Radek Oryszczyszyn Radek Oryszczyszyn
456
BLOG

O większą większość

Radek Oryszczyszyn Radek Oryszczyszyn Polityka Obserwuj notkę 1

Od klku dni trwa w kraju debata o to, czy w wyborach parlamentarnych pozwolić głosować jeden, czy dwa dni. Ostateczny głos ma w tej sprawie prezydent i - jeśli do tego czasu nie pokłóci się ostatecznie z Donaldem Tuskiem - pewnie tak zarządzi. Za takim rozwiązaniem jest - zdaje się - tylko Platforma Obywatelska zakładając, że ci "młodzi, wykształceni, z wielkich miast" są ogólnie bardziej zapracowani i mając dwa dni na głosowanie z większym prawdopodobieństwem pójdą do urn. Słowem - większa frekwencja to większe szanse na sukces PO.

Oczywiście, nikt z Platformy wprost ci tego nie powie. Oficjalnym argumentem za dwudniowymi wyborami jest chęć "podniesienia jakości polskiej demokracji". Tutaj widzę dla PO większą minę - w jej własnym interesie lepiej by było, gdyby przyznała się wprost do tego, że chodzi po prostu o wygodę jej wyborców. Dlaczego odwoływanie się do wznisłych haseł o jakości demokracji jest niebezpieczne? Demokracja to - jak wiadomo - rządy większości. Jak dwóch głosuje za, a jeden przeciwko, ci pierwsi wygrywają - wszystko jest proste i jasne. Każdy głos jest tak samo ważny. W tym sensie to, czy głosują trzy osoby, czy 30 milionów - nie ma żadnego jakościowego znaczenia. Każda większość jest tak samo ważna.

Drugą problematyczną kwestią w tej sprawie jest trudność w dowiedzeniu, na ile dodatkowe 40 milionów złotych przeznaczonych na dodatkowy dzień głosowanie przeniesie się na nowych wyborców. Ktoś tam pewnie pójdzie drugiego dnia zagłosować, ale ile tych osób będzie, tego nikt nie wie. I tak, jak mieliśmy oszczędzać na procedurach i państwie, tak wyrzucimy kolejne miliony na coś, co nie wiadomo jaki efekt przyniesie.

Trzecia sprawa, którą chciałbym poruszyć, to pytanie, na które odpowiedź tylko na pozór wydaje się oczywista: czy wysoka frekwencja naprawdę jest nam potrzebna, to jest, czy lepiej iść i jakość czy w ilość. Słowem, czy lepiej mieć 40% świadomych głosujących, znających mechanizmy demokracji i obserwujących scenę polityczną, czy też niechby i 70% bezmyślnych maszynek dfo głosowania idących do urn pod hasłem "oddaj swój głos, nieważne na kogo, bo frekwencja jest najważniejsza".

I ostatnia kwestia, tutaj wyłącznie do zasygnalizowania. Dwa dni wyborów sprawiłyby, że fikcyjna już dzisiaj cisza wyborcza stałaby się jeszcze większą fikcją. Głosujący drugiego dnia dysponowaliby o wiele większą informacją niż ci, którzy głosowali pierwszego. Stawiałoby to pod znakiem zapytania kwestię równości każdego głosu, a to jest już poważne naruszenie Konstytucji.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka