Rozmowa przez morza z dość sędziwym Ojcem Stefanem, który zna się na ludzich i na piłce też:
- A ten cały Paragwaj, słuchej no, to gdzie to oni siedzą?
- No jak gdzie siedzą..., tam..., no koło Argentyny i Brazylii mniej więcej...
- Aaa, to cholery też muszą grać...
- No sam widzisz...
- Ale zobacz, ten Japończyk taki kurdupel, ale jak dobrze chodzi po boisku, w ogóle się nie martwi... i zobacz, nawet krawaty mają...
- ...???
- No trener ich nawet krawat ma!
- No, a co ma mieć?
- No hehe, jak samuraj chyba powinien, ale nie, w Afryce w krawacie Japończyk, hehe...
- To za kim jesteś?
- Ja zadowolony jestem, hehe, że makarony i żaby już w domu. I Anglicy, tak się mało nie wściekli, w sumie nic nam już nie zostało z tej Europy...
- Nie no, Hiszpania gra z Portugalią, Niemcy są jeszcze...
- A Niemcy teraz z kim...?
- Z Argentyną...
- Hehe, a to w dupę dostaną..., chociaż z nimi to nie wiadomo, zaciekłe to jednak jest...
- No i Holandia...
- No tak, ta Holandia, a z kim, bo gazety nie mam pod ręką...?
- Z Brazylią...
- Za chudzi są Holendrzy...
- Jak za chudzi...?
- Tak grają jakby mało jedli, hehe, tylko marchewkę pastewną jak króliki...
- No dobra, pogadamy jak przyjdzie czas...
- Patrz, Japończyk w poprzeczkę strzelił, minimalnie, hehe, który tak mówił zawsze "minimalnie"?
- Ciszewski...
- A no tak, to z Bogiem, połączymy się później, bo Kropek szczeka, kogoś cholera chyba tu niesie, a tu mecz...
- Z Bogiem...
Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae
A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś.
Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości