Zdjęcie ilustacyjne, Warszawa
Zdjęcie ilustacyjne, Warszawa
Aleksandra Aleksandra
85
BLOG

Wybory prezydenckie i Święty Mikołaj

Aleksandra Aleksandra Polityka Obserwuj notkę 4
Tytuł może wydawać się dziwny, ale nawiązuje do pewnego tekstu w Gazecie Wyborczej. Po pierwszej turze kampania prezydencka staje się bardziej intensywna. Faworyt Rafał Trzaskowski już nie jest faworytem. Szanse są bardzo wyrównane. Karolowi Nawrockiemu udało się zmobilizować elektorat PiS. Teraz musi przekonać elektorat obu Konfederacji,. Rafał Trzaskowski oprócz elektoratu lewicowego musi jeszcze przekonać tych niezdecydowanych.

W moim poprzednim wpisie starałam się przedstawić konsekwencje wyboru każdego z trzech kandydatów, którzy moim zdaniem mieli największe szanse przejścia do drugiej tury. Dodałam jeszcze czwartego kandydata, który w sondażach zajmował miejsce tuż za podium – i – pomyliłam się, bo na czwartym miejscu nie był Szymon Hołownia, lecz Grzegorz Braun. Jeśli mam krótko skomentować sukces Brauna i porażkę Hołowni (ani jeden ani drugi nie jest „z mojej bajki) to powiem, że Braun osiągnął dobry wynik przede wszystkim dzięki talentowi krasomówczemu. Niezależnie od tego czy lubimy Brauna czy nie – nie można odmówić mu doskonałego posługiwania się słowem. Piękna polszczyzna, zdolność do dobierania odpowiednich argumentów, tembr głosu pasujący do przywódcy – wszystko to doprowadziło do wyniku, który w wyborach parlamentarnych doprowadziłby do przekroczenia progu wyborczego. Hołownia znalazłby się pod progiem, moim zdaniem z powodu braku autentyczności. Jest częścią rządzącej koalicji, a przedstawiał się jako alternatywa wobec duopolu PO i PiS.

Przed nami druga tura wyborów. Zgodnie z przewidywaniami weszli do niej Trzaskowski i Nawrocki. Natomiast niezgodnie z przewidywaniami (przynajmniej obozu liberalno-lewicowego) wynik wyborów nie jest przesądzony, a tzw. afera mieszkaniowa mająca ostatecznie pogrążyć Nawrockiego, choć spowodowała początkowy spadek w sondażach ostatecznie nie miała wpływu na wynik wyborów. Czy sondaże były fałszywe, czy ludzie wstydzili się przyznać do chęci głosowania na „aferzystę” czy początkowo faktycznie był spadek notowań, a po wyjaśnieniach ludzie doszli do wniosku, że jednak żadnej afery nie ma – nie podejmuję się spekulować.

Przed pierwszą turą faworytem był Trzaskowski. Jednakże jego sztab, pomny słów Adama Michnika o pewnym zwycięstwie Komorowskiego, który mógłby przegrać jedynie gdyby przejechał ciężarną zakonnicę na pasach postanowił nie lekceważyć głównego przeciwnika i od początku rozpoczął nagonkę. Zaczęło się od wytykania znajomości z gangsterami, później była wspomnieana sprawa mieszkania. Gdy okazało się, że nie robi to na potencjalnych wyborcach wrażenia pojawił się taki oto artykuł: "Syndrom Świętego Mikołaja czyli jak rozmawiać z wyznawcą pisowskiej bajki o wartościach".  Autorem jest Kacper Kowalski, a redagował Wojciech Maziarski. Jak mamy to rozumieć? Pewnie pan Kacper mówił do dyktafonu, a pan Wojciech spisał i nadał odpowiedni kształt stylistyczny. Nie jest to takie istotne. Istotne jest natomiast, że już nie obraża się wyborców prawicy, ale stara się ich przekonać. 

Autor nie odmawia wyborcom Karola Nawrockiego uczciwości, a nawet mądrości. Szanuje ich wiarę w rodzinę, tradycję, wartości. Twierdzi jednak, że głosujący na Nawrockiego:


W imię tych wartości odrzucają jednak fakty, które nie pasują do ich wyobrażeń na temat świata.


No bo jak to? Chcą głosować na "człowieka z tak mętną przeszłością"? Nie docierają do nich rewelacje o gangsterach, sutenerach, wyłudzeniu mieszkania? Auror nie krępuje się użyć czegoś w rodzaju "reductio ad Hitlerum". Pisze:


To zjawisko nie jest nowe. Przykłady znamy z historii: Niemcy, którzy nie uwierzyli w holokaust. Jakie psychologiczne zaklęcie sprawia, że ludzie na co dzień dobrzy, mądrzy i uczciwi nagle ślepną na oczywiste zło?

Dalej robi się zabawniej. Wyborcy Nawrockiego zostają przyrównani do dzieci chcących wierzyć w Świętego Mikołaja wbrew temu co mówią starsi koledzy. Gdy w końcu zobaczy prezent w szafie czy doklejoną brodę ma przyjść "bolesne rozczarowanie, rozpacz i żałoba". Osobiście jakoś nie przypominam sobie rozpaczy. Wiedza o prawdziwej naturze gwiazdkowych prezentów przyszła u mnie chyba w sposób naturalny, ale mniejsza z tym. Wg autora: 


Dorosły człowiek nie różni się od dziecka emocjonalnie, różni się tylko tym, że dysponuje bardziej wyrafinowanymi narzędziami obrony własnych przekonań. Argumentami, wyparciem, chwyta się absurdalnych teorii. Pojawia się złość. Ona nie dotyczy jednak faktów – pojawia się wtedy, gdy jesteśmy zmuszeni skonfrontować się z niewygodną prawdą.

Ten wstęp jest po to by pokazać, że zamiast kolejnych rewelacji o Nawrockim (w które wyborcy i tak nie uwierzą) przytoczyć jeden niepodważalny fakt.


Taki, który nie wzbudza gorących emocji, jak Nawrocki, tylko uderza prosto w samo serce bajki o wartościach.

No i przytacza taki fakt. Faktem tym jest ucieczka posła Marcina Romanowskiego. Co to ma wspólnego z Nawrockim to nie wiem, ale przyjrzyjmy się argumentacji. Autor przyznaje, że elektorat prawicy odrzuca oskarżenia wobec Romanowskiego, zamiast więc rozważań na temat zasadnosći oskarżeń lub jej braku skupia się na tym gdzie poseł Romanowski uzyskał azyl. Dlaczego nie udał się do Szwiajcarii lub Kanady (sic!)? Szwajcaria jest w grupie Schoengen, więc jakoś może by i tam dotarł autem, ale jak miałby dostać się do Kanady. Węgry były dość oczywistym wyborem. Kacper Kowalski zarzuca Romanowskiemu, że uzyskał azyl u "wiernego sojusznika Putina". Czy Faktycznie Viktor Orbán jest sojusznikiem Putina to inna sprawa. Nie popieram i PiS też nie popiera polityki Orbána wobec Ukrainy. Oficjalnie jest ona neutralna, ale w przypadku tak dużej dysproporcji sił neutralność w praktyce oznacza poparcie dla Moskwy. Czy Orbán liczy na pełne zwycięstwo Rosji i prezent w postaci Rusi Zakarpackiej czy po prostu nie chce pogarszać stosunków z Rosją z uwagi na korzystny import ropy i gazu? Tego nie wiem. Skądinąd może dobrze by było gdyby Rosję wspierał, bo byłby to znak, że Rosja przegra. Węgry nie miały szczęścia do wojen. Austro-Węgry przegrały, państwa Osi przegrały, więc Rosja też przegra... A tak serio to azyl o Orbána mógłby być niepokojący gdyby Romanowski wygłaszał jakieś deklaracje wspierające politykę Orbána wobec Ukrainy, a nawet politykę Orbána w innych drażliwych kwestiach, ale nic takiego nie miało miejsca. Dlatego też alarmistyczne ostrzeżenia Autora o rozszerzaniu rosyjskiej strefy wpływów w przypadku zwycięstwa Nawrockiego nie mają pokrycia w faktach.

W "bajkę o Świetym Mikołaju" wierzy natomiast druga strona. Koalicja 15 października (jak sama się nazywa) lub 13 grudnia (jak nazywają ją przeciwnicy, a która to data jest datą początku faktycznego działania koalicji) głosi takie wartości jak praworządność, tolerancja, przeciwstawianie się wykluczeniu. Tymczasem zamiast praworządności mamy "prawo tak jak my je rozumiemy", zamiast tolerancji mamy (na razie zawetowaną) ustawę o "mowie nienawiści", "opiłowywanie katolików", wykluczanie niewygodnych mediów i wreszcie pogardę dla wyborców PiS (teraz już tłumioną, bo wybory).


Aleksandra
O mnie Aleksandra

Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka