S24 słania się na nogach. Menisk jest już taki, że jeszcze jedna notka o…, no, wiecie o czym…, i wszyscy się gremialnie obrzygają. I padną w konwulsjach. Przepraszam za wyrażenie i za pluralis. Słońce będzie wschodzić i zachodzić, ale nikt z nas już tego nie zauważy.
Radio polskie mi mówi, że napisy na papierosach nie zdają egzaminu, bo nie odstraszają. UE tak powiedziała. I że się będzie teraz do każdej paczki ćmików doklejać zdjęcia palącego degenerata. Jeżeli nie podniesie to ceny fajek (dziś płacę ponad 8 euro za paczkę niebieskich JP), to wchodzę. Dożyjemy (albo i nie) czasów, że do każdej paczki doczepiać będą smith@wesson 38. Będzie zezwolenie na strzelanie. Z czego to państwo będzie żyło – nie wiem. Do butli Jamesona wątrobę dokleją. Wątrobę palaczy oczywiście.
Wybory będą. Na każdym słupie kampania. Jeden Polak. Murzyni, owszem, częściej. Sinn Fein jedzie z koksem, mają taką babkę, wypisz wymaluj: Jody Foster. Irlandczycy w pubie potakują i mówią, że „walesa walesa” w Dublinie będzie. I że oni też są za Labour Party. Ja na to, że chyba Libertas. A oni, że wszystko jedno, bezrobocie, walesa, walesa. I że jest tu potrzebny. Mruczę pod nosem.
Chodzi po dzielnicy Polak dotknięty kryzysem. Taszczy ze sobą lawnmover czyli kosiarkę do trawy. Firmy Royal. Tak człapie raczej, ćmiki pali, wódkę pije, wcale się nie szczypie. Wąsa ma, kiepami kanalizację zatyka. Puka do drzwi, gospodyni otwiera (stary na poczcie stoi z czekiem z socjalu), a on mówi, że za dychę pokosi trawę w ogrodzie. Podpina się i kosi. Po godzinie znika. Stary wraca pijany z pubu. Dziecioki wrzeszczą. Trawa wystrzyżona. Ty taki owaki bastardzie, to ja to trawę koszę, a ty pijesz?!
Kolega w Polsce był i po tygodniu przywiózł prawo jazdy. Ani jeździł, ani zdawał, ani w ogóle nic. Szef chciał prawka to ma. Oryginalne. Zapytałem tylko, czy drogo. Powiedział, że potem nawet nie miał za co kupić fajek na przemyt. I żebym mu busa skombinował jakiegoś, żeby trochę potrenować. Szczególnie z cofaniem.
Wyszły dziś dzieci ze szkoły, zdaje się, że koniec roku. Mundurki, spódniczki, rude głowy, chmara. Miły widok. Chmara mnie dopadła, wciskają pieniądze. Takie rude dzieci. Żebym był tak miły i zgrzewkę dwulitrowego gruszkowego cidera zakupił. Szesnaście litrów sobie zażyczyli. – Nich fersztejen, Yugoslawia – powiedziałem. Szedł ten gość z kosiarką.
W National Gallery na D-2 wystawa malarstwa holenderskiego. Importowana podobno. Idę. Reklamowana szeroko. Patrzę. Jeden Fabritius, jeden Vermeer i jeden de Hooch. Trzy obrazy. Sto kamer. Strażnicy. Ale wejście friko. Jak we wszystkich tutaj publicznych muzeach. Kot chodzi po muzeum, dostojniejszy od strażników. Udają, że się nie dostrzegają.
Rzeka Liffey. Odpływ. Sterczą wózki z supermarketów z dna. I parasole. Glony, wodorosty i pasożyty. Wyborcze plakaty w stronę morza suną. Wszyscy proszą o papierosa, przejść nie można. Deski gniją. Czas wywiesić pranie, bo może dzisiaj nie będzie padać.
Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae
A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś.
Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości