Sarah Wernisaż Sarah Wernisaż
44
BLOG

Komitet H...owy cz. 5

Sarah Wernisaż Sarah Wernisaż Polityka Obserwuj notkę 2

Te sekundy w milczeniu na podeście były dla Wąsatego Sołtysa niczym wieczność. Rozpaczliwie szukał czegoś co zabrzmiałoby błyskotliwie i mądrze.

- Najlepiej by było jakiś dowcip czy żart opowiedzieć. Tylko jaki?! – myśli przelatywały mu przez głowę niczym perszingi. Miłośnik martwych Saren (MMS) nie miał przecież kompletnie poczucia humoru.

I nagle olśnienie! Przecież tuż przed wejściem na podest Sołtys przeczytał w Wąsopedii, że są narody, które nie dają szalików! Nie pamiętał tylko które to konkretnie narody... ale nie przejmował się tym zbytnio. Poczuł się uratowany. Uważał Wąsopedię, za najlepsze źródło wiedzy, w związku z czym powiedział głośno z uśmiechem:

- Donie Miłościwy!Widzę, że nie jesteś Żydem, skoro dałeś mi ten szalik!

Wypowiedziawszy te słowa Sołtys uniósł swój wąs w zadowoleniu do góry, aż  światło dzienne ujrzały jego siekacze, którymi na co dzień mielił salceson i sarnie mięso. Był z siebie dumny. Liczył, że cała sala zaraz wybuchnie śmiechem, a on w glorii chwały wróci na swoje miejsce. Niestety jednak... pomylił się. Wąsopedia wyraźnie pisała: „Poznaniacy i Szkoci nie dają szalików”...

Wśród gości pojawiła się wyraźna konsternacja. Mniejsza o to, że na sali znajdowali się w dużej mierze reprezentanci narodu, o którym Wąsaty przed chwilą tak niefortunnie się wypowiedział... Najgorsze było, że Sołtys powiedział to słowo na „Ż”, którego pod żadnym pozorem nie wolno było wypowiadać publicznie, zwłaszcza, kiedy kamery telewizyjne przeprowadzały relację na żywo!

Siedząca na sali Janina Paskudowska spojrzała z wyrzutem na Tomasza Półjęzykalisa, a ten, przerażony, zdawał się sprawdzać czy cały czas ma w ustach całość swojego języka.

- A nie mówiłam – wyszeptała skrzepliwie, acz z rozpaczą w głosie Paskudowska.

Półjęzykalis nie skomentował, a jednie poprawił lewą ręką swój nienagannie tłusty przedziałek.

Gdy Wąsaty zorientował się jak dużą gafę popełnił, oblał się cały różowo-czerwonym pąsem na twarzy, usiadł czym prędzej na swoje miejsce i dał znak Mirosławie Chudawej-Końskiej, aby zawezwała na podest kolejnego gościa. Ta, z charakterystycznym dla siebie dystyngowanym głosem powiedziała:

- O zabranie głosu prosimy teraz Zawszeprofesora Władysława Barposzewskiego!

Napakowany gandzią siwy i niedołężny staruszek wtoczył się na scenę. Grzegorz Maczugov gotów był do tłumaczenia. Już za chwilę żółte słupki sondażowe miały dla Plaży Sondaży znacząco wzrosnąć.

Jestem pisarką, poetką, myślicielką... wolnym człowiekiem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka