37 minuta - zaraz po czerwonce dla Klosego Jovanović Milan pyka Niemcom brameczkę. Wiadomo jednak, że jak w horrorze klasy B niedobrze zabity/utopiony złoczyńca zawsze wstaje i jeszcze rzuca się do walki. Determinacja Niemców czy też duch panujący w drużynie zaciężnej nie pozwala jednak na rojenia o powtórce z wczorajszego meczyku Wróżki Amelki. Ciekawe.
Drużyna niemiecka bardzo ładnie ostrzyżona, naprawdę, tam jest dyscyplinka jednak.
Serba jakiś czas temu postoponowałem, ale się jakoś trzymają. Grają ze słońcem zresztą.
Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae
A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś.
Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości