25.09.2013r Bywa,ze płynie lawina słów. Czasem słowa zamierają na dłużej w gardle , osiadają na duszy a ona boli. Felicja wiedziała to zawsze,dostatecznie dobrze . Niby jest nienamacalna a jednak coś doskwiera i nie daje wytchnienia . ,,Pustostan,, w jakim mieszka nie sprzyja powrotom. To ciagle nie jest jej mieszkanie, to nadal cała wielka niewiadoma . Trudno z tym żyć. Dzieci są a jakby ich nie było. Dorosły i chodzą własnymi sciezkami aż trudno w to uwierzyć. Ten poemat codzienności takiej sobie kobiety pisze się własnymi prawami , są to prawa niebanalnej codzienności. Nad miastem zapada ciemność a ona toczy się ulicami. Wrzesień jeszcze jest dla niej łaskawy. Jeszcze daleko jest do północy , ale tak samotnie, cicho i nostalgicznie wokół. Jej krzyk w środku leniwego miasta nic tu nie pomoże. Dziś Bogusz stąpa własnymi drogami a Felicja wydeptuje swoje. Siedem lat przepaści,w którą świadomie i z rozsądku wepchnęła ich Felicja. Bogusz zasłużył sobie na to w pełnym tego słowa znaczeniu. Córka stanie się dorosła niebawem. Daje dziś radość rodzicom z osobna... Dwa lata małżeństwa były fazą docierania się obojga. Mieszkali u Bogusza nim przyszedł czas wyprowadzki do Felicji. Trzy kolejne lata obfitowały w podróże: morze, góry, jeziora przeplatane prozą i narastającym dziwnym napięciem - wtedy jeszcze nienazwanym. Rocznice, walentynki, jubileusze,imieniny- wszystko to było celebracją codzienności nim w siódmą rocznicę ślubu przy szampanie i kwiatach Felicja usłyszała, że są ze sobą o siedem lat za dużo... Bogusz zamierzał uczynić ,,wszystko,, aby żona pomyślała podobnie. Zapragnął skutecznie zniechęcić ją do siebie,a święta Bożego Narodzenia przyniosły słowa: - Teraz to się za Was wezmę.... Tego pokroju słowa jak i wcześniejsze , rocznicowe nawet po latach dają się we znaki i zapadają głęboko w umysł. Bogusz pragnął aby Felicja się zmieniła na jego podobieństwo, wielokrotnie pytając kiedy to uczyni. Przeszkadzała książka, czasopismo,zainteresowania Felicji,zagniecenie na koszulce dziecka,czwórka w szkole... To znaczy,że Felicja zajmuje się nie tym co potrzeba a także słabo ,,piłuje,, dzieci, zero pochwał, ciepłych słów bo: - Miłość jest dla wariatów-mawiał Tak zwariować można i popaść w bezdenne kompleksy,słysząc ciągle wszystko na nie. Można uwierzyć w swoje potencjalne słabości. Można przestać ufać w swoje dobre strony a przecież każdy je ma... 26.09.2013r Kiedyś Felicja była skowronkiem zrywającym się tuż o świcie. Kradła każdy promień słońca z wielkim apetytem aż do samego zmierzchu. Tak codzień przemykała smakując każdą godzinę. Proza jaka ją przytłoczyła,dała się we znaki. Nic już nie zostało z tamtej dziewczyny. Dziś zamieniła się w ,,sowę,, kryjącą myśli w bezsennym czuwaniu. Przerywała je połykając niebieską tabletkę by ukoić niepokój w nieświadomości. Kolejny wiersz wyrażał szarpanie umysłu,jej popaprane do granic ,,ja,,. Poranki były godzinami na udawaniu, że jeszcze śpi. Tak trudno podnieść głowę znad poduszki w tym całym depresyjnym niedomaganiu. Pustostan a nie dom, mięsień a nie serce, zbłąkane owce,a nie myśli i sam Bóg wie co jeszcze,nic nie ma swego miejsca. Nieład w głowie,ciele, wokół niej. Cały bezsens ma pewnie jakiś sens.... Tak trudno jest o miejsce na ziemi Ktoś powiedział: ,,czasami trzeba poczekać,żeby się doczekać,,....i pewnie miał rację.
Inne tematy w dziale Rozmaitości