Młodzieżówka protestanckich lojalistów w Belfaście wezwała Polaków, Rumunów, Hindusów i Muzułmanów do opuszczenia Północnej Irlandii z terminem do 12 lipca. Tysiące Polaków (uznawanych za katolików) na północy Wyspy poczuło się mocno nieswojo.
Polacy mają podwójnie przerąbane w Ulsterze: raz, że katolicy, a dwa, że „odbierają pracę”. Paradoksalnie; gorzej mają tylko rumuńscy Cyganie, którym ani katolicyzmu ani zabierania pracy nikt nie zarzuca.

Autorzy listu – Ulster Young Militians – nie wyrażają się jasno, co będzie z tymi, którzy pozostaną na „ziemi królowej” po terminie. Może rozejdzie się po kościach (rząd już się zebrał radzić nad tym apelem), a może nie – szczególnie, że w 2001 roku chłopcy z UYM zatłukli niejakiego Trevora Lovry’ego „zarzucając mu” katolicyzm, a okazało się – post mortem niestety – że był protestantem.
Jutro w Ulsterze noc bonfire (strzeż się tych miejsc), 12 lipca coroczny marsz oranżystów. Niech IRA ma ich w swojej opiece. Co będzie? Okaże się w poniedziałek.
Ja sam w tym roku nie ruszam się do Belfastu, pójdę sobie do polskiego kościoła w Dublinie, do dominikanów.
upgrade: -->
Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae
A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś.
Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości