Napisał Igor Janke: "...każdy może zostać redaktorem naczelnym, dobrać sobie redaktorów, dobrać dowolną ilość tekstów publicystycznych z wszystkich dostępnych w Salon24.pl blogów, newsów z serwisu informacyjnego...'. I ja mam pewną wątpliwość związaną z tym mechanizmem.
Jestem w stanie doskonale sobie wyobrazić lubczasopismo "oranje", gdzie redakcją obcych tekstów (redakcja to klarowanie tekstu, wycinanie nudzizny i płycizny, zabiegi atrakcyjności pośredniej czyli np. śródtytuły i takie tam inne) zajmuję się ja jako oranje i docinam sobie teksty takiego Rolexa czy Brixena względnie kogoś, kto się podaje za Pawlaka Waldemara. Naprawdę, ja to widzę.
Jeszcze podczas redagowania ich intelektualnych wybroczyn będę sobie mruczał z dezaprobatą: - Nie no, znowu gość przynudza o tym samym, będę musiał chłopaka jakoś zmotywować...
I to jest ładne i to mi sie podoba!
Ale nijak nie mogę zobaczyć lubczasopisma wspomnianych podającego się za Pawlaka, Brixena czy Rolexa, którzy to moje teksty poddają swojej redakcji korzystając ze statusu: "każdy może zostać redaktorem naczelnym, dobrać sobie redaktorów, dobrać dowolną ilość tekstów publicystycznych z wszystkich dostępnych w Salon24.pl blogów, newsów z serwisu informacyjnego".
Myślę panie Igorze, że niedoszacowaliście sprawę wartości emocjonalnej prezentowanych na s24 tekstów - świadomość, że "ktoś gdzieś będzie robił coś z moim tekstem i go wykorzysta" anihiluje wielu obecnych na S24 Wyspiańskich, Sienkiewiczów i Homerów.
Pzdrawiam
Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae
A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś.
Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości