołownia

Gdyby wygrał działałby podobnie jak Trzaskowski, choć nie prezentowałby postawy wrogiej wobec Kościoła Katolickiego. Prawdopodobnie uczestniczyłby w uroczystościach religijnych i dbał o dobre relacje z Kościołem, od czasu do czasu akcentując jednak, że "Polska jest państwem świeckim". Myślę, że dotrzymałby obietnicy zrobienia referendum o aborcji, które pewnie byłoby niewiążące z uwagi na małą frekwencję. Dotrzymałby pewnie obietnicy o nieułaskawianiu nikogo z polityków. Dla równowagi powiedział, że ani z rządu ani opozycji, ale polityków z rządu raczej wsadzać do więzienia nie będą. Tym samym będzie brał udział w działaniach mających na celu likwidację bądź marginalizację opozycji.

Na kogo głosować? Ja już wiem, choć nie powiem (ale łatwo mogą się Czytelnicy domyślić). Wkrótce cisza wyborcza (też chybiony wynalazek w dobie Internetu, ale to inny temat). Później wybory, druga tura (ponad 50% w pierwszej jest raczej nieosiągalne) i... dla jednych radość dla innych smutek.

 


Aleksandra
O mnie Aleksandra

Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka