Tak sobie myślę, że ludzie, których marzeniem i jedynym sensem życia jest spłacenie kredytu na spalinowy dwuślad i/lub cztery ściany z dachem nie przejmą się wcale, że z Moskwy otrzymaliśmy śmietnik, a nie dokumenty w sprawie Katastrofy. Nikt zresztą we współczesnym świecie nie potrzebuje marzycieli, bo Ci z Zachodu z marzeń już wyrośli, a ci ze Wschodu – jeszcze nie potrafią. My, jak te, za pozwoleniem, geograficzne i mentalne p*zdy – pośrodku. Byłaby to może i jakaś droga, ale nawet tego nie umiemy.
Przez dziesięciolecia po wojnie polskie marzenia w formie czystej pleniły się jedynie na emigracji; w Londynie, Rzymie czy Paryżu. I choć niekiedy pojęcia „wolność” „ojczyzna”, „patriotyzm” również brzmiały tam fałszywie, to przecież nikt nie spierał się o wagę i zasadność tych marzeń, a jedynie o sposoby ich realizacji.
W Polsce za polskie marzenia wziął się Sowiet, a po tym, co zostawił Hitler, było mu rzeczywiście łatwiej. Wystarczyło „kinąć głową w gnój” tych, co jeszcze pamiętali niedoskonałą, ale przecież Niepodległą II RP i zająć się marzeniami młodego pokolenia. Przez 45 lat marzeniem przestały być jakiekolwiek wzniosłe rzeczy, a jeśli jaki artysta podejmował się ich ekspresji, to przecież nie bez aprobaty architektów nowego świata. Marzeniem pokoleń stała się pomarańcza i banan „na gwiazdkę”, mieszkanie ze ślepą kuchnią, jakieś buty na zimę.
Patriotyzm przez 45 lat stał się rekwizytem teatralnym. Pokażcie mi patriotę PRL-u. Marzeniem była zupa z mięsem, a nie na kościach. Toż nawet kiedy Poldkowi z „Podróży za jeden uśmiech” wpadło mydło do gara z zupą dla całej kolonii i próbował je wyłowić siatką na motyle, to kucharki, które go przegoniły, uznały, że „pewnie kawałków mięsa szukał w zupie”. I publiczności pasowało, bo sama od lat tego mięsa szukała. I było jasne! Takie marzenie przecież mógł mieć chłopak na socjalistycznych koloniach!
Podobnie było przez te lata ze wszystkim – ludzie wiedząc, że jest gdzieś czekolada żarli wyrób czekoladopodobny, wiedząc, że są Marlboro jarali emersony, wiedząc, że jest The Times czytali Politykę, wiedząc, że jest The Rolling Stones słuchali Alibabek. Pokolenia się degenerowały, bo jak tu z ojcem-matką o wolności, skoro ciągle nie starcza do pierwszego, skoro mydła nie można kupić, skoro syf i mogiła jak okiem sięgnąć.
A i te polskie zrywy niepodległościowe z Poznania, Wybrzeża, Radomia i tak dalej – toż one wszystkie miały ten sam postulat co i każda emigracja: „chleba i wolności”. Gdyby durna PZPR popuściła i zapożyczyła się jeszcze na to mięso dla ludzi i wartburgi, to do dzisiaj bylibyśmy PRL-em. Bo z polskim myśleniem (serwilizm wobec Moskwy i Berlina, strach przed wolną wypowiedzią i w ogóle własnym zdaniem) nie byłoby żadnej Solidarności ani tam Sierpnia. No chyba, że towarzysze by wprowadzili, a przecież nie jest wykluczone, że w takim świecie właśnie żyjemy.
O wolności (wolność to uzasadnione przeświadczenie o własnej podmiotowości) jeśli się w Polsce marzy, to pokątnie, bo jest ona, ta wolność, obecnie niemodna. Marzenia ludzkie jak nitki skręcają się na jednakowych wrzecionach: dom-samochód-wakacje-grill. W telewizji w kółko reklamy leków na ból brzucha, trzustki, żołądka, serca, bo przecież po 20 latach od 89-go, aż flaki się wywracają, by sprostać wyzwaniu: „robota-kredyty-brak roboty”. Ale do kupy tego zebrać nikt jakoś nie potrafi, nikt nie zapyta: dlaczego cholera nas wszystkich brzuch boli? I nikt nie zapyta, co to będzie za 10-25 lat, choć trzy czy cztery pokolenia już teraz są w ciemnej dupie systemu "niewola za długi".
Patrzę na tę moją osmarkaną Irlandię i widząc wiele negatywów nie mam żadnych wątpliwości co do jednego: jej niepodległości. Inne europejskie osmarkańce jak Grecja, Islandia czy Hiszpania – to samo. Są jakie są, ale są wolne i niepodległe. Jeśli w Irlandii, Grecji czy Hiszpanii zacznę z jej mieszkańcami rozmowę o niepodległości ich krajów natychmiast zaczniemy krzyczeć, wrzeszczeć, pić wińsko czy piwsko i gadać. W Polsce postawienie pytania: „czy Polska jest niepodległa?” też wywołuje wzmożenie wokalne z tą wszakże różnicą, że od razu stawia się pytającego po stronie ciemnogrodzkiego oszołomstwa. Oto polska wolność i jej europejska tolerancja.
Polska nie ma prawdziwych, własnych marzeń. Polska jest zarżnięta jak stara szkapa, która wie, że będzie pracować do zmierzchu i wie, że o wschodzie słońca znowu pójdzie z jednoskibowcem. Ale Polakom ktoś powiedział, że ich współczesna Polska to piękny rumak, a że wieczorem będzie Ascot Racecourse. Tyle, że do wieczora daleko, a w Ascot od tylu już lat koniki sobie śmigają i nikt nie robi sobie z tego wielkiego hallo. Polska – nasza szkapa Europy. Na własne życzenie. I tak jest i tak będzie traktowana przez Moskwę, której się nawet nie chce rozmawiać o Smoleńsku. No bo – przyznajmy – z kim i o czym tu w ogóle gadać?
Wio koniku, a jak się postarasz, na kolację zajedziemy akurat, tobie owsa nasypiemy zaraz, a ja smaczną zupkę będę sobie jadł. I tak do urzygu.
Mieszkańcy Bulandy, jednakowoż, wciąż z niej uciekają. Tak się tam przyzwyczajono do bycia wiecznie dymanym, że zaczęli dymać siebie nawzajem. Opresja przeszła w self-service, jesteśmy pierwszym samouciskowym narodem świata. P. Czerwiński, Przebiegum życiae
A chłopaki jak chłopaki. Generalnie nie różnimy się. Ja, emigrant ze swoim odrzuceniem roli emigranta (odrzucam ją od pierwszego dnia tutaj), poruszam się po świecie jak piłkarz, któremu pękła gumka w spodenkach, ale jest dobre podanie, więc zapierdziela się w jej stronę trzymając gacie jedną ręką. Może gola się strzeli jakiego, a gacie się przecież wymieni. Oni w Polsce, w swoich rolach i zawodach, bez obciążenia emigranckiego, w kraju swoim, z językiem swoim i przyjaznym państwem – podobnie. Wolność, pomysły, projekty, działania... - ale też z jedną cały czas, od 20 lat, ręką trzymający galoty projektów, spłacanych kredytów, bezpiecznych i niebezpiecznych związków. Nie ma radości w tej grze, nie ma fascynacji tym sportem jakim jest życie. Nie jesteśmy chyba dziś narodem czerpiącym radość. Nie ma jej na ulicy, w rozmowie, przy grillu czy na zakupach. Żeby radość zresztą czerpać trzeba mieć źródło jakieś.
Sign by Danasoft - For Backgrounds and Layouts
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka