Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk
1281
BLOG

Nowy patriotyzm napada

Krzysztof Osiejuk Krzysztof Osiejuk Polityka Obserwuj notkę 26
      Wydaje się że każdy z nas powinien dobrze pamiętać rok 2006, a może to był jeszcze 2005, kiedy po wyborczym zwycięstwie Prawa i Sprawiedliwości cała Polska została opleciona czarnymi jak bezgwiezdna noc billboardami, wykonanymi na zamówienie stacji radiowej RMF FM, i zachęcającymi przedstawicieli wszelkich profesji, by wyjeżdżali z Polski. Lekarzy, nauczycieli, inżynierów – wszystkich.
 
      Jaki był powód tego alarmu? Czyżby Polska znalazła się w jakimś strasznym, realnym zagrożeniu? Czy może życie w Polsce z jakiegoś powodu stało się aż tak nie do zniesienia, że jedynym wyjściem z tej biedy była już tylko emigracja? A może te billboardy stanowiły część jakiejś niezwykle przewrotnej akcji reklamowej, gdzie owa zachęta do wyjazdu tak naprawdę oznaczała  zachętę do pozostania, lub zaledwie do wyjazdu na wakacje, gdzie każdy będzie mógł słuchać wygodnie radia RMF FM? Nic z tego. To nie był ani alarm na trwogę, ani żart. To była reakcja politycznie zaangażowanej grupy bardzo wpływowych obywateli na to, że premierem został Kazimierz Marcinkiewicz – wówczas jeszcze wróg. To była manifestacja politycznie motywowanego niezadowolenia z tego powodu, że to nie Platforma Obywatelska wygrała wybory, lecz Prawo i Sprawiedliwość. Ludzie kierujący radiem RMF FM byli tak rozczarowani wynikiem wyborów, że postanowili wezwać wykształconych Polaków do emigracji. Jeśli Polska ma zdychać, niech to robi bez nas.
 
      Ludzie oczywiście nadal albo emigrowali, albo powracali z emigracji, tak jak to robili od lat, i tak jak to robią dziś, więc trudno powiedzieć, czy akcja billboardowa radia RMF FM przyniosła jakikolwiek praktyczny skutek, poza oczywiście wzrostem nienawiści jednych do drugich i odwrotnie. Niewykluczone zresztą, że to tak naprawdę był jedyny cel tego projektu. Doprowadzenie do sytuacji, gdzie napięcie polityczne będzie tak wielkie, że Polacy się wzajemnie pozagryzają. Jest to wręcz bardzo prawdopodobne. W końcu jest jasne, że gdyby wszyscy niezadowoleni z wyniku wyborów wyjechali z Polski, w bardzo krótkim czasie samo radio RMF FM musiałoby nadawać wyłącznie poza granicami kraju. A chyba autorzy tej akcji aż tak przewrotni nie byli. A zatem, jak mówię, bezpośredniego efektu tamtej akcji nie znamy, pomijając może przypadek pewnego mieszkańca Łodzi, który na pewien czas stał się dumnym bohaterem ogólnopolskiego przekazu medialnego, ogłaszając swoją rezygnację z polskiego obywatelstwa.
 
     Od roku 2005 upłynęło już bardzo dużo czasu i prawie nic nie jest takie jak było. Przede wszystkim, nie żyje, zamordowany w Smoleńsku, prezydent Lech Kaczyński – wówczas jeden z głównych argumentów za tym, by emigrować z Polski i rezygnować z polskiego obywatelstwa. Prawo i Sprawiedliwość zostało odsunięte od władzy, jak twierdzi wielu, na zawsze. Nie żyje nawet Andrzej Lepper, również ktoś, kto bardzo pomógł w podgrzewaniu tej fali nienawiści. No i Polska jest w znacznie gorszej sytuacji finansowej, bo mimo znacznie w stosunku do tamtych czasów zwiększonej pomocy unijnej, mamy kryzys, a z kryzysem – wiadomo – żartów nie ma. Tylko owa nienawiść pozostała bez zmian. Jest dokładnie taka sama, tyle że może nieco dojrzalsza, a przez to i mocniejsza.
 
     No i jeszcze coś. Nie ma już czarnych billboardów wzywających Polaków do emigracji. Wręcz przeciwnie. Pojawiła się bardzo medialnie podbijana moda na to, by broń Boże z Polski nie wyjeżdżać, ale Polskę kochać i być z niej dumnym. Niedawno parokrotnie pisałem o tym, jak to tak zwani  „autorzy niepokorni” piszący w tygodniku „Uważam Rze” i w jego różnorakich odnogach, na czele ze słynnym  autorem opracowania o Polactwie, Rafałem Ziemkiewiczem, walczą o to, by Polska była Polską, a my żebyśmy się czuli Polakami. Dziś czytam, że doszło do bardzo poważnej awantury między wydawcami „Newsweeka” i „Wprostu” o to, który z nich jest bardziej patriotyczny, i czyj patriotyzm jest bardziej oryginalny. Okazuje się bowiem, że kiedy „Wprost” wystartował z akcją „Polska jest OK”, to natychmiast z bardzo podobnym hasłem, czyli „Fajna Polska” wystartował „Newsweek”, no i teraz chodzi o to, kto był pierwszy i bardziej szczery. Kurs na polskość do tego stopnia został oficjalnie autoryzowany, że zwykli obywatele wręcz stają na głowie, by Polskę kochać, a wszystkich prawdziwych i rzekomych jej wrogów, tępić z całą surowością.  
 
     Oczywiście, pomijając samochody z chorągiewkami, najbardziej postawa ta manifestuje się na blogach. Oto raz po raz czytam oburzonych internautów aż drżących z przejęcia, że gdzieś ktoś miał czelność skrytykować stan w jakim znalazła się Polska w przeddzień mistrzostw Europy w piłce nożnej, w dodatku nie potrafiąc ukryć swojej z powodu owej zapaści satysfakcji. Weszliśmy bowiem w czasy, gdzie należy być z Polski dumnym, a nie narzekać i jęczeć. Oczywiście, są niedociągnięcia, braki, błędy, czasem i wstydliwe wpadki, ale w końcu to jest nasza Polska. Nasza Ojczyzna. Polska to My. Przyznam, że atmosfera jest tak podniosła, że w każdej chwili spodziewam się  tego, że z rozstawionych na wszystkich skrzyżowaniach i placach naszego kraju rozlegną się słowa pieśni: „Ukochany Kraj, umiłowany Kraj”.
 
     No a ja już wiem, bo ta wiadomość pojawiła się już jakiś czas temu, że firma budująca jedną z autostrad zbankrutowała, a ludzie, kotrzy ją budowali są bez pieniędzy i bez nadziei, że cokolwiek za tę swoją pracę otrzymają. Dziś słyszę słowa prezydent Warszawy, która ogłasza, że jeśli ci, którzy budowali nasz piękny stadion w Warszawie będą zbyt radykalnie żądać pieniędzy za swoją pracę, ona to uzna za przestępstwo i winnych będzie ścigać z całą surowością prawa. Żona moja wróciła niedawno z Gdańska i twierdzi, że to miasto znajduje się w jeszcze większej zapaści niż kilka lat temu, kiedyśmy tam mieli okazje bawić we dwójkę, a przy takim Krakowie, na przykład, czy choćby Katowicach, robi wrażenie prowincjonalnej dziury. Syn był niedawno ze swoją ukochaną w Warszawie i zaszli do jakiegoś McDonalda. Siedzieli sobie pod tym parasolem, ale hałas młotów pneumatycznych i ptaki, które wciąż przylatywały, by wyżerać im frytki, były tak irytujące, że z tymi swoim hamburgerami ruszyli w to miasto – smutne i bez cienia nadziei.  Mój serdeczny przyjaciel Michael Dembiński na swoim fantastycznym, głównie ostatnio fotograficznym blogu www.jeziorki.blogspot.com publikuje z uporem godnym lepszej sprawy kolejne zdjęcia, mające dowieść, że Polska jest piękna.  
 
     I, jak mówię, Lech Kaczyński nie żyje, a po czarnych billboardach radia RMF FM zostało zaledwie mroczne wspomnienie. 

taki sam

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (26)

Inne tematy w dziale Polityka