Ortodoks Ortodoks
3475
BLOG

Piłka nożna, a polityka, czyli dlaczego jestem madridistą.

Ortodoks Ortodoks Rozmaitości Obserwuj notkę 7

Kiedy byłem małym chłopcem i słowa lewica i prawica kojarzyły mi się wyłącznie z dłońmi, zostałem fanem, a w pewnym momencie nawet fanatykiem, piłki nożnej. Fanatyzm dawno mi minął ale zainteresowanie pozostało.
Odkąd pamiętam, czyli jeszcze za czasów  pierwszej komuny, każde Gran Derbi komentowane było jako starcie dwóch potęg, przy czym niby tak przy okazji Real określano mianem klubu o rodowodzie faszystowskim (za komuny była to obelga wagi najcięższej), Barca zaś była przykładem takiej jakby sielankowej komuny. Komuny w sensie dosłownym wręcz. Taki był naonczas generalny mesedż.
Wyższość Barcy była politycznie właściwa, a żeby jeszcze ją wzmocnić to utrwalał się też stereotyp, że Barca zawsze gra pięknie (niby, że nie o wynik chodzi), a Real i tak wygrywa, bo ma kupę kasy i wsparcie rządu, generałów, sędziów, cyklistów i Marsjan. Kto wie, może nawet Żydów.
Jako małolat byłem oczywiście kompletnie nieuświadomiony politycznie ale podskórnie czułem, że coś tu nie gra – nieufny mediom jestem jak widać z natury. Stąd też moja sympatia do Realu rosła, mimo że (a może zwłaszcza) nie sposób było treści prasowych zweryfikować. W telewizji ligi hiszpańskiej nikt nie puszczał.
Prasy zachodniej też nikt na oczy nie widział. Wraz z nadejściem drugiej komuny zrozumiałem wszak, że to bez znaczenia, bo prasa zachodnia pisze w tym samym tonie. Tzn. może bez tych faszystów ale za to, że Barca gra pięknie, a Real jest „be” to wiedział każdy. Mniej więcej tak jak porównanie: Brazylia - ok., Niemcy – wiadomo.
Wszystko to kojarzę z ogólnie lewicowym nastawieniem mediów w Europie, a jak wiadomo od czasów hiszpańskiej wojny domowej lewica kibicowała Barcelonie. Tak było kiedyś, bo dziś to jednak głównie biznes. Ale sentymenty oparte na ubitych do granic niemożliwości stereotypach najwyraźniej pozostały.
Media onanizują się nadal nad zwycięstwami Barcelony jednocześnie podkreślając klęski Realu. Wrzawa cichnie gdy zdarza się odwrotnie. Cóż, „biedni” dokopują „bogatym”. Robinhood’owie tego świata łączmy się.
Jak bardzo złudny jest ten obraz wystarczył mi tydzień żałoby, podczas którego C+ pokazywał ligę hiszpańską bez komentarza. Jakże inaczej się to oglądało! Kiedy nikt nie sufluje podpowiadając kto jest „be”, a kto „cacy” człowiek musi zacząć oceniać sam. No i jestem ciekaw co kibice postronni pomyśleliby konfrontując mecze Real-Valencia i Barcelona-Espanyol.
Wiem, że to tylko dwa mecze ale uwierzcie mi postronni kibice – jako stały oglądacz wiem, że nie jest tak, że jedni grają pięknie i za darmo (tak dla wspólnoty), a drudzy wydają (ukradzione) miliony, a i tak grają „piach”.
 
Początkowo kierowała mną nieufność i niechęć do medialnego przekazu. Później zdrowy rozsądek i obserwacja rzeczywistości, w której wygrywają raz jedni, raz drudzy. Również raz jedni, raz drudzy grają kichę. Wbrew temu co twierdzą różni Szpakowscy.
Dlatego jestem Madridistą.
Ortodoks
O mnie Ortodoks

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości